Redakcja Bieganie.pl
Kiedy pod koniec 2015
roku wybuchł ogromny skandal dopingowy w Rosji, polegający na sponsorowanym przez państwo ukrywaniu niedozwolonego wspomagania, początkowo pełniący najwyższe funkcje działacze IAAF nabrali
wody w usta. Z każdym tygodniem docierają do nas coraz dokładniejsze i jeszcze ciekawsze informacje
o dużo wcześniejszych działaniach, które były z tym procesem związane.
Jak podaje agencja
prasowa Associated Press, na sześć lat przed zdyskwalifikowaniem Rosji
(a dokładniej federacji lekkoatletycznej z tego kraju) za stosowanie i ukrywanie dopingu – już w 2009 r. działacze IAAF wiedzieli o dopingu w Rosji. Co więcej, w piśmie, do
którego dotarła AP jest nawet informacja, że działacze IAAF ostrzegali przed zagrożeniem zdrowia i życia rosyjskich lekkoatletów, którzy stosowali bez
żadnej kontroli środki poprawiające parametry krwi (leki, transfuzje itp.). W piśmie widać wyraźną współpracę działaczy IAAF z Rosjanami w
ukrywaniu pełnych rozmiarów stosowania dopingu, szczególnie przed
Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie 2012.
Paszport biologiczny
Wróćmy do 2009r. To
wtedy wprowadzono zaawansowany program monitorowania parametrów hematologicznych krwi, przeprowadzany u najlepszych zawodników na świecie, nazywany paszportem
biologicznym (więcej o paszporcie biologicznym przeczytacie tutaj).
Wyniki testów przesyłane do IAAF od początku przedstawiały skalę i powagę dopingu
w Rosji. Dziennikarze AP dotarli do sześcioletniej korespondencji (e-maili,
listów, raportów), które dostarczyła dziennikarzom osoba bezpośrednio
zaangażowana w prace nad programem antydopingowym IAAF. Informator wolał
pozostać anonimowy, ponieważ nie dostał zgody na rozpowszechnianie tych
informacji.
Na początkowym etapie parametry paszportu biologicznego nie są wystarczające, by
zdyskwalifikować (lub zastosować inne sankcje) zawodnika, którego wyniki są podejrzane. Przypomnijmy, że aby wyniki paszportu biologicznego wykazały
nieprawidłowości, musimy przeanalizować przynajmniej dwa badania, by mieć
porównanie konkretnych parametrów. Jednak już pojedyncze wyniki mogą wskazywać,
że są jakieś nieprawidłowości. I tak też się działo – wczesne wyniki powinny od samego początku stanowić strzeżenie dla działaczy IAAF i informować o kryzysie w
lekkiej atletyce. Dlatego teraz pojawia się mnóstwo pytań o to,
dlaczego organizacja taka jak IAAF, mająca opiekować się jedną z najpopularniejszych dyscyplin sportowych świecie czekała aż 6 lat, zanim zawiesiła Rosję,
która teraz najpewniej nie wyśle swoich lekkoatletów na Igrzyska Olimpijskie do Rio
de Janeiro? Powodem były najprawdopodobniej układy między działaczami, korupcja
i wielka sieć powiązań pomiędzy poszczególnymi osobami.
Dziennikarze z Asociated Press dotarli do korespondencji,
która szczegółowo ujawnia ten proceder. Oto fragment jednej z pierwszych
notatek na ten temat:
„Kwestia parametrów
krwi Rosjan jest obecnie bardzo poważna i nie wydaje się, aby była lepsza (a
nawet prawdopodobnie stanie się gorsza), więc potrzebne są natychmiastowe i
drastyczne działania” – napisał 14
października 2009 r. Pierre Weiss, wówczas sekretarz generalny IAAF, w liście
dostarczonym osobiście do Waletina Bałachniczewa, prezesa rosyjskiego związku
lekkoatletycznego, zdyskwalifikowanego w ubiegłym tygodniu na całe życie z
działalności w sporcie.
Pierre Weiss
„Zawodnicy ci nie
tylko oszukują swoich kolegów, ale poziom ich wskazań krwi jest tak wysoki, że
narażają oni swoje życie i zdrowie na bardzo poważne niebezpieczeństwa”, napisał
Weiss, wyjaśniając Bałachniczewowi, jak groźny jest taki poziom wyników krwi
rosyjskich lekkoatletów. „Rekordziści –
dwóch zawodników – miało jedne z najwyższych wartości, jakie kiedykolwiek były
sprawdzane, odkąd IAAF zaczął badać paszport biologiczny” – dodaje w liście
Weiss.
Testy te obejmowały mistrzostwa świata w 2009 w Berlinie, gdzie
Rosjanie wywalczyli 13 medali, jednak wyniki „silnie sugerują systematyczne stosowanie dopingu krwi lub powiązanych z
EPO środków” – dodaje Weiss.
Notatka została sporządzona po mistrzostwach świata w
Berlinie. Weiss napisał do Bałachniczewa, że Rosyjscy zawodnicy posiadają w
swoim paszporcie biologicznym „ekstremalnie
wysoki poziom wszystkich parametrów hematologicznych, do tego ponownie o wiele
większy, niż pozostałe kraje biorące udział w MŚ w Berlinie”.
IAAF mógł zastosować (tak jak to dzieje się często w innych
sportach) zasadę zakazu startów. Chodzi o to, że federacja sportowa może zakazać
uczestnictwa zawodnikom z nienaturalnymi parametrami krwi. Nic takiego się
jednak nie wydarzyło.
„Siedmiu Rosyjskich
zawodników nie powinno być dopuszczonych do startu w Berlinie, w tym dwóch
późniejszych złotych medalistów” – pisze Weiss, podkreślając część o
medalistach. Weiss przyznaje, że inne badania – np. z mistrzostw świata w półmaratonie
w 2009r. także zawierają „bardzo
podejrzane wartości”.
Ukrywanie winnych
Po mistrzostwach świata w 2009 r. w Berlinie, Weiss przekazał
Bałachniczewowi w kolejnej notatce, że siedmiu rosyjskich lekkoatletów –
wliczając w to dwóch złotych medalistów – będzie zobligowanych do wycofania się
ze startów w zawodach, ponieważ mają oni nieprawidłowe parametry krwi w
paszporcie biologicznym. Wycofanie ich miało spowodować uniknięcie
poważniejszych sankcji związanych ze stosowaniem dopingu. Czyli zniknięcie ze startów na dwa lata miało załatwić sprawę bez rozgłosu.
Przygotowania do
Igrzysk Olimpijskich w Londynie
Dziennikarzom z AP udało się dotrzeć do kolejnego
wewnętrznego pisma IAAF, przygotowanego tuż przed Igrzyskami Olimpijskimi w
Londynie, w którym proponowano ukrycie dopingu i sankcji z nim związanych dla
mniej znanych rosyjskich lekkoatletów. Chodziło o to, by i tych informacji nie podawać do wiadomości publicznej. Notatka z kwietnia 2012 r. informuje, by konsekwencje nie były zastosowane w stosunku do najlepszych lekkoatletów z
Rosji. Pozwoliło by to Rosjanom zatrzymać „11
tytułów z imprez światowych i wiele Europejskich tytułów, zdobytych dzięki
stosowaniu dopingu”. W notatce znajdziemy również: „To niemożliwe, by dyskretnie usunąć tych zawodników z udziału w zawodach
na dwa lata, ponieważ wielu z nich to mistrzowie świata i olimpijscy. Ich
nieobecność z głównych światowych imprez nieuchronnie spowoduje mnóstwo pytań i
dochodzeń ze strony ekspertów i mediów”.
Nie tylko Rosja
Kolejna notatka podaje, że we wrześniu 2012r., wewnętrzne śledztwo
przedstawione w raporcie ówczesnemu prezydentowi IAAF – Lamine Diackowi
szacowało, że 42% czołowych Rosjan, których wyniki dostarczono do IAAF, stosowało
doping. Wiele podejrzanych wyników wskazywało również na doping w Turcji,
Hiszpanii, Maroko i na Ukrainie, co jest „szczególnie
niepokojące”, donosił raport.
Wojsko
Przed mistrzostwami świata w 2009 roku, Weiss również
ostrzegał Bałachniczewa, że zawodnicy z tego kraju uchylali się od testów przez
twierdzenie, że służą oni w armii rosyjskiej, a będąc w wojsku nie mogą informować
testerów antydopingowych, gdzie obecnie przebywają. „Te problemy … efektywnie przeciwdziałają przeprowadzaniu
wystarczających testów na czołowych rosyjskich zawodnikach, w porównaniu do
innych czołowych krajów” – napisał w kolejnej notatce Weiss.
Potwierdzenie IAAF
IAAF potwierdził w dziennikarzom z AP, że listy, do których
dotarła agencja są prawdziwe. Rzecznik IAAF – Chris Turner odpowiedział, że istniały
„jasne, otwarte ostrzeżenia” dla
Rosji, a IAAF powinna być bardziej twarda w swoich działaniach.
Kolejne wiadomości
W 2011r., czyli po dwóch latach od wprowadzenia przez IAAF programu
paszportu biologicznego okazało się, że liczba przypadków wskazujących na
doping w Rosji jest z każdym miesiącem coraz większa. Zalecano jednak w piśmie
do WADA (Światowej Agencji Antydopingowej), by nie upubliczniano podejrzanych
spraw – podają dwie kolejne notatki.
Następna notatka przygotowana przez osobę ze struktur IAAF proponuje
dwa rozwiązania: zgodne z zasadami sankcje za stosowanie dopingu dla
najbardziej znanych zawodników z Rosji, takich jak złoci medaliści z Igrzysk w
Londynie, ale „szybkie i dyskretne” postępowanie z zawodnikami złapanymi
ponownie. Ponadto praca w „bliskiej współpracy” z rosyjskim związkiem
lekkoatletycznym, a dla mniej znanych zawodników, którzy „nagle i bez wyjaśnienia
znikną ze startu w zawodach” – brak jakiejkolwiek kary i innych konsekwencji. Dla zawodników, którzy
zgodzą się na układ, IAAF miał zgodzić się „nie publikować nałożonych sankcji”,
a będą one skrócone z czterech lat do dwóch – podaje notatka z 5 grudnia 2011.
„Te działania będą
dotyczyły tylko zawodników bez tytułów lub świetnych wyników. Ich wykluczenie z
zawodów nie powinno przyciągać zbytniej uwagi” – podaje notatka z 10 kwietnia
2012, adresowana do Lamine Diacka, opatrzona dopiskiem: „ŚCIŚLE TAJNE”.
IAAF odpowiedziało w oficjalnym oświadczeniu, że te notatki istniały,
ale nie były nigdy zastosowane w praktyce. Bałachniczew również powiedział AP,
że nigdy ich nie otrzymał.
„Nie było żadnych
sekretnych dyskwalifikacji. Przynajmniej ja o żadnych nie wiedziałem, ani o
żadnych nie słyszałem, tym bardziej, aby ktokolwiek je dawał” – powiedział Bałachniczew w
telefonicznym wywiadzie.
Turner powiedział za to, że w grudniu 2011 r. wspomniana notatka
została wysłana przez Gabriela Dolle – dyrektora do spraw antydopingowych przy
IAAF, do Habiba Cisse, który był przedstawicielem Lamine Diacka. Kolejna
notatka – z 2012 roku pochodziła od Dolle, a adresowana była do Diacka, podaje
Turner.
Kolega Dolle z działu antydopingowego zaprzecza wszystkiemu,
twierdząc, że każdy zawodnik, który był badany i jego wyniki były nieprawidłowe
został objęty sankcjami za stosowanie dopingu. Jak wylicza, 33 Rosjan zostało wykluczonych za nieprawidłowości w paszporcie biologicznym, a kolejne sprawy
są w toku.
„W 2011 r. było bardzo
dużo przypadków podejrzanych profili paszportów biologicznych” – powiedział
Turner w oświadczeniu dla AP. Dodajmy jednak, że sprawa badania paszportu
biologicznego trwa średnio od 8 do 18 miesięcy. Jest to okres od czasu
rozpoczęcia śledztwa do nałożenia sankcji na zawodnika. Turner dodaje: „Była potrzeba, by potraktować niektóre
sprawy priorytetowo, a w szczególności zakończyć te sprawy, które mogły
dotyczyć potencjalnych medalistów Igrzysk Olimpijskich w Londynie 2012. Żadna
sprawa nie została ukryta lub wstrzymana, IAAF po prostu przesunął je pod
względem ważności na później”.
Komisja do spraw etyki w ubiegłym tygodniu wykluczyła Dolle’a
z pracy na rzecz sportu na 5 lat, za – jak to nazwano – „brak należytej uwagi i
staranności” przy sprawie Lilii Szobuchowej, rosyjskiej maratonki, która
ujawniła ukrywanie dopingu i korupcję w działaniach IAAF.
10 tajemniczych
przypadków
Kolejna notatka, zawierająca nazwiska 10 ponownie złapanych
na dopingu lekkoatletów: w chodzie sportowym, biegach na średnie dystanse i w
maratonie zostały opatrzone dopiskiem, by potraktować je „szybko i dyskretnie”.
Sześć osób zostało następnie zdyskwalifikowanych na 2 lata,
większość z nich w 2012 i 2013r. – po Igrzyskach w Londynie. Jedna osoba z tych
sześciorga, to Tatiana Andrianowa, biegająca na 800m, która została
zdyskwalifikowana za stosowanie steroidu stanozololu w roku 2005, co ogłoszono…
w grudniu 2012r. W każdej z tych spraw IAAF ogłosił dyskwalifikację. Jednak cztery
pozostałe nazwiska nie zostały ogłoszone jako zdyskwalifikowane. Jedną z nich
była biegaczka na średnie dystanse, Jewgienija Zołotowa, która później została
oznaczona jako „podejrzana” w prowadzonym przez WADA śledztwie, którego
pierwsza „fala” dyskwalifikacji została ogłoszona w październiku ubiegłego
roku. Kolejną osobą na liście jest Lidja Grigorjewa, zwyciężczyni maratonu w
Bostonie w 2007r. Jak mówi Turner, IAAF prowadził sprawę nieprawidłowości w
paszporcie biologicznym przeciwko niej, ale sankcje przeciwko „są w trakcie tworzenia ich i będą
opublikowane w odpowiednim czasie”. Dlaczego więc te cztery przypadki
badane były (i są) tak długo?
„Każdy podejrzany paszport biologiczny jest skrupulatnie badany zgodnie
z przepisami IAAF i przepisami WADA. Wszystkie potwierdzone przypadki dopingu
były opublikowane i usankcjonowane. Nic nie zostało ukryte” – wyjaśnia
Turner. Czemu jednak niektóre sprawy rozpatrywano krócej, a inne dłużej? Tego
możemy się tylko domyślać.
Czy wiemy już wszystko o aferze związanej z ukrywaniem dopingu przez IAAF?
IAAF będzie musiało zmierzyć się z kolejnymi pytaniami,
ponieważ w tym tygodniu zapowiedziano konferencję prasową, by ogłosić kolejne
wyniki śledztwa na temat stosowania w Rosji dopingu i jego ukrywania przez
tamtejsze władze. Weiss, sekretarz generalny IAAF w latach 2006-2011 powiedział,
że zarząd IAAF nie mógł zawiesić Rosji wcześniej, niż w ubiegłym roku, ponieważ
komisja Pounda ogłosiła dopiero w listopadzie, że rząd rosyjski był zamieszany
w „zaawansowaną strukturę dopingu” w rosyjskim sporcie, a proceder ten był „powszechny i
długotrwały”.
„Zawsze powtarzaliśmy,
że mamy problemy z Rosją” – mówi Weiss w rozmowie telefonicznej z AP. „Nie mieliśmy żadnych dowodów, że federacja
(lekkoatletyczna) pomaga w stosowaniu dopingu. WADA odkryła więcej dowodów, niż
sami moglibyśmy kiedykolwiek zaleźć” – dodaje. „Same podejrzenia nie są wystarczające, aby zawiesić kogokolwiek”.
Z notatek odkrytych w IAAF wiadomo także, że IAAF ciągle współpracowało
potajemnie z Rosją przed 13 listopada, gdy rada IAAF kierowana przez Sebastiana
Coe zagłosowała 22-1 za zawieszeniem wszystkich lekkoatletów z Rosji w startach
międzynarodowych. Rosja, by móc startować, musi teraz udowodnić przed IAAF, że
system kontroli antydopingowej został odbudowany. Zespół IAAF był w tym
tygodniu na rozmowach w Moskwie w tej sprawie.
Dokumenty, do których dotarła agencja AP nie potwierdzają
przestępczej działalności Lamine Diacka. Przypomnijmy, że został on oskarżony
we Francji o korupcję – przyjęcie więcej niż miliona Euro, przy jednoczesnym
szantażowaniu zawodników i ukrywaniu ich pozytywnych przypadków testów
antydopingowych. Francuski wymiar sprawiedliwości prowadzi również śledztwo
przeciwko Cisse i Dolle, podejrzewając u nich korupcję.
W ubiegłym tygodniu, komisja etyki IAAF ogłosiła zakaz pracy
w sporcie dla Massata Diacka, jednego z synów Lamine Diacka, za jego
współudział w szantażowaniu Lilli Szobuchowej. Dożywotni zakaz pracy w sporcie
otrzymali także Bałakniczew i Aleksiej Mielnikow, były główny trener rosyjskich
chodziarzy i biegaczy na długie dystanse.
Odkryte niedawno dokumenty ujawniają, że IAAF postępowała z
Rosją niezwykle delikatnie. Działacze IAAF „sugerowali” lub „proponowali” pewne
działania, z drugiej strony ogłaszając, że używają najbardziej zaawansowanych
naukowo sposobów testowania krwi, by złapać oszustów. Kryzys w lekkiej atletyce
musiał nadejść, bo wcześniej czy później prawda zawsze wyjdzie na jaw.
Docierając do coraz nowszych informacji wiemy, jak działał ten system. Lekkoatleci
płacili łapówki działaczom w Rosji za ukrywanie dopingu, a działacze
kontaktowali się z lekkoatletyczną centralą i tuszowali sprawę. Miejmy
nadzieję, że sprawa została już właściwie rozwiązana. W kolarstwie udało się
zażegnać kryzys związany z masowym stosowaniem dopingu. Dzięki informacjom
takim jak ta, mamy szansę rozwiązać ten kryzys również w lekkiej atletyce.
(Na podstawie: John Leicester, AP, IAAF officials explored covering up Russia bans)