Wielu z Was powie, że temat banalny i nie ma sensu ponownie o nim pisać. Ale z drugiej strony wiele osób mnie o to pyta, więc to dla nich. Reszta niech czeka na jakieś tematy treningowe 🙂 Za oknem ponownie upały. Większość biegaczy właśnie zaczyna na poważnie swoje przygotowania do jesiennych starów. A więc jak sobie radzić, kiedy za oknem słońce i temperatura sięga 30 stopni?
Na początku chciałem jeszcze powiedzieć, że różni ludzie różnie radzą sobie z upałem. Jedni szybciej odprowadzają ciepło, inni się gotują. Ktoś może tracić litr płynów w godzinę biegu, a ktoś inny wypoci trzy w taki upał. Musicie zawsze brać na to poprawkę i znać swój organizm. Niemniej jednak, moim zdaniem każdy może sobie poradzić z wysoką temperaturą. Trudno jest określić limit, gdzie biegać już nie można. Przecież są ludzie biegający po pustyniach. Wszystko to kwestia przyzwyczajenia i odpowiedniego wytrenowania. Poza tym nie sama temperatura jest najgorsza. Olbrzymie znaczenie ma wilgotność powietrza, wiatr itd.
Czas zacząć listę rzeczy, które mogę pomóc przetrwać bieganie w upale:
Pij! Przede wszystkim musisz być dobrze nawodniony przed biegiem, w jego trakcie i po zakończeniu. Podczas biegu w takim upale człowiek traci bardzo dużo płynów i jeżeli nie będziecie ich regularnie uzupełniać, szybko grozi wam przegrzanie, odwodnienie i kompletny spadek wytrzymałości. A może skończyć się dużo gorzej. Więc olbrzymie pętle zamieńcie na mniejsze. Starajcie się mieć dostęp do wody przynajmniej co 20 minut. Ja rzucam butelkę w krzaki i robię kółka gdzieś w lesie, żeby cały czas mieć pod ręką coś do picia.
Biegajcie wcześnie rano albo późno wieczorem. Oczywiście jak macie taką możliwość. Wiadomo, temperatura jest mniejsza, słońce jeszcze nisko, albo już nisko. Będzie wam o wiele przyjemniej.
Unikajcie otwartych przestrzeni. Ja zawsze staram się biegać w lesie w taki upał. Drzewa świetnie chronią od słońca. Poza tym nawierzchnia się tak nie nagrzewa. Jest dużo przyjemniej i bezpieczniej. Najlepsze są jakieś rezerwaty, stare, gęste lasy itp. Tam często można spotkać coś w rodzaju mikroklimatu. Jest o wiele chłodniej. W Warszawie np. znakomity jest Lasek Bielański. Na pewno będzie tam dużo przyjemniej niż w warszawskich parkach.
Polewajcie się wodą! Jak robię ciężki trening to biorą jedną butelkę do picia i drugą całą zimnej wody do polewania się. Na kilka minut macie przyjemne uczucie chłodu. A jak macie jeszcze czapeczkę na głowie, to naprawdę całkiem długo można odsunąć od siebie uczucie gorąca.
Nie ubierajcie się na czarno. Lekko, cienko, jasno. Na głowę dobrze założyć czapeczkę, ale uwaga! To musi być lekka, świetnie oddychająca czapeczka. Pamiętajcie, że mnóstwo ciepła ucieka przez głowę. Jak założycie złą czapkę to zwyczajnie się zagotujecie. A przynajmniej zagotuje się Wasza głowa.
Krem z filtrem. Jak już biegacie pod gołym niebem to smarujcie się nim. Ja raz zrobiłem wybieganie w Kadyksie bez koszulki i parę dni spałem na brzuchu.
Miejcie ze sobą jakieś pieniądze. Naprawdę puszka Coli potrafi czasem uratować życie. Coś o tym wiem…
I tyle, nie ma magicznych sposobów. Trzeba się nawadniać, unikać słońca i schładzać wodą. Są już jakieś patenty z kamizelkami chłodzącymi, ale nigdy nie testowałem. Może to jest dobre rozwiązanie na trening. A jak już jest naprawdę za gorąco, nie ma czym oddychać, to zawsze można iść na klimatyzowaną siłownię. To też jest rozwiązanie, a trening będzie uratowany.
***
Autorem tekstu jest Bartosz Olszewski, maratończyk, zwycięzca maratonów: w Lozannie i Swiss City Marathon. Legitymuje się rekordem życiowym 2:26. Zapraszamy na jego blog – WarszawskiBiegacz.pl