Patryk Kozłowski ostatni raz wystartował 12 marca, kiedy to podczas Recordowej Dziesiątki osiągnął czas 29:11. Miesiąc wcześniej przeciął linię mety z czasem 13:46, biegnąc w jednym z najszybszych biegów w Europie na 5 kilometrów w Armagh. Teraz zawodnik zdecydował, że nie zobaczymy go w tym sezonie na bieżni.
Wczoraj na Instagramie 24-letniego zawodnika można było zobaczyć taką informację:
„Dostaje wiadomości co u mnie i czemu nie startuję. Odpowiadając: w tym sezonie i być może w następnych nie zobaczycie mnie na zawodach. Aktualnie lekka nie sprawia mi frajdy, satysfakcji czy spełnienia, a darze ten sport zbyt dużym szacunkiem, aby go dalej (jakoś od 3 lat) bezcześcić swoim podejściem.”
W związku z tą informacją ludzie zaczęli się z nim po prostu… żegnać. Zapytaliśmy Patryka czy to faktycznie koniec jego kariery, jednak jak sam twierdzi, z bieganiem się nie żegna.
„Nie żegnam się z bieganiem. To jest część mnie, kto mnie zna, wie ile poświęciłem bieganiu. Mówię tutaj o bieganiu na stadionie. Co innego ulica, tam jest inna atmosfera, jest żywioł. Widać w moich startach tendencję spadkową jeśli chodzi o częstotliwość startowania na stadionie. Po prostu już mnie stadion nie kręci do takiego stopnia, że zacząłem unikać treningów na naszym radomskim obiekcie. Możliwe, że na jesień wystartuje gdzieś na ulicy. Chciałbym czerpać więcej przyjemności z biegania. Kto wie może w przyszłości maraton? Patrząc po treningach, jeszcze z jesieni, naszych maratończyków, śmiem twierdzić, że niewiele odbiegam robotą od nich, a przecież nie jeżdżę po obozach”.
Miejmy nadzieję, że jeszcze będziemy się cieszyć z dobrych występów utalentowanego biegacza.