Arthur Wint pierwszy król sprintu Jamajki, który zainspirował Bolta
Wybierając się na spacer po stolicy Jamajki – Kingston odkryć można ponad pół wieku historii lokalnego, ale i światowego sprintu. Wystarczy przejść się ulicą Arthura Winta, a podróż zakończyć posiłkiem w barze „Tracks & Rekords”, którego właścicielem jest Usain Bolt. To miejsce, w którym spróbować można uwspółcześnionych wersji tradycyjnych, lokalnych potraw. A zajadając się krewetkami pomyśleć o tym, że Bolt, choć jest wielkim mistrzem, to nie był pierwszym królem sprintu z Jamajki.
To miano bezsprzecznie należy się bowiem Arthurowi Wintowi, którego historia rozpoczęła się w 1920 roku. Wtedy to chłopiec przyszedł na świat w Plowden. Był drugim z pięciorga dzieci nauczycielki Hildy i prezbiteriańskiego pastora Johna. Arthur szybko objawił swoje talenty – zarówno sportowe, jak i naukowe. Te pierwsze zaczął szlifować już w Calabar High School. Specjalizował się zarówno w lekkoatletyce, jak i pływaniu. W pierwszej z dyscyplin sukces odniósł już w 1932 roku. Jako 11-latek, podczas zawodów Boys Championship, zwyciężył w biegach na 100 i 220 yardów, co pozwoliło mu zatriumfować w rozgrywkach. Rok później powtórzył swój sukces.
Kariera bardzo wysokiego chłopaka rozpędu nabrała w 1937 oraz 1938 roku. Najpierw został on wybrany „Jamaica Boy Athlete of the Year”, a następnie udowodnił, że bez kłopotu może rywalizować z najlepszymi seniorami. W 1938 roku rozegrano czwartą edycję Igrzysk Ameryki Środkowej i Karaibów. Zawody, w ramach których rozegrano aż 18 dyscyplin, odbyły się w Panamie. Wint najlepszy okazał się w biegu na dystansie 800 metrów. Dwa stadionowe kółka pokonał w czasie 1:56,3. Do domu wracał jednak nie tylko ze złotem, ale również z brązem. Po drugi z medali sięgnął w biegu płotkarskim na 400 metrów. Wydawało się, że przed Jamajczykiem, któremu nadano nietypowy pseudonim – „Gentle Giant”, sportowa kariera stoi otworem. W jednym dramatycznym momencie stanęła ona jednak pod znakiem zapytania.
Nieszczęśliwy wypadek
Wint, który świetnie radził sobie również z nauką, zdecydował się zostać lekarzem. Podczas pierwszego roku studiów został wysłany na praktyki do jednej z firm zajmujących się dokumentacją medyczną. O dramacie do którego doszło, gdy segregował papiery, napisała w jego biografii córka mężczyzny. W kartonie z dokumentami Arthur miał znaleźć… pistolet. Uznając, że jest on niezaładowany lub zabawkowy mężczyzna wycelował broń w swoją współpracowniczkę – Idę Forbes. „Niewinny” żart przerodził się w dramat. Broń okazała się być prawdziwa, załadowana i wystrzeliła. Kobieta, na skutek obrażeń, zmarła, a Wint stanął przed sądem.
Przyszłego sportowca bronił Norman Manley, któremu udało się wywalczyć dla swojego klienta bardzo łagodny wyrok. W związku z tym, iż sąd uznał, że chłopak nie działał w sposób celowy, a jedynie doprowadził do nieszczęśliwego wypadku, Wint został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu. Co ważne – jak podkreślała córka zawodnika, w ich rodzinnym domu nie wspominano o tym wydarzeniu. Pisząc biografię swojego ojca, kobieta uznała jednak, że było to tak ważne zdarzenie, że musiało ono znacząco wpłynąć na zachowanie ówczesnego 21-latka.
Brytyjski lotnik
Kolejną przeszkodą, która zatrzymała rozwój sportowej kariery Winta, była II wojna światowa. W 1942 roku mężczyzna, wraz z dwoma braćmi, zdecydował się dołączyć do Royal Air Force i udał się do Kanady, by odbyć specjalne przeszkolenie. Przebywając w tym kraju, nie tylko uczył się lotnictwa, ale również ustanowił nowy rekord kraju w biegu na dystansie 400 metrów. Po zakończeniu szkolenia Wint został wysłany do Wielkiej Brytanii, gdzie, jako pilot, brał udział w walkach. Królewskie Siły Powietrzne opuścił dopiero w 1947 roku. Otrzymał specjalne stypendium, które umożliwiło mu podjęcie studiów medycznych w szpitalu Świętego Bartłomieja w Londynie.
Szybko okazało się, że mimo upływu lat, Wint nie stracił swojego sportowego talentu. Tym razem skutecznie połączył wymagające studia ze szlifowaniem formy. Ta okazała się tak dobra, że mężczyzna w 1948 roku został reprezentantem Jamajki na Igrzyska Olimpijskie. Imprezę czterolecia, tym razem po aż dwunastu latach przerwy, rozegrano w stolicy Wielkiej Brytanii. Jamajka była jednym z państw, które zadebiutowało w rywalizacji. Jej przedstawiciele już wtedy udowodnili, że krótkie dystanse są ich specjalnością.
Wielcy rywale
Przed rozpoczęciem olimpijskich zmagań jako faworytów rywalizacji na krótkich dystansach wskazywano Amerykanów. Ci rzeczywiście nie zawodzili i triumfowali kolejno w biegach na 100, 200 i 800 metrów oraz w zmaganiach płotkarskich. Gdy do rozegrania pozostał jedynie finał rywalizacji na 400 metrów, to wydało się, że reprezentanci USA nie pozwolą nikomu innemu cieszyć się ze złotych krążków. Wyzwanie dominatorom zdecydowali się rzucić jednak Jamajczycy, którzy do boju posłali: Arthura Winta i Herba McKenleya. Pierwszy z wymienionych w dorobku miał już srebro na dystansie 800 metrów, a drugi z zawodników wywalczył czwarte miejsce w biegu na 200 metrów.
Finał biegu na dystansie jednego okrążenia rozegrano 5 sierpnia. W półfinałach, które odbyły się tego samego dnia, wyraźne triumfy odnieśli Wint oraz McKenley. I to właśnie oni stoczyli bój o złoto. Pojedynek rodaków z perspektywy bieżni śledziło natomiast trzech Amerykanów i Australijczyk. Rywale nie byli jednak w stanie zbliżyć się do jamajskich faworytów. Pierwsze 200 metrów najszybciej pokonał McKenley, który na półmetku uzyskał czas 21,6 sekundy. Tak dobre otwarcie nie wystarczyło jednak liderowi do triumfu. Wint dogonił rywala na około 20 metrów przed metą i odniósł wygraną. Pierwsze olimpijskie złoto w historii Jamajki stało się faktem!
Dwa kroki
Gdy w 2012 roku Usain Bolt w Londynie zdobywał trzy złote medale olimpijskie, to świat zachwycał się długością jego kroku i przewagą nad rywalami. Usain Bolt mierzy 195 cm. Arthur Wint, który jest niewiele niższy od niego, także miał zachwycać stylem swojego biegania. O tym, jaką przewagę uzyskiwał nad rywalami, mówił uczestnik IO z 1948 roku – John Parlett. Słowa mistrza Europy na dystansie 800 metrów z 1950 roku przywoływało BBC: „Ludzie wzdychali, gdy widzieli, jak (Wint – przyp. aut.) biegnie, ponieważ zawodnicy, którzy biegli za nim, wyglądali, jakby robili dwa kroki do jego jednego”.
Postawa Jamajczyków w indywidualnych startach wskazywała, że o medal powinni powalczyć również w biegu sztafetowym. Potencjał zawodnicy potwierdzili już w eliminacjach. W swoim wyścigu zdecydowanie pokonali Francję i do finału awansowali z drugim czasem w stawce. W decydującym wyścigu niestety musieli jednak obejść się smakiem. Wint, który biegł na ostatniej zmianie, nadciągnął mięsień i nie ukończył biegu. Na podium, na którym zabrakło Jamajczyków, znalazły się ekipy USA, Francji oraz Szwecji.
Fiński odwet
Rozczarowanie, które musiało towarzyszyć zawodnikom z Jamajki po biegu sztafetowym, udało im się przekuć w sukces cztery lata później. W 1952 roku najlepsi sportowcy świata spotkali się w Helsinkach. Wśród faworytów do medali znów nie zabrakło zarówno Winta, jak i McKenleya. Utytułowanym kolegom nie ustępował również George Rhoden, który do Finlandii przybył jak aktualny rekordzista świata w biegu na 400 metrów. W efekcie silna reprezentacja Jamajki, tak samo jak przed czterema laty, sięgnęła po dublet na dystansie jednego okrążenia. Wygrał Rhoden, a srebro przypadło McKenley’owi. Wint musiał obejść się smakiem, ponieważ wywalczył dopiero piąte miejsce.
Niepowodzenie Arthur powetował sobie natomiast na dwa razy dłuższym dystansie. W biegu na 800 metrów dotarł do mety drugi – podobnie jak w 1948 roku musiał uznać wyższość Amerykanina Mala Whitfielda. Zwieńczeniem świetnego występu Jamajczyków był bieg sztafetowy. Tym razem nic nie przeszkodziło im w pokazaniu pełni sił. Zespół w składzie: Wint, Les Liang, McKenley oraz Rhoden sięgnął po złoto bijąc rekord świata. Sukces smakował tym mocniej, że wyścig stał na niesamowitym poziomie, a do końca o złoto walczyła również reprezentacja USA. Po dwóch zmianach to właśnie Amerykanie znajdowali się na czele stawki i to z przewagą około 10 metrów. Wtedy to jednak najlepszy występ w swoim życiu odnotował McKenley, który na lotnej zmianie jako pierwszy zawodnik w historii zlałam 45 sekund i pałeczkę oddał przed mistrzem olimpijskim na 400 metrów przez płotki – Charlesem Moorem.
Lekarz ubogich
Występ w Helsinkach był ostatnim olimpijskim startem Arthura Winta, który z zawodowym sportem pożegnał się rok później na Wembley. W uznaniu licznych zasług Jamajczyk w 1954 roku od królowej Elżbiety II otrzymał Order Imperium Brytyjskiego. Rok później powrócił na rodzimą wyspę, by osiedlić się w Hanowerze. Jako jedyny lekarz w okolicy miał z pasją wykonywać swoją pracę i przez lata za darmo przyjmować również najuboższych mieszkańców okolicy. Wint zasłynął również ze swojego stosunku do tytułów i godności szlacheckich. Jego córka po latach wspominała, że ojciec już podczas II wojny światowej, gdy był oficerem lotnictwa, miał otrzymać reprymendę za rozmowę z żołnierzami niższego szczebla. Natomiast, gdy w 1974 roku zdecydował się objąć funkcję Wysokiego Komisarza Jamajki w Londynie, to nie zgodził się przyjąć tytułu rycerskiego, który wraz ze stanowiskiem powinien otrzymać.
Po wypełnieniu dyplomatycznej misji w 1978 roku Wint powrócił na Jamajkę. W szpitalu pracował do 1985 roku, ale jako lekarz przyjmował pacjentów do końca swojego życia. Zmarł w 1992 roku. O tym, jak wielki wpływ na swoje pokolenie wywarł sportowiec, po jego śmierci, mówił Michael Manley. Były premier Jamajki, którego ojciec przed laty bronił Winta przed sądem, opowiadał mediom: „Pojedynczym, najważniejszym elementem wpływu Arthura na moje pokolenie było poczucie Jamajki, Karaibów, jako wielkiego centrum potencjalnej doskonałości. Byliśmy, porównywalnie, niewielką częścią świata z bardzo małą populacją, ale tutaj produkowaliśmy ludzi, którzy ustanawiali rekordy świata, rekordy olimpijskie, którzy mierzyli się z najlepszymi na najwyższym poziomie i wygrywali.”
Obecnie świat z jamajskim sprintem kojarzy przede wszystkim Usaina Bolta. W 2003 roku, ówczesny 17-latek, w jednym z wywiadów miał wskazywać Arthura Winta jako swoją inspirację. Do ciekawego zdarzenia, o którym w wywiadzie dla programu BBC Newsday mówił John Parlett miało dojść również, gdy Bolt był już mistrzem olimpijskim. Mężczyznę podczas zakupów w supermarkecie w Kingston zaczepiła Norma – żona Arthura Winta. Kobieta przedstawiła się rekordziście świata, a ten miał ją serdecznie uściskać.
Pasjonatka sportu, którą bardziej niż listy wyników i cyferki interesują ludzkie historie. Szuka odpowiedzi na pytanie: „jak do tego doszło?”. Zwolenniczka długich dziennikarskich form i opowiadania barwnych historii. W szczególności zajmuje się sportami zimowymi, żużlem oraz lekkoatletyką