Dwa rekordy świata w Chorzowie! Relacja z Silesia Diamentowej Ligi
Dwa rekordy świata (Jakoba Ingebrigtsena na 3000 m i Armanda Duplantisa w skoku o tyczce) padły podczas 15. Memoriału Kamili Skolimowskiej zaliczanego do prestiżowego cyklu Diamentowej Ligi. Na Stadionie Śląskim sprzedano dokładnie 42 357 biletów, a kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Bardzo wysoki poziom mogliśmy obserwować w wielu konkurencjach, a rekordy świata, mityngu i uzyskane na ziemi polskiej padały dziś bardzo często. Święto lekkiej atletyki w Polsce należy uznać za bardzo udane.
Już na długo przed piętnastą edycją imprezy organizatorzy zapowiadali, że przeszło 50 medalistów igrzysk olimpijskich w Paryżu gwarantuje bardzo wysoki poziom sportowy wydarzenia. Co prawda części zawodnikom zadanie mógł utrudniać panujący w niedzielne popołudnie upał, ale dwa rekordy świata z pewnością były powyżej oczekiwań stawianych Diamentowej Lidze na polskiej ziemi. Nagrody najlepszym zawodnikom wręczał prezydent Rzeczpospolitej Polski Andrzej Duda, a kibice żywiołowo dopingowali uzyskiwanie dzisiejszych rekordów. Co prawda widząc trybuny można było dostrzec dość sporo wolnych miejsc, jednak stadion na pewno wypełnił się prawie 40-tysięczną publicznością i wsparcie z trybun było dziś w Chorzowie bardzo widoczne. Przed rozpoczęciem głównej części zawodów uroczyście pożegnano kończące karierę Annę Kiełbasińską i Małgorzatę Hołub-Kowalik, które pościgały się jeszcze (w szpilkach!) przed polską publicznością.
Dwa rekordy świata
W pamięci na pewno najbardziej utkwią nam dwa rekordy świata, które uzyskali Jakob Ingebrigtsen na 3000 m (7:17,55) i Mondo Dulpantis w skoku o tyczce (6,26). Norweg, który startował na 7,5 okrążenia stadionu, miał jasno postawiony cel: rekord świata Kenijczyka Daniela Komena – 7:20,67. Na poprawienie tego wyniku miał zapewnionych dwóch pacemakerów i zaprogramowane światła zamontowane w krawężniku bieżni, wskazujące odpowiednie tempo do samego końca. Pierwszy z pacemakerów (Belg Pieter Sisk) miał poprowadzić pierwszy kilometr w 2:27,5 i wywiązał się z tego zadania znakomicie, uzyskując 2:27,1. Później prowadzenie przejął drugi prowadzący (Vincent Ciattei z USA), który miał pobiec 4:55, ale Ingebrigtsen biegnący tuż za nim minął go przed pokonaniem 2000 m (międzyczas wyniósł 4:55,21). Ingebrigtsen biegł dalej prowadzony przez światła w krawężniku, a także kibiców wykonujących tzw. meksykańską falę tuż przed nim, a rywale za plecami mogli tylko obserwować rekordowy bieg Jakoba i szalony finisz na końcówce (ostatnie 200 m pokonał w 27,0). Ostatecznie poprawił poprzedni rekord o 3 sekundy i 12 setnych, zapisując się kolejny raz na kartach historii lekkiej atletyki. Drugi był Berihu Aregawi z nowym rekordem Etiopii (7:21,28), a trzeci jego rodak Yomif Kejelcha (7:28,44). Szósty na mecie Mohammed Ahmed poprawił rekord Kanady (7:31,91), ósmy Adriaan Wildschutt ukończył z rekordem RPA (7:32,99), a 11. Mike Foppen z rekordem Niderlandów (7:34,47). Biegu nie ukończył jedyny z Polaków – Filip Rak.
Armand Duplantis jest w rekordowej formie i było pewne, że spróbuje poprawić własny rekord świata z igrzysk olimpijskich w Paryżu, choć w Chorzowie na koniec zawodów pojawił się porywisty wiatr i zadanie wcale nie było takie łatwe. Po pokonaniu w pierwszych próbach wysokości 5,62, 6,92 i 6,00 rywale odpadli z dalszej rywalizacji, a Szwed mógł rozpocząć walkę o kolejny rekord w swoim dorobku. Pierwsza próba się nie powiodła, ale w drugiej, przy wrzawie kilkudziesięciotysięcznych trybun pokonał tę wysokość i mógł rozpocząć świętowanie sukcesu. Aż trzech zawodników (po raz pierwszy w historii polskiej lekkiej atletyki) pokonało dziś wysokość 6 metrów: drugi Sam Kendriks z USA i trzeci z rekordem kraju Grek Emmanouil Karalis. Piotr Lisek skoczył 5,72 i został sklasyfikowany na ósmym miejscu, a Robert Sobera z 5,62 na jedenastym.
Sprinterskie pojedynki
W biegu na 110 m ppł. Grant Holloway tym razem był bezkonkurencyjny (trzy dni temu zdarzyło mu się przegrać w Lozannie), wygrywając o jedną setną sekundy (13,04) z Jamajczykiem Rasheedem Broadbellem (13,05). Trzeci był Daniel Roberts z USA (13,24). Najlepszy z Polaków (siódmy) był Jakub Szymański (13,41), a Krzysztof Kiljan był dziewiąty (13,73).
Na 100 m ppł. najpierw rozegrano dwa półfinały (w pierwszym na szóstym miejscu ukończyła Marika Majewska z czasem 13,15, a w drugim szósta była Pia Skrzyszowska – 12,58, a ósma Klaudia Wojtunik – 13,02). Skrzyszowska była pierwszą, która nie awansowała do finału (zabrakło dwóch setnych). W finale z rekordem mityngu ukończyła Jamajka Ackera Nugent (12,29), druga była Grace Stark z USA (12,37), a trzecia druga z Jamajek Danielle Williams (12,38). Dopiero na czwartym miejscu ukończyła mistrzyni olimpijska z Paryża – Amerykanka Masai Russel (12,40).
W biegu na 100 m rozgrywanym ze sprzyjającym wiatrem +1,9 m/s wygrał z wyrównanym rekordem mityngu Amerykanin Fred Kerley (9,87), drugi był Ferdinand Omanyala (9,88), a trzeci był Jamajczyk Ackeem Blake (9,89).
Na 400 m ppł. zdecydowanie wygrał z nowym rekordem mityngu Norweg Karsten Warholm (46,95), a wśród kobiet (także rekord mityngu) – Holenderka Femke Bol (52,13).
400 m kobiet jak na igrzyskach w Paryżu
W doskonale obsadzonym biegu na 400 m mieliśmy powtórkę z kolejności na igrzyskach olimpijskich: najlepsza okazała się Marileidy Paulino z Dominikany (48,66 – rekord mityngu), druga była Salwa Eid Nasser z Bahrajnu (49,23), a trzecia była Natalia Kaczmarek (49,95).
W biegu na 200 m z nowym rekordem mityngu i najlepszym wynikiem uzyskanym kiedykolwiek na ziemi polskiej wygrał mistrz olimpijski z Botswany Letsile Tebogo (19,83 – nowy rekord mityngu), którego naciskał na końcówce Alexander Ogando z Dominikany (19,86 – rekord kraju). Trzeci był Kenneth Bednarek z USA (20,00), a dziewiąty Albert Komański (21,07).
W biegu na 100 m Ewa Swoboda ukończyła na szóstym miejscu z czasem 11,03. Najlepsza okazała się Jamajka Tia Clayton (10,83), druga była Marie-Josee Ta Lou-Smith (10,83), a trzecia była Tamari Davis z USA (10,84), a więc decydowały tysięczne części sekundy. Wiatr w tym biegu był nieprzepisowy (+2,9 m/s), dlatego wyniki nie będą liczyły się w tabelach.
Bez rekordu świata na 1000 m, walka do końca na 3000 m pprz.
W biegu na 1000 m mieliśmy dwie pacemakerki, ale najlepsze zawodniczki nie kwapiły się, żeby pobiec za nimi i dość szybko wytworzyła się pomiędzy nimi luka, przez co też walkę o rekord świata szybko porzucono. Aneta Lemiesz poprowadziła pierwsze okrążenie w 58,59, a Chebet Kiprotich miała pobiec 800 m w 1:58, ale prowadząca Kenijka Nelly Chipchirchir miała już 2:00,99, a na mecie zmierzono jej 2:31,24, co jest nowym rekordem mityngu i najlepszym wynikiem na świecie, ale do rekordu świata Rosjanki Swietłany Masterkowej (2:28,98) zabrakło bardzo dużo. Druga w tym biegu była Brytyjka Jemma Reekie (2:32,56), a trzecia Kenijka Mary Moraa (2:33,43). Na ósmym miejscu ukończyła z rekordem życiowym Angelika Sarna (2:37,42). Siódma na mecie Gabriela Gajanowa poprawiła rekord Słowacji (2:36,42).
Bieg na 1500 m kobiet przyniósł ostatecznie dość przeciętne wyniki. Zwyciężyła Etiopka Diribe Welteji (3:57,08) przed jej rodaczką Freweyni Hailu (3:57,88), a trzecia była Brytyjka Georgia Bell (3:58,11). Na szóstym miejscu finiszowała z nową życiówką Klaudia Kazimierska (3:59,95), a Aleksandra Płocińska nie ukończyła biegu. Ostatecznie nie wystartowała Weronika Lizakowska.
W biegu na 3000 m z przeszkodami mogliśmy obserwować zaciętą walkę o zwycięstwo do samej mety. Lepszy o 3 tysięczne sekundy okazał się mistrz olimpijski z Paryża – Markoańczyk Soufiane El Bakkali (8:04,282) przed Amosem Serem z Kenii (8:04,285), a trzeci był z rekordem życiowym Etiopczyk Samuel Firewu (8:04,34).
Bieg na 800 m prowadził Partyk Sieradzki, który miał w założeniu 49,8 na 400 m i pobiegł nawet trochę szybciej (49,39). Ze świetnej strony pokazał się dziś wicemistrz olimpijski – Marco Arop z Kanady, który po samotnej końcówce uzyskał 1:41,86, będące nowym rekordem mityngu. Drugi przybiegł dość daleko za nim mistrz olimpijski z Paryża – Kenijczyk Emmanuel Wanyonyi (1:43,23), a trzeci był Amerykanin Bryce Hoppel (1:43,32). Na dwunastym miejscu dobiegł Bartosz Kitliński (1:45,56).
Konkurencje techniczne
W rzucie młotem wygrał mistrz olimpijski Kanadyjczyk Ethan Katzberg (80,03), drugi był Michajło Kochan z Ukrainy (79,85), a trzeci Wojciech Nowicki (76,05). Na piątym miejscu ukończył Paweł Fajdek (74,53).
W pchnięciu kulą dość sensacyjnie triumfował Amerykanin Joe Covacs (22,14), który pokonał o 2 centymetry rekordzistę świata Ryana Crousera (22,12). Trzeci był mistrz Europy z tego roku Leonardo Fabbri (22,03). Konrad Bukowiecki był 11. z wynikiem 19,88, a Michał Haratyk miał trzy niemierzone próby.
W skoku wzwyż Włoch Gianmarco Tamberi na przemian uciszał i pogłaśniał publiczność, a przy ich wsparciu pokonał dzisiaj 2,31 wygrywając z rywalami, jednak próby na 2,38 i 2,40 okazały się nieudane. Drugi był z rekordem życiowym Jamajczyk Romaine Beckford (2,29), a trzeci Oleg Doroszczuk z Ukrainy (2,29). Wysokość 2,29 pokonał też czwarty Koreańczyk Woo Sanghyeok. W trójskoku kobiet wygrała Jamajka Shanieka Ricketts (14,50), a w oszczepie z rekordem Serbii Adriana Vilagos (65,50). Ósma była Maria Andrejczyk (58,12).
Byłem, widziałem, niesamowite. Rekord Ingebrigstena to coś niemożliwego. Trochę nawet szkoda, że na koniec przyćmił do Duplantis. I sprzątnął mu sprzed nosa nagrodę 10k EUR za MVP zawodów bo w teorii 6.26 to bardziej wartościowy wynik… Ale to co zrobił Jacob, 28-letni rekord, uważany za najtrudniejszy rekord w konkurencjach biegowych. A on go zmasakrował i urwał z niego 3 sekundy. Organizatorzy powinni jednak dać 2 nagrody MVP.
P R
2 miesięcy temu
Duplantis i Ingebrigsten dostali po 50 tys$ za rekordy świata. Tymczasem na rozpoczymajacym się właśnie US Open, 128 pań i panów, którzy odpadną w pierwszej rundzie turnieju głównego otrzymają po 100 tys$. Nawet za przejście kwalifikacji dostaje się więcej – 52 tys$. Turniejów jest mnóstwo, tymczasem pobicie rekordu świata niezwykle rzadkie, a ogrom wyrzeczeń i pracy ogromny. Na 3000m wydarzyło się to po 28 latach, Duplantis też osiągnie swój limit, a jego rekord po skończeniu przez niego kariery może przetrwać całe pokolenia.
To, jaką wartość maj te rekordy widać gdy porównamy do wyników naszych Polskich lekkoatletów. Oni też trenują bardzo ciężko, w totalnym dyskomforcie i bólu. A jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że taki przeciętny polski ligowy kopacz tak się zajeżdża na każdym treningu dzień w dzień. A w zamian pensja wpływa konkretna. Plus to co zapominamy – zawodnik nie ponosi żadnych kosztów, wszystko ma podstawione przez klub na gotowo, nie opłaca przecież trenerów, fizjo, hoteli, diety, wyjazdów, butów też nie kupuje. Nawet mieszkanie klub wynajmuje.
A w tenisie są pieniądze, to fakt, ale też koszty są ogromne i trzeba być w światowym czubie żeby się dorobić. A żeby do niego dojść trzeba najpierw zainwestować setki tysięcy z bardzo małą szansą że to się zwróci.
Anonim
2 miesięcy temu
Super Miting! Super atmosfera na stadionie! Kto jeszcze nie był, to szczerze zachęcam do wybrania się następnym razem!
Świetnie, że są osoby, które potrafią zrobić tak atrakcyjne wydarzenie lekkoatletyczne w Polsce.
Tadeusz
2 miesięcy temu
Wielki dzień na stadionie w Chorzowie, niestety jak zwykle „opowiadacze” Chmara i Babiarz tragiczni.Tęsknie za komentarzem Artura Partyki
Były chodziarz, który nieustannie dokądś zmierza (wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny olimpijczyk – z Pekinu i Rio). Współautor biografii Henryka Szosta, Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota oraz książki „Trening mistrzów". Doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Pracownik Uniwersytetu Jana Długosza, a także trener lekkoatletycznych klas sportowych w IV L.O. w Częstochowie. Działa też jako sędzia i organizator imprez, nie tylko sportowych.
Bukowiecki szczyt formy osiągnął dzisiaj 😉
Zajeb… jest ten Jakob, jednak biali mogą!
Co to jest na skórze mistrza, jakieś uczulenie?
Byłem, widziałem, niesamowite. Rekord Ingebrigstena to coś niemożliwego. Trochę nawet szkoda, że na koniec przyćmił do Duplantis. I sprzątnął mu sprzed nosa nagrodę 10k EUR za MVP zawodów bo w teorii 6.26 to bardziej wartościowy wynik… Ale to co zrobił Jacob, 28-letni rekord, uważany za najtrudniejszy rekord w konkurencjach biegowych. A on go zmasakrował i urwał z niego 3 sekundy. Organizatorzy powinni jednak dać 2 nagrody MVP.
Duplantis i Ingebrigsten dostali po 50 tys$ za rekordy świata. Tymczasem na rozpoczymajacym się właśnie US Open, 128 pań i panów, którzy odpadną w pierwszej rundzie turnieju głównego otrzymają po 100 tys$. Nawet za przejście kwalifikacji dostaje się więcej – 52 tys$. Turniejów jest mnóstwo, tymczasem pobicie rekordu świata niezwykle rzadkie, a ogrom wyrzeczeń i pracy ogromny. Na 3000m wydarzyło się to po 28 latach, Duplantis też osiągnie swój limit, a jego rekord po skończeniu przez niego kariery może przetrwać całe pokolenia.
To, jaką wartość maj te rekordy widać gdy porównamy do wyników naszych Polskich lekkoatletów. Oni też trenują bardzo ciężko, w totalnym dyskomforcie i bólu. A jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że taki przeciętny polski ligowy kopacz tak się zajeżdża na każdym treningu dzień w dzień. A w zamian pensja wpływa konkretna. Plus to co zapominamy – zawodnik nie ponosi żadnych kosztów, wszystko ma podstawione przez klub na gotowo, nie opłaca przecież trenerów, fizjo, hoteli, diety, wyjazdów, butów też nie kupuje. Nawet mieszkanie klub wynajmuje.
A w tenisie są pieniądze, to fakt, ale też koszty są ogromne i trzeba być w światowym czubie żeby się dorobić. A żeby do niego dojść trzeba najpierw zainwestować setki tysięcy z bardzo małą szansą że to się zwróci.
Super Miting! Super atmosfera na stadionie! Kto jeszcze nie był, to szczerze zachęcam do wybrania się następnym razem!
Świetnie, że są osoby, które potrafią zrobić tak atrakcyjne wydarzenie lekkoatletyczne w Polsce.
Wielki dzień na stadionie w Chorzowie, niestety jak zwykle „opowiadacze” Chmara i Babiarz tragiczni.Tęsknie za komentarzem Artura Partyki
Zdecydowanie. Artur to robi z wyczuciem i przede wszystkim widać że pasjonuje się L.A. i ma dużą wiedzę. Miło się go słucha.