Problemy ze ścięgnem Achillesa – co robić?
Materiały do tego tekstu zbierałem od 4 lat. Nie żartuję. Niestety nie studiowałem medycyny ani anatomii, moje ścięgna traktowałem jak króliki doświadczalne. Bardzo bolesne doświadczenie, ale wiedza, którą się z Wami podzielę jest bezcenna.
Biegacze doznają przeróżnych kontuzji (niby taka naturalna czynność), ale chyba żadna nie jest tak podstępna i zdradliwa. Ścięgno piętowe zwane Achillesem, jest najsilniejszym i największym ścięgnem w ludzkim ciele, określa się je czasem mianem „niezrywalnego”. Teoretycznie jego budowa nie pozwala na całkowite przerwanie ciągłości, Achilles amortyzuje sześciokrotną masę naszego ciała! Jednak do zerwań mimo wszystko dochodzi. Dlaczego? Odpowiadają za to mikrourazy, które osłabiają jego strukturę od wewnątrz. Nie dzieje się to w tydzień… ten proces trwa przez dłuższy czas, niczym kropla wody drążąca skałę.
Przeczytaj też:
Ból Achillesów może być związany z mięśniami pośladkowymi >>>
Masz problemy z Achillesem? Jesteś biegaczem >>>
Zacznijmy od terminów „podstępna i zdradliwa” – z reguły zaczyna się niewinnie. Lekki ból nie sprawiający problemów, można z nim normalnie trenować. Podczas treningu nawet w ogóle przestaje boleć, a „pobolewa” po nim. Często zrzucamy to na brak rozgrzewki lub mało staranną gibkość. Tymczasem do ścięgna wkrada się stan zapalny. Powinniśmy interweniować już przy takich symptomach! Wówczas wystarczy zrobić przerwę w treningach i zastosować maść przeciwzapalną, która wnika do 1 cm w głąb tkanki oraz chłodzić nogę. Niewiele, ale wystarczy do ugaszenia małego ogniska.
Kiedy jednak twierdzimy, że ból jest dla słabych i trzeba trenować, gdy mamy klapki na oczach, szkoda nam tych kilku, czasem kilkunastu dni przerwy… sytuacja zaczyna się pogarszać. Tak właśnie uczyniłem. I co działo się dalej? Jeżeli odczuwacie ból dotykowo – powinna się zapalić czerwona lampka mówiąca „dość najwyższy czas się leczyć i… nie trenować”. Jednak Achilles jest zdradliwy i z tym naprawdę da się biegać, poprawiać rekordy życiowe! Chodząc na palcach i biegając wysoko na śródstopiu (zwłaszcza w przypadku sprintu) ból odczuwamy wyłącznie przy hamowaniu, gdy ścięgno jest rozciągane. Dodatkowo boli nas przecież jedna noga, zatem podświadomie nasze ciało tak układa stopę, aby bolało możliwie najmniej i przeciążamy drugą nogę. Efekt? Przy długotrwałym procesie uraz przenosi się na drugą kończynę. Zatrzymajmy się jednak przy czerwonej lampce – jeszcze nie jest za późno!
Metodami leczenia takiego stanu mogą być zabiegi fizykoterapii:
- laseroterapia
- ultradźwięki
- fonoforeza
- elektrofonoforeza
Laser działa przeciwbólowo i przyspiesza regenerację uszkodzonej tkanki. Ultradźwięki powodują, nagrzanie tkanki, powodując jej lepsze ukrwienie i pobudzają gojenie. Po takiego zabiegu często stosuje się jeszcze miejscową krioterapię, która działa łagodząco na stan zapalny. Z kolei zabieg zwany fonoforezą jest połączeniem leczenia w postaci maści, żelu oraz ultradźwięków. Dzięki temu następuje skuteczniejsze wchłanianie w chore miejsce, a krążąca tam krew skuteczniej rozprowadza substancję leczniczą. Ostatnim zabiegiem z wymienionych jest elektrofonoforeza, która podobnie jak fonoforeza jest połączeniem podawania leku z tą różnicą, że zamiast ultradźwięku stosuje się ze stymulację impulsami elektrycznymi.
Ważne, aby podczas tego typu zabiegów nie trenować! Przekonałem się o tym na… własnych Achillesach. W przeciwnym razie uzyskamy tylko efekt zaleczenia, zabiegi fizykoterapii czasem nawet podrażniają tkankę, która przez pewien czas jest jeszcze bardziej bolesna, dlatego trening obciążający chore ścięgna staje się bardzo niebezpieczny. Co jeśli mamy jednak ból i kontuzję w głębokim poważaniu i uważamy, że potrafimy znieść cierpienia w imię trwającego sezonu? Wówczas istnieje już znaczne ryzyko zerwania, a przynajmniej naderwania ścięgna. Zazwyczaj wśród biegaczy problem występuje w obrębie dolnego przyczepu Achillesa, czyli kaletki piętowej. Kiedy ścięgno się zerwie – wiadomo koniec zabawy.
Jednak można w swojej głupocie mieć więcej szczęścia i doznać naderwania pojedynczych włókienek ścięgna. Achillesy zaczynają palić żywym ogniem – dosłownie. Bolą same z siebie, trudno jest zdjąć buta. Po przebudzeniu chodzimy na sztywnych nogach… i wreszcie się nie da. Wówczas można ostrzyknąć chore miejsce np. lekiem homeopatycznym Traumeel S, lub też zastosować autoszczepionkę z osocza własnej krwi. Kosztowny zabieg ok. 500 zł, bardzo bolesny, lecz skuteczny. Noga powinna być jednak unieruchomiona, aby proces regeneracji przebiegał prawidłowo.
Może zdarzyć się również tak, że po nieleczonych (zaleczanych) urazach Achillesa nabawimy się entezofitów, czyli zmian zwyrodnieniowych przy przyczepie ścięgna do kości oraz osteofitów czyli zwapnień, narośli na kości piętowej. Przy tym może pojawić się tzw. choroba Haglunda, czy też pięta Haglunda, charakteryzująca się nienaturalnym powiększeniem guza piętowego. Wtedy pole manewru biegacza jest już niewielkie… niestety. Wyżej wymienione zmiany są już schorzeniami przewlekłymi. Nie da się ich wyleczyć w prosty sposób, można niwelować ich skutki, ale zlikwidować przyczynę…
Powstałe zrosty, zwapnienia są bardzo bolesne, kaletka piętowa traci ruchomość. Zrosty ciągną, co powoduje uciążliwą bolesność, sztywnienie Achillesa. Można je uelastycznić masażami oraz skrupulatnymi ćwiczeniami rehabilitacyjnymi, jednak jest to rozwiązanie doraźne, bowiem podczas aktywności stale naruszamy „zalaną” strukturę ścięgna, doprowadzamy do mikroskopijnych zerwań i naderwań powstałych zrostów. To powoduje ich narastanie, problem się pogłębia.
Tortura
Jeżeli nasze zmiany zwyrodnieniowe nie są jeszcze w zaawansowanym stadium, można je rozbić przy pomocy fali uderzeniowej – najmocniejszego zabiegu fizykoterapii. Wystarczy od 3 do 5 takich kilkuminutowych zabiegów (koszt od 50 do 100 zł za jeden). Pragnę podkreślić, że fala uderzeniowa jest niezwykle bolesna! Zabieg boli nawet przy zdrowej tkance, kaletka piętowa (chorobowo zmieniona) jest bardzo unerwiona i należy przygotować się na istne tortury. Działa to na zasadzie miniaturowego młoteczka pneumatycznego, takie ultradźwięki razy 100. Rzeczywiście rozbija to mniejsze zrosty, jednak przy poważnych schorzeniach konieczna jest interwencja chirurgiczna. I tak doszliśmy od zdrowego sportowca, do stołu operacyjnego.
Trening, buty i anatomia
Wizyty u specjalisty, kosztowne badania rezonansem magnetycznym oraz sam zabieg, niekoniecznie refundowany przez NFZ to już poważne wydatki. W chirurgii nikt nie da też 100-procentowej gwarancji, że tzw. „czyszczenie Achillesa” będzie idealne i problem nie powróci. Dodatkowo czeka nas żmudna rehabilitacja i długi powrót do formy. A przecież, gdy zaczynaliśmy to wszyscy mówili, że sport to zdrowie. TAK! To prawda! Nie ma nic zdrowszego, trzeba jedynie być zapobiegliwym, słuchać swojego organizmu. Nie pozostawać obojętnym na jego sygnały. Tu pragnę przytoczyć słowa Alberto Salazara: „Ból traktowałem nie jak sygnał ostrzegawczy, ale jako wyzwanie, któremu trzeba sprostać. Granica, która była sufitem, miała stać się podłogą”. Bardzo ambitne i cenne w procesie treningu stwierdzenie, które doprowadziło Amerykanina do rekordu świata w maratonie. Doprowadziło go również do pasma poważnych kontuzji, które szybko zahamowały jego karierę. Dlatego każdy biegacz, bez względu na poziom sportowy, powinien nauczyć się odróżniać ból treningowy od niebezpiecznego zmęczenia organizmu prowadzącego do kontuzji, czyli sportowego przekleństwa.
Istnieje jeszcze coś takiego jak grupa podwyższonego ryzyka, która ze względów anatomicznych jest bardziej narażona na mikrourazy kaletki ścięgna piętowego. Są to osoby: mające wysokie sklepienie stopy, nadmiernie wydrążoną stopę, przykurczone ścięgno Achillesa, stopę szpotawą (uciekającą na zewnątrz) lub uraz w dzieciństwie. Te osoby powinny być szczególnie wyczulone na wszelkie bóle oraz w skrupulatny sposób dobierać obuwie. Nieodpowiednie buty w dużej mierze odpowiadają za powstałe problemy z Achillesem; dopasowane kolce lekkoatletyczne, sztywny zapiętek podrażniający ścięgno. Znając swoje wady anatomiczne powinniśmy dopierać je według klucza swojej stopy, nie zaś zgodnie z nowymi trendami lub upodobaniami wizualnymi. W końcu najważniejszy jest zdrowy Achilles.
Źródło – wiedza własna
Kwartalnik Ortopedyczny 2012, 1, s. 7-13 – Michał Niemyjski