i dodałbym jeszcze, że to będzie raczej ten rytm, w który "wpadniemy" jak się zapomnimy i niechcący wskoczy nam on bez naszej woli niejako samoistnie.

Być może, ale idąc tym tokiem myślenia, to gdy się zapomnimy to wpadniemy w tę w (jakiś sensie komfortową) kadencję, w tę komfortową długość kroku... Niekoniecznie najbardziej efektywną