Weekend w stolicy Czech był wyjątkowo bogaty w biegowe wydarzenia. Poza zawodami Run-Up, należącymi do pucharu świta w biegu po schodach (o czym przeczytać można tutaj) odbyły się jeszcze dwa duże biegi. Metro 10k oraz adidas Women’s Race 5Km. W tym ostatnim startowała czołowa polska zawodniczka Karolina Jarzyńska.

Jarzyńska znakomicie rozpoczęła 2011 r, pobiła rekord Polski w półmaratonie i rekord życiowy w maratonie. Zaczęła jednak odczuwać problemy z ścięgnem Achillesa. Zdecydowanie ograniczyła starty i została zmuszona by zrezygnować z tego najważniejszego – Mistrzostw Świata (jako jedyna Polka uzyskała minimum w maratonie). Od lutego gdy świętował swoje największe sukcesy wystartowała tylko raz wygrywając w kanadyjskiej Victorii bieg uliczny na 10 km. Zaledwie kilka dni po swoich 30 urodzinach (wszystkiego najlepszego Pani Karolino!) ponownie stanęła na starcie, tym razem biegu na 5 km w Pradze.

Faworytką była Prisca Ngetich-Cherono, która dwa dni wcześniej w finale Diamentowej Ligii zajęła piąte miejsce z wynikiem 14:44.82. Prowadzenie Kenijki było niezagrożone na całym dystansie. Jeszcze na czwartym kilometrze wydawało się, że będzie w stanie pobić rekord trasy, ale ostateczny rezultat 15:32 okazał się gorszy o dwie sekundy od wyniku z 2002 r. Kolejne miejsca przypadły Etiopce Bekele Alemu i Kenijsce Wambui. Panie reprezentujące Afrykę zajęły całe podium i były jedynymi, którym udało się złamać 16 minut. Pierwszą Europejką była Rosjanka Zadorozhnaya (16:14). Karolina Jarzyńska ukończyła bieg ponad minutę po zwyciężczyni, wystarczyło to szóste miejsce. Wynik 16:36 jest o 25 sekund gorszy niż uzyskany przez Polkę na tej samej trasie przed rokiem, Jarzyńska zajęła wtedy piątą pozycję.

W biegu na 10 km zdecydowanym faworytem był tegoroczny mistrz Kenii na 10000 m Philemon Limo. Przez większą część wyścigu prowadził wraz z Chichrą i Tekele. Gdy jednak postanowił zaatakować na trzy kilometry przed metą jego konkurenci nie potrafili znaleźć żadnej odpowiedzi. Stało się jasne, że jedynym wyzwaniem dla Kenijczyka będzie próba bicia rekordu trasy. Tempo jakie narzucił na ostatnich kilometrach sprawiło, że nie tylko pobił rekord, ale poprawił go o ponad pół minuty. Wynik 27:34 jest szóstym w tym roku na świecie na dystansie 10 km. Limo po raz kolejny (wygrał w tym roku półmaraton praski z czasem 59:30) znakomicie zaprezentował się w Pradze, a organizatorzy potwierdzili, że Praga pozostaje niekwestionowanym liderem w organizacji biegów ulicznych w regionie.