Florian Pyszel
Maratończyk z życiówką 2:19, który stara się równie szybko biegać w górach. Autor podcastu Świat Okiem Biegacza oraz trener biegania.
Za nami kolejne Mistrzostwa Polski w Biegach Górskich. Tym razem najlepsi polscy zawodnicy rywalizowali w Andrychowie na dystansie długim – 43 kilometrów, gdzie do pokonania było 1900 metrów przewyższenia.
W rywalizacji Panów faworytami wydawali się: Marcin Świerc, wracający do ścigania się po dłuższej przerwie, Andrzej Witek, który tydzień został brązowym medalistą Mistrzostw Polski w biegu anglosaskim w Bielsku-Białej oraz Kamil Leśniak. O niespodziankę chciał się postarać Damian Świerdzewski, startujący na ulicy i debiutujący na Mistrzostwach Polski w Biegach Górskich, natomiast posiadający dobrą życiówkę w maratonie uzyskaną w tym roku – 2:21:31.
Na starcie zabrakło Bartka Przedwojewskiego i Krzysztofa Bodurki, którzy przygotowują się do startów w Golden Trail Series, a wśród Pań Dominiki Stelmach.
Na pierwszym punkcie pomiarowym różnice były niewielkie – po półtorej godzinie biegu, różnica między pierwszym Witkiem a jedenastym Dominikiem Grządzielem wynosiła zaledwie 4 minuty. Wraz z dystansem prowadzący miał coraz większą przewagę nad drugim zawodnikiem – Marcinem Świercem i trzecim, Adrianem Bednarkiem i wydawało się, że nic nie może odebrać mu zwycięstwa.
Niestety, ten bieg pokazał, jak wieloaspektowym i nieprzewidywalnym sportem są biegi górskie. Andrzej, na 40. kilometrze, kiedy to do mety zostało niespełna trzy kilometry, pomylił trasę, przebiegł dodatkowy kilometr i prawie 100 metrów przewyższenia, co spowodowało, że na mecie zameldował się 39 sekund za Marcinem Świercem, pomimo, że podczas biegu jego przewaga wynosiła prawie 6 minut nad drugim zawodnikiem. Trzecie miejsce dla Adriana Bednarka z Bydgoszczy.
1. | Marcin Świerc | 3:22:41 |
2. | Andrzej Witek | 3:23:20 |
3. | Adrian Bednarek | 3:23:58 |
Teoretycznie wszyscy trzej zawodnicy zakwalifikowali się na Mistrzostwa Świata w Biegach Górskich, które odbędą się w Tajlandii. Pierwszy zawodnik miał zagwarantowany start, natomiast drugi i trzeci pod warunkiem, że ich strata do zwycięzcy nie będzie większa niż 5% jego wyniku. Wszystko to tylko teoria, ponieważ zasady ustalone przez PAU (Polish Association of Ultrarunners) nie mają żadnej podstawy – to Polski Związek Lekkiej Atletyki ustala reguły powołań, a do tej pory związek nie wysłał do PAU żadnych praw do działania w ich imieniu (źródło PZLA).
Po zawodach Damian Świerdzewski tak ocenił swój bieg:
„Po starcie ruszyliśmy dość duża grupą, na początku każdy oglądał się na siebie. Po jakimś czasie wpadłem na genialny pomysł żeby wziąć ciężar prowadzenia na siebie.
Pod górę szło super, oderwałem się z Marcinem na kilka metrów od reszty. Po około 10 kilometrach, na pierwszym mocnym podbiegu prowadziłem. No i to by było na tyle… Zaczęły się zbiegi, chłopaki zaczęli uciekać, a ja walczyć o życie. Byłem w szoku – jak można tak szybko zbiegać! Później było jeszcze pod górę, więc odrobiłem straty. Na półmetku byłem drugi.
Druga część to walka na podbiegu i walka o przetrwanie na zbiegach. Na każdym zbiegu traciłem kolejne pozycje. Dostałem potężna lekcje pokory. Chłopaki pokazali mi jak się biega w górach. Jak nie potrafisz dobrze zbiegać to nie masz, czego szukać w takich biegach.”
Wśród Pań klasę pokazała Martyna Kantor, która tydzień temu zwyciężyła w Bielsku-Białej podczas Mistrzostw Polski w stylu anglosaskim, a dzisiaj nie dała szans rywalkom. Już od początku było widać dużo różnice między trzema pierwszymi zawodniczkami – druga, raczej niezagrożona, biegła Katarzyna Solińska, a na trzeciej pozycji była Katarzyna Wilk. Rzadko można mówić o rzeczach pewnych w biegach górskich, ale takie podium to bukmacherski „pewniaczek”.
1. | Martyna Kantor | 3:43:49 |
2. | Katarzyna Solińska | 3:54:38 |
3. | Katarzyna Wilk | 3:58:12 |
Następne Mistrzostwa Polski w Biegach Górskich już 29 maja – w Sobótce odbędzie się start na dystansie krótkim przy okazji „Biegu na Ślężę”.
Zdjęcia: Joanna Antoniak-Witek