Redakcja Bieganie.pl
Czy jesteś zaskoczona, że poprawiłaś o ponad 11 min rekord życiowy?
Nie jestem zaskoczona, natomiast na pewno niezmiernie zadowolona. To był dopiero mój drugi start na dystansie maratońskim i nie da się ukryć, że choć na krajowe warunki mój debiut był jednym z najlepszych w historii, to oczekiwałam znacznie więcej. Stąd „słabą” życiówkę spodziewałam się znacznie poprawić. Doskonale, że udało się urwać aż 11 minut!
Miałaś jakąś taktykę?
Treningi wskazywały, że bieg na 2:32 będzie stosunkowo bezpieczną taktyką. Ostateczny rezultat jest lepszy, a radość ogromna. To mój najlepszy bieg w życiu i najwartościowszy wynik, który daje mi drugi pozycję w kraju, a trzynastą w historii polskiego maratonu i zarazem klasę mistrzowską międzynarodową.
Jak się czułaś podczas biegu, po równych międzyczasach, widać, że dobrze?
Pogoda była idealna, czułam się rewelacyjnie. Do 27 km bieg układał się po mojej myśli. Zaryzykowałam, biegnąc razem z Holenderką Mirandą Boonstra i jej dwiema pacemakerami na czas znacznie szybszy niż początkowo zakładałam, tj. na poniżej 2:30. Niestety ostatnie 15 km musiałam pokonać sama. Okazało się, że nawet w berlińskim maratonie (prawie 41000 startujących) nie znalazłam osoby, która biegłaby moim tempem. Nie ma jednak co rozpaczać, po prostu następnym razem trzeba się postarać dotrzymać kroku pierwszym zawodniczkom.
Czy miałaś kryzys?
Nie miałam kryzysu. W momencie, kiedy straciłam kontakt z grupą, cały czas walczyłam, by utrzymać tempo biegu i nie tracić dystansu do uciekającej grupy. Jeszcze na 35 km biegłam na wynik poniżej 2:30. Myślę, że gdybym miała z kim biec po trzydziestce to udałoby się pobiec lepiej, choć miejsce najprawdopodobniej pozostałoby to samo.
Jak oceniasz trasę i ogólną atmosferę w Berlinie?
Atmosfera w Berlinie była niesamowita. Wszyscy w tym dniu żyli maratonem. Trasa przygotowana perfekcyjnie, a organizacja imprezy dopięta na ostatni guzik. Myślę, że organizatorzy mogą być z siebie dumni. Bardzo się cieszę, że wybrałam ten maraton. Startowałam u boku m.in. rekordzistów świata Pauli Radcliffe i Hailego Gebrselassie. No i przede wszystkim wzięłam udział w biegu, w którym padł fenomenalny rekord świata! W sumie czas mój i czas Makau tak dużo się nie różnią – „tylko” kolejnością cyferek :). Takie przeżycie z pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci, a okazja do nauki niepowtarzalna i miejmy nadzieje zaprocentuje w przyszłości.
Kto dopingował Cię w Berlinie?
W Berlinie na trasie biegu doping był niesamowity. Na ulicach zebrało się około dwóch milionów kibiców. Wśród nich był mój trener Marek Jakubowski, państwo Anna i Piotr Bielińscy z firmy Action, a także trener Remigiusz Wierzbicki z synem Sebastianem. Poza tym, co rusz słyszałam doping rodaków, a świadomość, że przed telewizorami ogląda mnie i trzyma kciuki cała rodzina, wszyscy przyjaciele oraz znajomi dodawała mi wiary we własne siły. Chciałabym za tę nieocenioną pomoc wszystkim serdecznie podziękować!
Jakie masz plany startowo-obozowe? Lub może wakacyjne?
Obozów to chyba póki co wystarczy, ale zamierzam wykorzystać dobrą formę i w najbliższą niedzielę 2 października wystartować na następnej świetnej masowej imprezie „Biegnij Warszawo”. Nie wiem, co prawda, czy nie pobiegnę tam rekreacyjnie, bo dzień wcześniej jadę na wesele koleżanki, a dwa dni wcześniej zamierzam się dobrze bawić na imprezie z okazji 20-lecia firmy Action. W każdym razie jakoś nie potrafię i nie zamierzam się nudzić. Jeśli będę dobrze się czuła po wszystkich podróżach, tańcach i zawodach, to być może pojadę na jakieś dwa biegi zagraniczne, a w listopadzie chciałabym wystartować na Biegu Niepodległości. No i oczywiście w przyszłym tygodniu zaczyna się rok akademicki, więc o wakacjach nie ma mowy.
Gratulujemy Tobie i trenerowi! Powodzenia w dalszych planach.