Hassan, Hassan, Hassan! Tegoroczny TCS London Marathon pokazał piękno sportu i to dlaczego maraton jest tak wyjątkowy. Problemy z biodrem, stawanie na trasie, a następnie pogoń rywalek, zagubienie na punkcie z odżywkami i zwycięstwo w debiucie Sifan Hassan. Do tego wygrana drugiego maratonu w drugim starcie Kenijczyka Kelvina Kiptuma. Kiptum końcowe kilometry biegł wręcz nieprawdopodobnym tempem. Jego wynik 2:01:25 to drugi wynik w historii maratonu.
Pierwsze na trasę wyruszyły panie. Już na pierwszym kilometrze, utykając, zeszła rekordzistka świata Brigid Kosgei. Można jedynie domyślać się, że kontuzja była już dużo wcześniej, jednak wypłacane startowe skusiło Kenijkę. Zupełnie inaczej do tematu podeszła, więc Brytyjka McColgan.
Następnie kobiety dosyć sporą grupą pokonywały dystans na wynik poniżej rekordu świata w biegu wyłącznie kobiecym. Już od początku grupę ledwo kleiła Holenderka Hassan. Na około 12 kilometrze zaczęła się zatrzymywać, by rozmasować i rozciągnąć biodro. Mało kto spodziewał się, że będzie w stanie dobiec do mety. Jednak w drugiej części dystansu Hassan dogoniła rywalki niwelując półminutową stratę. Na ostatnim punkcie z odżywkami Holenderka pogubiła się przy stołach z bidonami, ale nawet to nie pomogło rywalkom. Na ostatniej prostej, po biegowych szachach w wykonaniu prowadzącej trójki, debiutantka wykorzystała swój atomowy finisz wyniesiony z bieżni. Wygrała w 2:18:34. Druga była Etiopka Alemu Megertu z 2:18:37. Trzecia Peres Jepchirchir 2:18:38.
W biegu mężczyzn z czołówki szybko odpadł Mo Farah co było dosyć łatwe do przewidzenia. Jednak cała reszta czołówki trzymała się razem tuż za plecami pacemakerów. W porównaniu z tym co działo się na ostatnich kilometrach, pierwsze 3/4 dystansu było spokojnym i nudnym truchtaniem. Na ostatnich kilometrach, trzeci wtedy, zawodnik w historii maratonu Kelvin Kiptum zaczął w błyskawicznym tempie uciekać rywalom. Dosłownie w ciągu kilku kilometrów osiągnął półtoraminutową przewagę nad drugim, utytułowanym Goeffreyem Kamwororem. Bieg Kiptuma wyglądał wręcz surrealistycznie gdy piątkę między 35, a 40 km pokonał w 13:48, a dychę między 30 i 40 kilometrem pobiegł w 27:49… Zawodnik na mecie osiągnął 2:01:25, kilkanaście sekund od rekordu świata. Drugą połówkę pobiegł w 59:45. Drugi na mecie zjawił się były rekordzista świata w półmaratonie Goeffrey Kamworor 2:04:23. Trzeci był mistrz świata w maratonie Tamirat Tola z 2:04:59. W debiucie Emile Caires pobiegł 2:08:07. Zajmując szóste miejsce był najlepszym Brytyjczykiem. Dziewiąty ukończył Mo Farah z 2:10:28.
Maraton londyński kolejny raz okazał się wydarzeniem przynoszącym ogrom emocji. Liczmy teraz na dalszy rozwój maratońskiej kariery w wykonaniu Hassan i trzymamy kciuki by Kiptum został gwiazdą wyłącznie artykułów mówiących o jego świetnych wynikach.