To trwało 48 bardzo długich dni. Jurand Czabański o swoim wyczynie, 50x Ironmanie
48 dni, ponad 11 tysięcy kilometrów i jedno pytanie: czy dam radę? Jurand Czabański podjął się wyzwania, które dla większości brzmi jak science-fiction – ukończył 50-krotnego Ironmana w wersji continuous. To oznacza 190 km pływania, 9000 km na rowerze i 2110 km biegu. Brzmi niemożliwie? On właśnie udowodnił, że granice są w głowie.
Ale 10x to przecież za mało, prawda?
Ile kilometrów to dużo kilometrów? Gdzie są granice ludzkiej wytrzymałości? Kiedyś wyznacznikiem wytrwałości był maraton, następnie ultramaratony, lub dla wielu zawody IRONMAN – 3,8km pływania, 180km na rowerze zwieńczone maratonem. Ewidentnie to było za mało, i tak powstały wielodniowe ultra oraz formuły 2/3/5/10x Ironman, gdzie zawodnicy pokonują kilkukrotny dystans każdej dyscypliny.
W maju tego roku Jurand Czabański pobił rekord świata na dystansie 10-krotnego Ironmana z wynikiem 169 godzin 53 minuty 33 sekundy. Naturalnie, na tym nie poprzestał i 1 lipca 2025 roku wystartował w unikalnym wyzwaniu 50-krotnego Ironmana w formie continuous.
18 sierpnia, po 48 dniach przekroczył metę, udowadniając wszystkim niedowiarkom, że niemożliwe istnieje tylko w głowie.
3 mordercze etapy i jeden Jurand Czabański 50x Ironman
190km pływania i 9000km roweru
Pierwszy etap, czyli 190 km pływania, zajął Czabańskiemu 110 godzin, 16 minut i 27 sekund. Już tutaj zmagał się z chłodem i narastającym zmęczeniem.
W wodzie najbardziej dokuczała mi temperatura wody (była bardzo zimna), w przerwach okrywano mnie kocami żebym się zagrzał- to był koszmar wchodzić ponownie do tej wody po odpoczynku.
Najtrudniejsze było jednak przed nim.
Podczas jednego z okrążeń na trasie rowerowej doszło do wypadku – ptak uderzył w zawodnika, ten stracił panowanie i wpadł w słup. Konieczna była wizyta w szpitalu. Na szczęście prześwietlenie nie wykazało poważnych obrażeń i Jurand mógł wrócić na trasę.
W kolejnych dniach pojawiły się awarie roweru, a także problemy z szyją, które praktycznie nie opuszczały go aż do końca części kolarskiej. Mordercze okazały się również warunki atmosferyczne.
Rower- zdecydowanie wiatry, dochodziły do 55 km/h, trasa była bardzo kręta więc wiatr uderzał we mnie z różnych stron, to była ciężka walka. Z 22 dni na rowerze 16 było bardzo wietrzne.
20 dni biegania
Pod koniec lipca Czabański zakończył etap rowerowy, który trwał 538 godzin, 54 minuty i 49 sekund. To dystans dłuższy niż droga z Warszawy do Tokio.
Przejście na część biegową okazało się brutalnym doświadczeniem. Zmęczone ciało buntowało się od pierwszych kilometrów, a dodatkowo doszły problemy z brakiem prądu, a wizja mety chociaż miała motywować to często przytłaczała, ponieważ dystans do pokonania był wciąż nieziemski. Kryzys był tak głęboki, że Czabański rozważał przerwanie projektu.
Bieganie- tu chyba czas. Bardzo tęskniłem już za domem, byłem zmęczony i walczyłem w głowie, żeby tego nie przerwać.
Jak się czujesz już kilka dni po wyzwaniu? Ile masz paznokci?
Samopoczucie ogólnie jest bardzo dobre, nie mam kontuzji czy bóli – jestem jedynie słabszy.
Podczas wyzwania straciłem tylko dwa paznokcie.
W którym momencie miałeś byłeś najbliżej przerwania wyzwania, a od którego momentu miałeś pewność, że na pewno ukończysz (jeżeli takie były)?
Podczas biegania, to był ostatni tydzień biegania wtorek – rozmarzyłem się, że już niedługo będę w domu, że to zmęczenie, bóle, niewyspanie się niedługo skończy, że znowu wrócę do mojej codziennej ulubionej rutyny, do kawy z rana itd… niestety kolejna myśl przyszła jeszcze tylko 600 km …załamałem się totalnie… płakałem i chciałem rezygnować.
Czy tuż po zakończeniu czułeś bardziej dumę czy ulgę czy może jeszcze coś innego?
Nie umiem chyba na to odpowiedzieć… czułem to i to, byłem szczęśliwy, że udało mi się to ukończyć, ale też cieszyłem się, że w końcu będę mógł wrócić do normalnego życia- to trwało 48 bardzo długich dni.
Jurand Czabański 50x Ironman – nie ma rzeczy niemożliwych
Dla jednych to szaleństwo, dla innych inspiracja. Jurand Czabański pokazał, że nawet największy sukces jest sumą tysięcy decyzji o postawieniu kolejnego kroku. Jeżeli umysł odmawia poddania się, to ciało chcąc nie chcąc musi brnąć dalej, i tak można ukończyć nawet tak długie wyzwanie. „To trwało 48 bardzo długich dni” – przyznał po wszystkim. A jednak właśnie te dni przesunęły granice ludzkiej wytrzymałości jeszcze dalej. I pokazały, że niemożliwe istnieje tylko w naszej głowie
Biegam od 3 lat i przez ten czas spróbowałem wszystkiego od szybkiej piątki do 110km ultramaratonu górskiego. Jestem fanem unikalnych wyzwań, sportu amatorskiego i gór. W bieganiu bardziej interesują mnie historie i emocje niż sprzęt i wyniki. Sport odmienił moje życie i teraz na Instagramie Oficjalnie Maćko motywuję innych do ruszania się.