Redakcja Bieganie.pl
O wypowiedź w zakresie efektów działania klomifenu (lek nazywa się Clostibegyd) oraz możliwości utrzymywania się go w ciele zawodniczki przez tak długi czas poprosiliśmy Natalię Grzebisz, byłą narciarkę biegową, obecnie doktorantkę w katedrze biochemii katowickiego AWF:
Natalia Grzebisz: "Clostibegyt, to lek którego substancją czynną jest klomifen. Preparat jest wskazany do stosowania u kobiet w leczeniu niepłodności spowodowanej brakiem owulacji. Taki rzeczywiście może być częsty efekt eksploatowania organizmu, restrykcyjnej diety, suplementów. Potem bardzo często mogą pojawić się problemy z zajściem w ciążę. Wymagane jest wtedy leczenie farmakologiczne, ściśle kontrolowane przez lekarzy. Równocześnie klomifen znajduje się na każdej z list Substancji i Metod Zabronionych Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) ze względu na zmniejszanie negatywnego wpływu stosowania sterydów.
Większość sterydów anabolicznych, powoduje opóźnienie własnej produkcji testosteronu. Po zakończeniu cyklu sterydowego, naturalny testosteron nie jest wytwarzany, a poziom sterydów we krwi zmniejsza się. W konsekwencji mamy do czynienia z niewystarczalnym poziomem procesu anabolicznej odnowy białek mięśniowych. W celu zatrzymania działalności enzymów katabolicznych i podtrzymania efektu podawania leków hormonalnych (brak stymulacji ich namnażania) po skończeniu cyklu, zażywa się np. syntetyczny estrogen (np. Clostibegyt). W większości przypadków powoduje utrzymanie się poziomu testosteronu przez około 10 – 14 dni. W konsekwencji hamuje się działanie enzymów katabolicznych, zwiększa beztłuszczową masę ciała i poprawia parametry wydolnościowe.
Klomifen stosowany jako doping nie przynosi znaczących korzyści dla kobiet (u kobiet zauważa się słabszą przyswajalność syntetycznych hormonów), co jednak nie wyklucza jego działania. Wrażliwsi na jego obecność są mężczyźni.
Badanie Sylwii Ejdys-Tomaszewskiej dało wynik pozytywny na obecność klomifenu w próbce A. Sam środek, przy takim stosowaniu powinien utrzymywać się w organizmie w formie aktywnej do maksymalnie 7 dni, jak podają producenci.
Istnieje jednak możliwość przesunięcia tego progu. Ilość substancji czynnej i siła działania zależna jest min. od płci, wagi, stanu zdrowia, interakcji z innymi substancjami (między innymi hormonami, zaburzona gospodarka może działać nieprzewidywalnie). Maksymalny czas podawania to 3 tygodnie. Wśród przeciwwskazań do stosowania wymienia się: zanik miesiączkowania spowodowany zmniejszeniem masy ciała, zaburzenia czynności tarczycy lub nadnerczy czy pierwotna niewydolność jajników lub przysadki. One również mogą zmieniać czas i siłę działania leku.
Dziewięćdziesiąt procent niedozwolonych substancji wykrywa się z moczu. Badania krwi stosuje się de facto z dwóch powodów. Po pierwsze – w celu wykrycia hormonu wzrostu, po drugie – aby pobrać sportowcowi kilka próbek na przestrzeni określonego czasu i zbudować jego profil hematologiczny. Zawodniczka ta zakończyła już swoją przygodę ze sportem zawodowym. Ważne jest, że pomimo bardzo rzadkich kontroli antydopingowych na zawodach amatorskich (powodem są duże koszta i brak regulacji, kto za ich pokrycie jest odpowiedzialny) one istnieją. Lista środków antydopingowych jest systematycznie aktualizowana i łatwo dostępna na stronie http://www.antydoping.pl . Oprócz wyszukiwarki leków zabronionych, każda osoba może skorzystać z porad wykwalifikowanej osoby z Antydopingowego Pogotowia Informacyjnego ( Tel. +48 695 367464 czynne 24h/ 7 dni w tygodniu). Co najważniejsze, stosować się do niej musza zarówno sportowcy, jak i amatorzy. Nie ma w tym względzie ulg.
W sytuacji zagrożenia życia zawodnik może napisać podanie o wyłączenie w celach terapeutycznych. Po zgodzie Komisji Antydopingowej lek ten nie jest brany pod uwagę przy ewentualnej kontroli, działa bowiem w celu utrzymania zdrowia i życia, a nie poprawy wyników sportowych. Sport w aspekcie dopingu musi być radykalny i dbać o równe szanse dla wszystkich. Wyczulenie, a także świadomość i edukacja antydopingowa jest niezwykle istotna.
Nieznane leki, niewiedza, niedokładnie opisane etykiety środków np. z USA , gdzie nie ma wymogów ujawnienia wszystkich substancji użytych w odżywkach ( stąd też często ich silniejsze działanie, aniżeli suplementów europejskich) są częstym powodem złapania przez WADĘ.
Przykładem może być przypadek Evi Sachenbacher-Stehle, niemieckiej biathlonistki przyłapanej na dopingu podczas Igrzysk Olimpijskich w Sochi. Zawodniczkę wykluczono na 2 lata, po czym karę zmniejszono do 6 miesięcy na podstawie przytoczonych dowodów niewinności i nieświadomości przyjęcia dopingu. Biathlonistka po tych zdarzeniach przerwała karierę i nie wróciła już do sportu.
Możliwe jest, jak widać, odwołanie do przewodniczącego komisji wyróżnień, dyscypliny i zwalczania dopingu i prośba o weryfikację historii choroby. Proces ten jednak trwa. Najczęściej odsunięcie od rywalizacji, czy to sprawiedliwe czy nie, powoduje rozstanie ze sportem. Znaczne obniżenie formy, brak stymulacji rywalizacją, stres zabijają miłość i zapał do sportu. Większość zawodników walczy jednak o coś więcej, aniżeli dopuszczenie do startów. Znaczenie ma honor i czyste, sportowe nazwisko."
O wypowiedź poprosiliśmy też lekarza sportowego, który jednak prosił o nieupublicznianie nazwiska:
"Sam biegam i wiem, że dla kobiety uzyskanie poziomu 1h15 świadczy o bardzo wysokim poziomie sportowym. Nawet jeśli wychodzi się z poziomu Pani Sylwii, to na taki wynik trzeba się napracować. Pani Sylwia przeszła poprostu z bardzo mocnego biegania na bieżni na mocne bieganie na ulicy, ale to nie jest bieganie amatorskie. W każdym razie, jeśli przyszłaby do mnie pacjentka, zawodniczka, o bardzo niskiej masie ciała i niskim poziomie tkanki tłuszczowej, która miałaby problem z zajściem w ciążę to pierwszą rzecza jaką bym jej zalecił byłoby zaprzestanie ciężkich treningów, nabranie masy. Mówienie zatem o staraniu sie o zajście w ciążę przy jednoczesnym utrzymywaniu bardzo jednak wysokiego sportowego poziomu jest nielogiczne i podważa całą argumentację"