Halowe Mistrzostwa Europy w Apeldoorn rozpoczęły się dla polskich lekkoatletów pełne emocji i rywalizacji. Po pierwszych biegach eliminacyjnych zawodnicy podzielili się swoimi wrażeniami, analizując swoje występy i wyciągając wnioski przed kolejnymi startami. Zapraszamy do zbioru ich wypowiedzi:
Jakub Szymański: „Jeśli nie stanie się nic nieprzewidywalnego, to widzimy się w finale”
„Cieszy mnie, że w tym biegu była dobra reakcja. To znaczy, że ogarnąłem emocje i może być naprawdę dobrze, bo ta reakcja jest zawsze moją bolączką – wynosiła ona 0,148, więc bardzo przyzwoicie. Pierwsze trzy płotki i sam start z bloku były wykonywane praktycznie w granicach moich możliwości. Potem, przy czwartym i piątym płotku, trochę zbyt luźno podszedłem do ich minięcia, co spowodowało, że zahaczyłem o nie. Straciłem przez to trochę prędkości, ale widzę jeszcze sporo setnych do urwania i jestem ciekawy, co pobiegnę w kolejnych rundach.
Jeśli chodzi o wyniki – 7,46, 7,47 i 7,51 – dwóch rywali jest przede mną, a jeden ex aequo. Jeśli pobiegnę na maksa, poprawię się o 0,03 sekundy i celuję w granice 7,40, co powinno dać mi złoto.
Szkoda Damiana – mojego współlokatora. Plan był taki, że będziemy tu w trójkę i powalczymy o finał, ale takie są płotki. Mimo że jestem liderem, wszystko może się wydarzyć w półfinale. Jeśli nie stanie się nic nieprzewidywalnego, to widzimy się w finale – wszystko zależy od umiejętności.”
„Tak naprawdę lubię biegać po pierwszym torze, a ogólnie po zewnętrznych torach. Mam wtedy tylko jednego rywala z boku, więc biegnie mi się łatwiej, bo nie ma rywalizacji bark w bark. Tym razem jednak pierwszy tor był nieco niefortunny – było tam sporo piachu. Nie przeszkadzało to w samym bieganiu, ale trochę rozpraszało, bo na moim torze było go dużo, a na innych nie. Mówię to jednak pół żartem, pół serio – w hali i tak jest więcej przestrzeni niż na stadionie, gdzie trybuny bywają blisko i mogą rozpraszać.
Ja też czuję się teraz – jak to się ładnie mówi – nie że stary, tylko doświadczony. To już moje trzecie Halowe Mistrzostwa Europy. Wiem, co trzeba robić. Skupiam się na sobie, nie rozdaję miejsc i medali przed zawodami. Podchodzę do tego zadaniowo.”
„Z mojej perspektywy, z pierwszego toru nie widziałam nic. Nie miałam pojęcia, czy dziewczyny obok mnie są na równi, czy jestem przed nimi, czy ktoś jest przede mną – były za daleko. Biegłam więc z jednej strony luźno, ale z drugiej – kontrola. Przez to, że nie wiedziałam, która jestem, musiałam do końca utrzymać rytm płotkarski
Nie ma znaczenia, jaki tor dostanę – i tak biegnę swoim torem i muszę skupić się na sobie. Płotków nie da się pobiec „na pół gwizdka”, trzeba dać z siebie wszystko. Przed nami półfinał i finał, a to już są biegi na maksa.
Wiem, że jest dobrze. Wiem, że jestem szybka. Wiem, że jestem przygotowana. Wiem, że łatwo nie będzie, nie tylko ja biegam szybko, ale jestem już jakoś doświadczona, przygotowana, czasami też troszeczkę zestresowana, dzisiaj też byłam, ale myślę, że umiem to połączyć i w kolejnych rundach powinno być dobrze”
,,Czułam, że tak ten bieg będzie wyglądał i cieszę się, że udało mi się odnaleźć w tym biegu i zachować ten spokój, bo to nie jest łatwe zachować spokój. Wierzę, że ta dobra energia, którą ściągam do siebie będzie cały czas przy mnie
Każda z nas ma te same warunki i pewnie pierwszy raz biegnie na takiej bieżni, więc nie ma się czego bać. Miejsca nie mają teraz znaczenia – cieszę się, że jestem w finale. Czułam, że Francuzka mnie atakuje, ale też nie czułam, że ktoś jeszcze dodatkowo atakuje, więc też nie czułam, że muszę się aż tak bardzo spinać.
Finał to nowe rozdanie. Każda może zdobyć medal, każda może być ostatnia. To nowy bieg i nowe możliwości, a ja jestem podekscytowana, że mogę się w nim znaleźć. Jestem przeszczęśliwa, że awansowałam do mojego pierwszego finału.”
Polacy z nadzieją i dużymi ambicjami przystępują do kolejnych startów na Halowych Mistrzostwach Europy.
Jak oceniacie występy polskich lekkoatletów po pierwszym dniu HME? Kto według Was ma największe szanse na medal?