Redakcja Bieganie.pl
Wiadomo już Henryk, co się właściwie stało?
Nastąpiło zerwanie mięśnia płaszczkowatego łydki. Niewielkie, ale jednak, około półtora centymetra. Zrobił się krwotok, potem krwiak, ale w trakcie biegu był to po prostu bardzo duży ból, wynikający z zerwania tego mięśnia. Czułem ból, ale starałem się nogę odciążać, tempo było jednak mocne. Na tym podbiegu, na którym zszedłem, ból był już tak mocny, że nie byłem w stanie tego wytrzymać, od razu usiadłem z bólu na krawężniku, nie byłem w stanie dalej biec. Biegło mi się ogólnie wydolnościowo bardzo dobrze, tempo było mocne, ale czułem się komfortowo i gdyby tylko z nogą było dobrze, to jestem pewien, że co najmniej w pierwszej trójce maratonu bym był.
Czułeś jakiś problem przed biegiem?
Kilka tygodni przed Maratonem miałem stan zapalny mięśnia płaszczkowatego w lewej nodze, to się jakoś udało z fizjoterapeutą wyprowadzić na prostą. Ale na ostatnim długim treningu, w niedzielę przed maratonem robiłem 28 km i w poniedziałek czułem tę nogę, choć w innym miejscu. To nie było jakoś szczególnie uciążliwe, ale dawała znać, że jest już po prostu mocno zmęczona. Zresztą u mnie tak jest czasami, pewnie u większości zawodników, że po dużej pracy treningowej, jednak jakieś bóle przed startem się pojawiają. No i nastąpiło zerwanie wywołane pewnie ogólnie przeciążeniem a tam, na maratonie bezpośrednio jakimś szarpnięciem, na którymś z podbiegów. Miałem robiony rezonans magnetyczny w poniedziałek po biegu w Warszawie i lekarz radiolog ocenił, że jest to prawdopodobnie właśnie na skutek jakiegoś szarpnięcia, które pewnie było przy którymś z podbiegów. Lekarz mi zresztą tłumaczył, że czasami na podbiegach mięsień płaszczkowaty przejmuje rolę mięśnia brzuchatego łydki, więc są momenty, że jest bardziej obciążony. Coś się musiało stać na 24 kilometrze na tym ostrym podbiegu, bo od tamtego momentu ból zaczął narastać.
I jakie są rokowania?
Gdybym się uparł i poszedł w stronę leczenia czynnikiem wzrostu, to mógłbym to wyeliminować w ciągu dwóch, trzech tygodni. Ponieważ teraz mi na tym nie zależy, to myślę, że w przeciągu miesiąca powinno się to samoczynnie wygoić, nie jest konieczna żadna ingerencja operacyjna, na razie odciążam nogę, chodzę o kulach. Powinno się samo wygoić. Tyle, że w czasie biegu było bardzo bolesne.
Oczywiście, ORLEN Warsaw Marathon był dla mnie ważnym startem, chciałem się od dobrej strony pokazać zwłaszcza wobec wszystkich ludzi, który mi dopingowali i wobec sponsora, czyli PKN Orlen, podziękować Panu Jackowi Krawcowi za to, że mnie wspomagają. No niestety nie wyszło, taki jest sport, że kontuzja jest nieodłącznym elementem życia sportowca i nie mamy na to wpływu.
Zakładając, że wszystko będzie dobrze, planujesz jakiś kolejny start?
Na pewno maraton, żeby zrobić minimum na Mistrzostwa Europy, to jest mój główny cel. (odbędą się w sierpniu 2014 w Zurichu). Będę się starał późna jesienią coś pobiec, na razie muszę odpocząć, ta kontuzja też jest wynikiem tego, że w tamtym roku pobiegłem trzy bardzo mocne maratony, ostatni w grudniu 2012 na 2h08 i organizm nie był w stanie w pełni się zregenerować przed wejściem w mocny cykl przygotowań do wiosennego maratonu. A ja jestem zawodnikiem, który potrzebuje dłuższego odpoczynku po maratonach.
Nie wiadomo, czy jesienią nie będę musiał biegać wojskowego maratonu w Surinamie i wtedy te kwestie minimum się trochę skomplikują, bo nie sądzę żeby trasa i pogoda w Surinamie umożliwiały zrobienie jakiegoś super wyniku.
A pomijając sam bieg, pierwszy raz zdarzyło Ci się, że byłeś taką gwiazdą? Nie wiem, czy w Polsce była kiedykolwiek taka sytuacja?
Tak, trochę mnie to nawet zaskoczyło, te plakaty z moim wizerunkiem, że byłem tak mocno eksponowany. Ciesze się z tego bardzo, fajne jest to, że ORLEN nie zdecydował się na to, żeby główna twarzą był Gharib, który, jakby nie patrzeć, jest wicemistrzem olimpijskim, tylko ja, Rekordzista Polski, że promowani są polscy zawodnicy. Myślę, że w maratonie jest taka dominacja zawodników afrykańskich, że może kibice mają jakiś przesyt, że fajnie, że tym razem w tej pierwszej edycji maratonu był to Polak. Maratończycy zawsze byli gdzieś tam z tyłu, za zawodnikami biegającymi bieżnię, więc, że tym razem byłem to ja, było mi bardzo miło. Z jednej strony plakaty, ale przede wszystkim ludzie, którzy przychodzili i wspierali. Kiedy była prezentacja zawodników dostałem większe owacje niż Gharib, to było super, jeszcze bardziej mnie to zdopingowało, powiedziałem, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby pokazać się od jak najlepszej strony.
Nigdy w Warszawie maratonu nie biegałeś, tylko półmaraton? I jak oceniasz trasę?
Trasa nie była zła, pewnie optymalna w tym momencie. Podbieg na 24 kilometrze był bardzo mocny, można powiedzieć kąśliwy. Ten na początku, chyba na 4 kilometrze nie robił wielkiego wrażenia, tym bardziej, że na początku jest zawsze zapas sił. Gdybyśmy biegli Tamką w górę to może byłby problem, ale ten był łagodny. Wiadomo, że w przyszłości, jeśli wyniki mają być na jak najlepszym poziomie trzeba stworzyć jak najbardziej płaską trasę. Więc pewnie można by ja było trochę ulepszyć, żeby dawała komfort biegu, żeby biegło się głównymi ulicami, żeby dać kibicom możliwość kibicowania, bezpośredniego wyjścia z domów i kibicowania wzdłuż trasy. Ale jak na pierwszy maraton trasa była naprawdę dobra. Myślę, że wynik byłby dużo lepszy gdyby nie mocny wiatr, bardzo przeszkadzał w utrzymaniu mocnego tempa. Pewnie mogłoby być w okolicach 2h08 a może nawet 2h07. Wiatr był zmienny i porywisty, cały czas trzeba było mocno pracować, nie wiem jak było po 32 kilometrze ale tam gdzie ja jeszcze biegłem wiatr cały czas przeszkadzał.
Dzięki za rozmowę i zdrowia.
Dzięki za zgarnięcie z trasy.
🙂