Niecodzienny gest Ivána Fernándeza Anaya’i
fot. Calleja (Diario de Navarra)
Na początku grudnia w hiszpańskiej Burladzie na przedmieściach Pampeluny odbyły się zawody w przełajach. Jeszcze na kilkadziesiąt metrów przed metą prowadził Abel Mutai, kenijski przeszkodowiec, brązowy medalista z IO w Londynie. Kenijczyk, biegnąc po niezagrożone zwycięstwo, niespodziewanie zatrzymał się kilka kroków przed metą sądząc, że przekroczył już jej linię. Prawdziwa meta była jednak nieco dalej – w tych niespodziewanych okolicznościach jako pierwszy mógł wbiec na nią biegnący na drugiej pozycji Hiszpan Anaya. Ten jednak zwolnił, nie wyprzedzając Mutai gestami „wytłumaczył” mu sytuację i nakazał Kenijczykowi dokończyć bieg i go wygrać.
Jak podaje El Pais, natychmiast okrzyknięty bohaterem Anaya tak komentował zdarzenie w wywiadzie: „Nie zasłużyłem by wygrać. Zrobiłem to co należało. On był prawdziwym zwycięzcą. Zbudował przewagę, której nie byłbym w stanie zniwelować gdyby się nie pomylił. Gdy tylko zobaczyłem, że się zatrzymuje wiedziałem, że nie będę go wyprzedzał.”
Jego trener nie był jednak zachwycony: „To był bardzo ładny gest uczciwości, z takich, których już się nie robi. Albo raczej z takich, których nigdy się nie robiło. Gest, którego ja sam bym nie uczynił. Z pewnością skorzystałbym z pomyłki rywala by wygrać. Ten gest uczynił go lepszą osobą ale nie lepszym zawodnikiem. Zmarnował szansę. Wygrana zawsze daje coś tobie jako sportowcowi. Musisz startować po to by wygrywać.”
Zawodnik ripostował: „Nawet jeśli powiedziano by mi, że zwycięstwo da mi miejsce w kadrze na mistrzostwa Europy, i tak nie zrobiłbym tego. Oczywiście, inaczej miałyby się rzeczy gdyby na szali leżał medal mistrzostw Europy czy świata. Wtedy myślę, że owszem, wykorzystałbym okazję by wygrać. Ale sądzę również, że robiąc to co zrobiłem zyskałem większą uwagę niż gdybym wygrał. A to bardzo ważne, gdyż w dzisiejszym świecie, w piłce nożnej, w polityce, w społeczeństwie, gdzie jak by mogło się wydawać wszystkie chwyty są dozwolone, gest uczciwości zwraca uwagę i zyskuje przychylność.”
A jak Wy uważacie? Skłaniacie się ku wersji zawodnika czy trenera? Na ile ważny jest sportowy wynik, a na ile inne czynniki, pozasportowe? Czy Hiszpan jest bohaterem, frajerem, czy może po prostu normalnym, porządnym człowiekiem?