Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Podczas, gdy większość naszych lekkoatletów wypatrywała słońca w Suwałkach, Pia Skrzyszowska obrała kierunek – Rzym. Polka zajęła 4 miejsce (12.74) w mocno obsadzonym biegu na 100 m przez płotki podczas „diamentowego mitingu” Golden Gala. Wygrała mistrzyni olimpijska, Jasmine Camacho-Quinn (12.37). Co jeszcze wydarzyło się wczoraj w Wiecznym Mieście?
Na 400 m przez płotki tegoroczny debiut w DL zaliczyła Femke Bol. Holenderka wygrała z wynikiem 53.02. Nas jednak bardziej interesowała rywalizacja na wysokich płotkach.
Na pierwszych rozstawach płotkarskiej stumetrówki rządziła Pia Skrzyszowska. Dopiero w okolicach 3-4 płotka rozpędu nabrały: Camacho-Quinn i Britany Anderson. Polka długo broniła trzeciego placu, jednak na kratach została przełamana przez wicemistrzynię olimpijską z Rio (2016), Nię Ali.
Ostatecznie Skrzyszowska minęła kreskę na czwartym miejscu z wartościowym 12.74. Wynik jest zaledwie 0.09 słabszy od życiówki z Ostrawy. Tegoroczna seria Polki przedstawia się imponująco. Do wyników z Rzymu i Czech, należy dodać: 12.68 z Poznania i 12.73 z Chorzowa. Całość wieńczy 3 czas polskiego ALL-TIME na płaską setkę, który sprinterka uzyskała w Kalamacie (11.12).
21-latka, czwartkowym występem w Rzymie, postawiła swoistą pieczątkę na dokumencie stwierdzającym jej przynależność do absolutnej światowej elity.
Jak Aneta Lemiesz rozprowadzi, to nikt nie składa reklamacji. Polka doskonale sprawdziła się w roli pacemakerki w biegu na 800 metrów. Nasza weteranka cały czas trzymała kontakt z peletonem, a tam największą chrapkę na szybkie bieganie miała, mistrzyni olimpijska, Athing Mu.
Polka odprowadziła Amerykankę do 400 metra w ekspresowe 56.42. To o ponad sekundę szybciej, niż międzyczas jaki Mu wykręciła solo podczas olimpijskiego finału w Tokio. Na drugim kole 20-latka poszła po swoje, zupełnie nie oglądając się na rywalki. Dominacja Amerykanki została udokumentowana najlepszym w tym roku wynikiem na świecie 1:57.01.
– Jestem bardzo podekscytowana. Byłam ciekawa, na co mnie stać. Wiedziałam, że tempo jest dobre, ale dopóki nie minęliśmy czterysetki, nie miałam pojęcia jak bardzo. Atmosfera na stadionie jest szalona – jest naprawdę bardzo głośno. Jak się rozgrzewałam i akurat skakał Gianmarco Tamberi, dało się usłyszeć kibiców. To będzie cudowne lato z pierwszymi w historii mistrzostwami świata w USA. Nie mogę się doczekać – powiedziała zwyciężczyni.
Na drugim miejscu, z rekordem sezonu, finiszowała Renelle Lamote (1:58.48). Furorę wśród lokalnej publiczności zrobiła 3 na mecie, Elena Bello, która wynikiem 1:58.97 mocno poprawiła życiówkę i awansowała na 3 miejsce krajowego ALL-TIME.
Kenijczycy nie mają ostatnio łatwego życia na bieżni. Mistrzem olimpijskim na 5000 m jest Ugandyjczyk, na 10000 m Etiopczyk, a na 3000 m z przeszkodami Marokańczyk. W czwartkową noc w Rzymie rodacy Eliuda Kipchoge przypomnieli jednak, że cały czas należy się z nimi liczyć, dominując bieg na 5000 m.
Pierwsze dwa kilometry rozprowadził pacemaker, Paul Robinson (w 5:10). Później obowiązki „zająca” wziął na siebie Yomif Kejelcha. Wysoki Etiopczyk, który niedawno przegrał trialsy na 10000 m w Hengelo, najwidoczniej chciał się wykazać przed krajowymi działaczami, którzy za niedługo będą kompletować drużynę do Eugene na 5000 m.
Kejelcha 3 kilometr szarpnął w 2:31, czwarty w 2:34, ale ciągle miał na plecach kenijski ogon. Krop i Kimeli wyszli zza pleców Etiopczyka dopiero na ostatnim okrążeniu. Wydawało się, że szalę zwycięstwa przechyli na swoją korzyść Krop. Jednak na finiszowej setce Kimeli zbiegł na 3 tor i w sprinterskim stylu pokonał kolegę z reprezentacji.
12:46.33 to najlepszy w tym roku wynik na świecie i rekord mitingu. W kenijskiej historii szybciej biegał tylko Daniel Komen (12:39.74).
Kimeli podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio zajął 4 miejsce na 5000 metrów. Medal przegrał o 0.12 sekundy na rzecz Paula Chelimo. Kenijczyk w pierwszych wywiadach po rzymskim zwycięstwie przyznał, że jest bardzo zmotywowany, żeby z Eugene wrócić z krążkiem.
– Pogoda dopisała, było idealnie. Wyścig był mocno obsadzony. Kenijczycy i Etiopczycy rywalizują ze sobą od lat. Jestem bardzo dumny z życiówki i najlepszego wyniku na świecie. Mam co świętować. Czuję się świetnie, ponieważ nigdy wcześniej nie wygrałem biegu podczas Diamentowej Ligi. Od dawna bardzo się starałem, aby to się stało. W zeszłym roku minimalnie rozminąłem się z medalem olimpijskim, byłem czwarty. Dlatego w tym sezonie skupiam się na naszych trialsach. Chcę pojechać do Eugene i walczyć tam o medal. Dzisiejszy wyścig pokazał mi, że jestem w dobrej formie i dał mi dużo pewności siebie – powiedział zwycięzca.
Skład biegu na 200 metrów pań obfitował w wielkie nazwiska. Wśród faworytek jednym tchem wymieniało się: Elaine Thompson-Herah, czy Shaunae Miller-Uibo. Mistrzynie olimpijskie pogodziła jednak Jamajka, Shericka Jackson, przecinając kreskę z rekordem mitingu 21.91. Druga była Thompson-Herah (22.25), a trzecia rekordzistka Wielkiej Brytanii, Dina Asher-Smith (22.27). Miller-Uibo była 4 (22.48).
Wysoką formę na 3000 m z przeszkodami potwierdził Lamecha Girma. Etiopczyk zdeklasował rywali, wygrywając w efektowne 7:59.23. To już jego trzeci wynik poniżej 8 minut w sezonie (po zwycięstwie w Eugene i 2 miejscu w Rabacie). Do tej pory tak okazałą serią SUB-8 mógł pochwalić się tylko rekordzista świata, Saif Saaeed Shaheen.
Następne zawody Diamentowej Ligi rozegrane zostaną na norweskiej ziemi. 16 czerwca słynne Bislett Games w Oslo, a tam między innymi bieg na milę, w którym pokaże się Jakob Ingebrigtsen.