Alicja Wrona-Kutrzepa jako rezerwowa: Muszę być przygotowana na wszystko. WYWIAD

Podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, Alicja Wrona-Kutrzepa wystartowała w biegu sztafetowym 4×400 MIX. Pełniąc rolę rezerwowej, została wezwana do startu w momencie, gdy jedna z podstawowych zawodniczek Marika Popowicz – Drapała nie mogła pobiec. Drużyna, w której skład wchodzili Maksymilian Szwed, Justyna Święty-Ersetic, Karol Zalewski i Alicja Wrona-Kutrzepa, zajęła siódme miejsce.

Alicjo, jak to jest być rezerwową zawodniczką podczas tak ważnej imprezy jak Igrzyska Olimpijskie? Czy spodziewałaś się, że przyjdzie Ci pobiec w sztafecie?

Alicja Wrona-Kutrzepa: Tak naprawdę, będąc rezerwową, muszę być na to przygotowana za każdym razem, mimo że tego totalnie nie zakładam, bo to znaczy, że ktoś nie może pobiec. Jednak mimo wszystko zawsze z tyłu głowy musi być myśl, że ten bieg może jednak być w moim wykonaniu. To nie jest tak, że to było totalne zaskoczenie, ale rzeczywiście miałam takie momenty, że byłam bardzo zdenerwowana. Później wiedziałam, że jasne, ranga imprezy jest bardzo duża, ale to jest 400 metrów, które już biegałam milion razy i że dam sobie radę.

Jakie były największe wyzwania podczas tego biegu?

Zmiany sztafety z chłopakami były największym wyzwaniem dla mnie. Nie robię tego zbyt często i tak jak zazwyczaj mam bardzo duży respekt do 400 m, tak tutaj przeszedł on trochę na drugi plan. Skupiłam się na tym, żeby nic się nie wydarzyło na zmianie, żeby pałeczka płynnie została podana i żebym dowiozła ją do mety.

Jak oceniasz występ waszej drużyny? Byliście w stanie zdobyć siódme miejsce.

Uważam, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Każdy z nas wczoraj zostawił serducho na bieżni. Mogę powiedzieć tylko, albo aż, siódme miejsce. Wydaje mi się, że z każdym takim startem, z każdym obyciem na takiej imprezie, jest coraz łatwiej. Jak pamiętam swoje emocje z Istambułu czy Budapesztu, to tutaj, mimo że była to tak dużej rangi impreza, byłam bardziej spokojna i pewna siebie niż wtedy.

Dziękujemy za rozmowę.