Redakcja Bieganie.pl
Adriano,
pora dnia w żaden sposób nie wpływa na ilość spalanych kalorii podczas wykonywania jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Niezależnie od tego, czy 10 kilometrów pokonujesz o wschodzie słońca czy przy świetle księżyca, podobna ilość energii zostanie włożona w zrealizowanie Twojego treningu. Chcąc efektywniej walczyć z nadmiarem masy ciała powinnaś skupić się na towarzyszącej bieganiu odpowiedniej strategii żywieniowej.
Odpowiednia dieta
Odpowiednia modyfikacja jadłospisu oraz dostosowanie do niego intensywnego wysiłku fizycznego umożliwia kontrolę pochodzenia spalanych przez organizm kalorii. Osoby, których celem jest budowa wydolności i wytrzymałości, niezależnie od godziny wykonywanego treningu, nie powinny unikać przekąsek tuż przed wybieganiem. W tym przypadku paliwem spalanym na bieżąco stają się wchłonięte z posiłku węglowodany proste i zmagazynowany w mięśniach i wątrobie glikogen. Podczas wysiłku fizycznego spalany jest również tłuszcz. Tempo tego procesu jest jednak zdecydowanie wolniejsze w porównaniu do bieżącego czerpania energii z węglowodanów.
Bieganie na czczo – gdzie leży prawda?
Bieganie na czczo to zupełna odwrotność zachodzących procesów. Jest to świetny zabieg dla osób, których celem jest redukcja zbędnej tkanki tłuszczowej. 30 do 40 minut ćwiczeń tuż po przebudzeniu to czas, w którym można toczyć zwycięską walkę z takim niechcianym przeciwnikiem. Przez ten okres każda komórka ciała czerpie energię z tłuszczu. Dodatkowym atutem porannego wybiegania jest gwarancja pozytywnego nastawienia i zwiększenie tempa metabolizmu przez cały kolejny dzień.
Uważaj biegając bez śniadania
Po przekroczeniu wspomnianego czasu, paliwem zasilającym ciało człowieka stają się białka mięśni. Oczywiste staje się zatem to, że im trening jest dłuższy, tym większemu zniszczeniu ulega tkanka mięśniowa. Brak posiłku regeneracyjnego po wieczornym (lub każdym innym) treningu to kolejny „wymysł”, zaburzający harmonię w ciele biegacza. Jak sama nazwa wskazuje, jego celem jest odbudowa mikrouszkodzeń mięśni, a nie regeneracja właśnie spalonej tkanki tłuszczowej. Szacując sumę zysków i strat można dojść do wniosku, że ominięcie tego posiłku może tylko zaburzyć proces odchudzania – kontuzja to kilka dni wykluczonych z planu treningowego.
Najskuteczniejsza konsekwencja!
Podobno ludzie, którzy zaczynają swój dzień od porannej zadyszki i przepocenia koszulki, zdecydowanie częściej trzymają się wyznaczonego planu ćwiczeń, w porównaniu do zwolenników wieczornych treningów. Poszukując prawidłowości rządzącej tym zjawiskiem odnaleźć można wiele popularnych popołudniowych wymówek, nawet tych najbardziej zdeterminowanych „sportowców amatorów” – ciężki dzień w pracy, obowiązki przyjacielskie czy inne związkowe powinności. Tak czy inaczej, niezależnie od pory dnia, nocy oraz upodobań, codzienna mobilizacja do wykonania jakichkolwiek ćwiczeń jest kluczowa w walce z tłuszczem oraz korzystna dla prawidłowego funkcjonowania układu sercowo-naczyniowego.