22 lipca 2013 Redakcja Bieganie.pl Zdrowie

Czy wiesz, że Twój tłuszcz ma swój rozum?


Wiosennego popołudnia 2004 roku Phil Bruno wracał z pracy samochodem. Był jakieś 1,5 km od domu, gdzie jego żona Susan właśnie gotowała tradycyjny duży włoski obiad. Jednak Bruno już był głodny. Bardzo głodny. Ten głód zaprowadził go do White Castle, jednego z wielu barów fast-food w okolicy.  

 

1.jpg 

Dziesięć minut później, z torbą pełną hamburgerów na siedzeniu obok, zajechał jeszcze do McDrive’a i zamówił podwójnego cheeseburgera, ciastko z jabłkiem i czekoladowego szejka do popicia. „Zrobiłem to, ponieważ wstydziłem się zamówić tak wiele z jednego okienka” – wyjaśnia – „Nie chciałem, aby osoba przy oknie, spojrzała na mnie pogardliwie, albo się ze mnie śmiała.”

Życie w rozmiarze XXL
Phil Bruno zawsze kochał jedzenie. Kiedyś jednak mu to nie przeszkadzało, był wysportowany. W młodości, w szkole, grał w piłkę nożną. Był postawny, ważył 97 kg przy wzroście 190 cm. Po skończeniu studiów przestał ćwiczyć, podobnie jak wiele osób przytłoczonych obowiązkami życia. Z biegiem lat, jego częste, wysokokaloryczne objadanie się sprowadzało go do kiepskiego stanu fizycznego i emocjonalnego. Bolały go stawy. Kiedy wchodził po schodach, jego serce waliło jak młotek, a on był opętany przez dziwne, palące pragnienie, które był w stanie ugasić jedynie ogromną ilością lodowatej wody. „Miałem 47 lat” – mówi – „ale czułem się, jakbym miał 80.”
Na początku 2004 roku, zachęcony przez znajomego, Bruno w końcu udał się do swojego lekarza rodzinnego, na badania. Wyniki były wstrząsające: jego ciśnienie krwi było bardzo wysokie i wynosiło 230 na 150. Prawidłowe ciśnienie powinno utrzymywać się pomiędzy 120 na 80, a 135 na 85 mm HG. Granicznym ciśnieniem jest poziom 140 na 90. Wszystko, co powyżej, jest już nadciśnieniem. Poziom cukru we krwi Phila a był alarmujący, a stężenie HbA1c- (ważny marker krwi dla chorych na cukrzycę) wynosił 16 (prawidłowa wartość jest poniżej 6). Ważył aż 213 kilogramów, co przy wzroście 190 cm dało BMI na poziomie 59 (prawidłowa wartość wynosi od 19,5 do 24,9). Stan Phila został sklasyfikowany jako otyłość kliniczna, poważnie zagrażająca życiu. 
Bruno miał cukrzycę typu drugiego, ale to był tylko jeden z jego problemów. Wyszedł z gabinetu lekarza z receptami na 12 różnych leków, aby obniżyć swoje ciśnienie krwi i poziom cholesterolu. Otrzymał również wskazania co do kupna suplementów dietetycznych i rybiego oleju. „Nigdy nie zapomnę złowieszczego stwierdzenia dr. Livingston’a na koniec wizyty” – wspomina Bruno – „z każdą sekundą Phil, śmierć jest coraz bliżej.”
Są różne rodzaje tłuszczu, wiecie jakie?
Każdy wie, że nadmiar tłuszczu jest szkodliwy dla organizmu, jednak większość ludzi nie potrafi dokładnie wyjaśnić, dlaczego. Niektóre przyczyny są oczywiste. Otyłość zazwyczaj idzie w parze z cukrzycą, a duża waga oznacza zwiększone obciążenie stawów i serca. Coraz więcej naukowców jest zdania, że nadmiar tłuszczu przyczynia się do powstania raka nerki, jelita grubego i wątroby, a nawet do zaburzeń poznawczych.
Do niedawna uważano, że nadmiar tkanki tłuszczowej jest ewolucyjnie uwarunkowany, po to, aby przygotować człowieka na braki pożywienia. Jeżeli osobnik nie będzie miał dostępu do pokarmu to wykorzysta tłuszcz jako energię. Według Dziennika Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego lepiej jest mieć odrobinę nadwagi niż niedowagę. Począwszy od roku 1990, naukowcy zaczęli zdawać sobie sprawę, że tłuszcz jest najlepiej rozumiany jako pojedynczy gruczoł hormonalny, który wywiera potężny wpływ na resztę ciała. „Dla typowego Amerykanina, jego tkanka tłuszczowa jest jego największym narządem.” – mówią specjaliści z Mayo Clinic, James Kirkland, Robert i Arlene Kogod.
Okazuje się, że nie każdy rodzaj tłuszczu jest szkodliwy. Odpowiednia ilość tkanki tłuszczowej pod skórą, znanej jako tłuszcz podskórny sprawia, że skóra młodych ludzi wygląda zdrowo, soczyście i dojrzale. Chroni ona ciało przed urazami, a także pomaga zwalczać infekcje i leczyć rany. Jeden z rodzajów tłuszczu, czyli sub-q, produkuje ważny hormon zwany adiponektyną, który kontroluję procesy metaboliczne organizmu i chroni przed niektórymi nowotworami, a zwłaszcza przed rakiem piersi. Zwiększone wartości tej substancji korelują ze zmniejszonym występowaniem nadciśnienia tętniczego, cukrzycy, choroby wieńcowej i dyslipidemii (niewłaściwe stężenie lipidów we krwi). Wysokie stężenie adiponektyny notuje się u ludzi długowiecznych. 
Złą wiadomością jest jednak to, że, gdy się starzejemy, stopniowo tracimy zdolność do produkcji podskórnego tłuszczu, co jest przyczyną tego, że nasze ręce stają się kościste. Zamiast regeneracji „dobrej” tkanki lipidowej, zarówno organizm mężczyźny jak i kobiety ma tendencję do budowania „złej” tkanki tłuszczowej, która powoduje otyłość. W ciągu ostatniej dekady, James Kirkland wraz ze swoim zespołem badawczym odkrył, że tak zwany tłuszcz trzewny (niekorzystny) infiltruje nasze najważniejsze żywotne organy. „Ten paskudny gulasz chemiczny, który się tam tworzy sieje spustoszenie w całym organizmie.” – ostrzega naukowiec.
Dr. Kirkland i inni badacze doszli do przekonania, że, oprócz problemów związanych z cukrzycą i chorobami serca, tłuszcz może rzeczywiście przyspieszyć proces starzenia. W 2008 roku, podczas eksperymentu, naukowcy z Koledżu Medycznego im. Alberta Einsteina na Uniwersytecie Yeshiva usunęli chirurgicznie pokłady tłuszczu z jamy brzusznej otyłych szczurów laboratoryjnych i stwierdzili, że gryzonie żyły znacznie dłużej niż ich grubi kuzyni. 

 

W nowym, jeszcze nie opublikowanym badaniu, zespół dr. Kirklanda dowiódł, że chirurgiczne usuwanie tłuszczu zapobiega rakowi jelita grubego u myszy, które były genetycznie predysponowane do tych nowotworów.

Niestety dla Phila, operacja nie wchodziła w grę. Podczas liposukcji u ludzi, usuwane są tylko „dobre” pokłady podskórnej tkanki tłuszczowej. Dlatego właśnie kilka ostatnich badań związanych z tą procedurą wnioskowało negatywnymi skutkami zdrowotnymi. „U ludzi, trzewna tkanka tłuszczowa nie można zostać bezpiecznie usunięta, ponieważ jest tak głęboko spleciona z naczyniami krwionośnymi i narządami, że procedura usuwania może uszkodzić struktury organiczne organizmu.”  – mówi naukowiec z zespołu badawczego Nir Barzilai. 
Wziął sprawy w swoje ręce
W dniu 6 czerwca 2004 roku, mniej więcej miesiąc po ponurej diagnozie, Bruno zrobił jedną rzecz której lekarz mu nie przepisał: udał się do siłowni. Dr. Livingston zaproponował mu schudnąć, ale powstrzymał się od zalecania jakichkolwiek ćwiczeń. To jest typowe dla amerykańskich specjalistów. Jedno z badań społecznych wykazało, że mniej niż połowa lekarzy omawia z pacjentami odpowiednie zestawy ćwiczeń fizycznych. 
Po badaniu serca Phila okazało się, że mięsięń jest przerośnięty. Na szczęście, dzięki stosowanej oliwie zamiast oleju, jego tętnice nie były zatorowane. W niedzielę rano, Bruno poszedł na siłownię Gold’s Gym. Rozejrzał się niepewnie i jego wzrok spoczął na urządzeniu, które wydawało się jedynym z którym byłby sobie w stanie poradzić 213 kilogramowy człowiek – rower treningowy. Wsiadł na niego i przez pięć minut pedałował. Następnie musiał się zatrzymać. Jego odpoczynkowi towarzyszył świszczący oddech i dysząc czuł jak mierną ma wydolność i kondycję. Nie zniechęcił się jednak. Wrócił następnego dnia i następnego… Wkrótce mógł pedałować 30 minut na rowerze, za każdym razem pozostawiając coraz większą ilość potu na ręczniku. Widział każdą kroplę potu tak jakby była kropelką tłuszczu opuszczającą jego ciało. Każda kropla była dla niego kolejny krokiem w kierunku celu.  
Podczas tych pierwszych tygodni na siłowni, Bruno często przechodził obok szklanych drzwi za którymi odbywały się zajęcia rowerowe. Wydawało mu się, że ten pokój wydawał się niedostępny dla kogoś takiego jak on. Kolejne dwa tygodnie zajęło Philowi przełamanie się. Zdecydował, że pójdzie na te zajęcia. Wybrał rowerek na samym końcu sali. Instruktorka, szczupła blondynka, podeszła do niego i przywitała go. „Jestem Beth” – powiedziała z uśmiechem – „Chcę ci pomóc w konfiguracji maszyny.” 
Beth Sanborn była triatlonistką, która trenowała na swoje drugie zawody konkursu Ironwoman. Gdy, po 45 minutowych zajęciach, Bruno wychodził sapiąc i dysząc instruktorka pomagała mu zachować pogodę ducha i motywowała go do pracy. Wkrótce treningi Phila stały się regularne. Pokazywał się sześć razy w tygodniu. Poznał wszystkich na siłowni, a jego nieustępliwy optymizm uczynił go ulubieńcem instruktorów. „Nigdy nie widziałam nikogo, tak wielkiego” – mówi Sanborn – „Bruno był jednak najciężej trenującym człowiekiem na moich zajęciach. On naprawdę dążył do swojego celu z pełną determinacją.”
Bruno często trenował do momentu gdy jego spodenki zaczęły się robić czerwone. W wyniku otarć zaczynał krwawić. Było to spowodowane tym, że nie produkuję się spodenek treningowych i siedzisk rowerowych dla osób ważących ponad 200 kilogramów. „Nie było lekko” – wspomina Phil.  Do września, postanowił jednak podołać jeszcze większemu wyzwaniu. Zdecydował się pokonać 160 kilometrów rowerem. Bruno nie jeździł na prawdziwym rowerze od 20 roku życia, ale udało mu się wyciągnąć z piwnicy swojego starego Trek’a. Odkurzył i zabrał go do sklepu rowerowego, gdzie dokupił odpowiednie części.
Decyzja Phila o podjęciu wyzwania naraziła go jednak na wielkie niebezpieczeństwo. Bruno podczas przejażdżki zrobił aż 101 kilometrów. Nagle zatrzymał się na lekkim wzniesieniu, gdy wydawało mu się, że droga zaczęła się chwiać i topić. Czuł ból w klatce piersiowej i nagle przestał się pocić, co mogło sugerować ewentualne oznaki udaru słonecznego. Przypadkowi przechodnie ruszyli do pomocy widząc jak się chwieje. Chwycili go za ramiona, aby powstrzymać przed upadkiem. „Myślałem, że umrę na tej drodze” – mówi Bruno – „ale byłem szczęśliwy, że przynajmniej robię coś, aby zmienić swoje życie. Wiedziałem, że walczę.” Podświadomie, organizm Phila rozpoczął wojnę o kontrolę nad jego ciałem. Do pomocy miał mięśnie, które walczyły z tłuszczem, śmiertelnym wrogiem mięśni.

wolowina
Wołowina Wagyu

U każdej osoby prowadzącej siedzący tryb życia, nawet u tej która nie jest w rzeczywistości otyła, tłuszcz atakuje mięśnie. Wciska się on pomiędzy włókna miofibrylowe. Mięśnie wyglądają wtedy, jak marmurkowata wołowina Wagyu (najdroższa wołowina na świecie). Drobne lipidowe nacieki na poszczególnych komórkach mięśniowych bardzo je osłabiają. Według lekarza Geralda Shulman’a, który jest wybitnym specjalistą od cukrzycy w Yale, te „baseny tłuszczu”, które występują zarówno w wątrobie i mięśniach, są kluczowym elementem blokującym przemiany glukozy. Automatycznie prowadzi to do oporności insulinowej, czyli zmniejszenia wrażliwości na insulinę. Jest to jedna z przyczyn cukrzycy typu drugiego. To wyjaśnia, dlaczego niektórzy ludzie prowadzący osiadły tryb życia, ale o normalnej wadze są nadal narażeni na chorobę. „Znaczenie ma nie ilość tłuszczu, ale jego jego rozlokowanie” – tłumaczy Shulman – „Gdy tłuszcz gromadzi się w miejscach, w których nie powinien, to przyczynia się do wystąpienia cukrzycy typu drugiego”. 
Na poziomie ściśle mechanicznym, więcej tłuszczu oznacza mniej mięśni, co z kolei prowadzi do mniejszej liczby mitochondriów, czyli komórkowych elektrowni, których przecież jest najwięcej w tkance mięśniowej. Większość tłuszczu prawie nie zawiera mitochondriów. To wyjaśnia jeden z dręczących wielu problem z otyłością: im więcej mamy tłuszczu, tym trudniej organizmowi spalić tę zmagazynowaną energię.
Gdy Bruno intesywnie ćwiczył, nastąpił wzrost jego tkanki mięśniowej. „Im więcej masz mięśni, tym więcej mitochondriów one zawierają. Dzięki temu twój organizm można spalić więcej tłuszczu.” – mówi Iñigo San Millán, fizjolog z Uniwersytetu Colorado w Denver, który pracował z elitarnymi rowerzystami przez 20 lat. Naukowiec zauważa, że włókna mięśniowe, wybitnych sportowców wytrzymałościowych, zawierają znacznie więcej mitochondriów i mają większe ich zagęszczenie, niż u osób mniej aktywnych. Więc, są one o wiele bardziej skuteczne w spalaniu tłuszczu. Prowadzi to do wniosku, że im więcej ćwiczymy tym coraz mniej jesteśmy podatni na otyłość. Jeżeli jednak zaczną się jakieś problemy to o wiele szybciej wrócimy do formy, niż jakbyśmy nie ćwiczyli.
W przypadku Bruna, nowa tkanka mięśniowa faktycznie zmieniała gospodarkę chemiczną w dość specyficzny sposób. „Jest to dziedzina nauki, którą dopiero zaczynamy rozumieć.” – twierdzą badacze.
Jak działają nasze mięśnie?
Naukowcy wykazali, że mięśnie wywierają wpływ na inne narządy, począwszy od wątroby, która działa jako organiczny skład paliwa. Kiedy trenujemy intensywnie, przez długi okres czasu, wątroba jest aktywizowana i wysyła więcej glukozy, która jest głównym składnikiem energetycznym dla organizmu. Przez długi czas sądzono, że te sygnały są przekazywane przez układ nerwowy i mózg, ale eksperymenty w latach 90-tych na temat chorych z porażeniem kręgosłupa wykazały, że musi być jakaś inna droga komunikacji, ponieważ ich wątroby wciąż odpowiadały na stymulację mięśni, tak jak ich mózgi. 
W 2003 roku biolodzy Mark Febbraio z Australii, i Bente Pedersen z Danii, udowodnili, że mięśnie są organami wydzielania wewnętrznego. Produkują one substancje chemiczne, które naukowcy nazwali miokinami, komunikujące się z resztą ciała. „Mięśnie szkieletowe są organami, który przeciwdziałają powstawaniu tłuszczu.” – mówi dr. Pedersen.
Miokiny zapobiegają zapaleniom. Wytwarzane są podczas pracy mięśni. Następnie, są transportowane do krwi. Słabe mięśnie nóg są czynnikiem dużego ryzyka zachorowania na cukrzycę, choroby naczyń i przedwczesną śmierć. Wyjaśnienie tego zjawiska może leżeć w braku wydzielania przez mięśnie miokin. Im jest ich mniej, tym mniejsza szansa przeciwdziałania przewlekłym stanom zapalnym. Podczas biegania angażują się duże grupy mięśni. Miokiny przechodzą wtedy bezpośrednio do tkanek zapalnych. Inny mechanizm ich działania, to wpływ na przemianę materii i poprzez to zmniejszenie pokładów prozapalnego tłuszczu wokół narządów wewnętrznych. 
Biolodzy zidentyfikowali pewną miokinę jako IL-6, cytokinę, która jest wytwarzana przez mięśnie i przez pokłady tłuszczu. Jeśli ta substancja jest uwalniana podczas ćwiczeń to informuje ona wątrobę, aby zwiększyć szybkość utleniania lipidów. „Kiedy upubliczniliśmy to odkrycie, nasi koledzy naukowcy nie byli w stanie nam na początku uwierzyć, gdyż IL-6 był uważany, z początku, za marker chorobowy” – mówi dr. Febbraio, były zawodowy triatlonista – „Oczywiście jest to prawda. Wynika to z tego, że jest też uwalniana przez tłuszcz. Pełni wtedy inną funkcję. Podczas ćwiczeń jednak, gdy jest uwalniana przez mięśnie, ma działanie przeciwzapalne.”
Cytokiny są mediatorami reakcji zapalnych oraz stymulatorami i regulatorami procesów takich jak tworzenie krwi, wzrost sieci naczyń krwionośnych, rozkład glikogenu i lipidów. Bodźcem do wydzielania cytokin podczas wysiłku fizycznego są skurcze mięśni i towarzyszące im uszkodzenia włókien mięśniowych, które inicjują odpowiedź zapalną rozpoczynając szybki proces regeneracyjny.
Dlatego właśnie osobom otyłym zaleca się ćwiczenia fizyczne. Mają one zazwyczaj niski, ale stały poziom IL-6, co jest spowodowane pokładami tkanki tłuszczowej w organiźmie. Gdy pacjenci ćwiczą, poziom tej cytokiny drastycznie wzrasta i potem powoli, przez kilka godzin, spada. Większe ilości tej substancji powodują u otyłych pacjentów wiele korzystnych dla zdrowia efektów.
Podczas badań laboratoryjnych, zespoły naukowców zidentyfikowały dziesiątki rodzajów miokin. Dr. Febbraio uważa, że może być ich nawet około setki i że są one w dużej mierze odpowiedzialne za korzystne efekty ćwiczeń. Działają one pozytywnie na kości i trzustkę, która wydziela insulinę i wzmacnia system odpornościowy. Naukowcy uważają, że mogą one również przyczyniać się do wzrostu i regeneracji samego mięśnia. Wciąż prowadzi się badania czy ta substancja wpływa na mózg, powodując uwalnianie czynnika neurotroficznego, który uzdrawia i chroni neurony.
„Jest coraz więcej dowodów sugerujących, że zdrowie mięśni może prowadzić do zdrowszej wątroby, jelit, trzustki oraz mózgu” – mówi Nathan LeBrasseur, naukowiec z Mayo Clinic, który specjalizuje się w badaniach na temat tkanki mięśniowej.
Nowe badania z Kanady wskazują na sposób w jaki to wszystko działa. Mark Tarnopolsky, naukowiec z Uniwersytetu McMaster w Hamilton, Ontario, zidentyfikował sześć specyficznych związków mięśniowych które napędzają wzrost mitochondriów w każdym rodzaju ludzkiej tkanki.
Jeden z rodzajów niedawno odkrytej miokiny nawet próbuje przekształcić tłuszcz w energię.  W 2012 roku, zespół badawczy z Harvardu zidentyfikował hormon zwany irisin, który jest wydzielany podczas wysiłku. Substancja ta sprawia, że tzw. „zły tłuszcz” (trzewny) zaczyna działać jak „dobry tłuszcz” (podskórny). Powoduje to wytwarzanie energii, tak jak dzieje się to w mięśniach. Bruce Spiegelman, naukowiec z Harvardu, kierujący zespołem badawczym odpowiedzialnym za odkrycie irisin, teraz szuka związku leków, które mogą wywołać jego uwalnianie. Dzięki temu ma nadzieję pomóc ludziom walczącym z otyłością.
Naukowiec Mark Febbraio jednak ostrzega, że taki lek nie zastąpi ćwiczeń. „To nigdy nie nastąpi, ponieważ korzyści płynące z ćwiczeń są rzeczą wieloczynnikową.” – mówi – „Niemożliwe jest stworzenie leku, który zastąpi regularny trening. Odwrotna sytacja jest jednak jak najbardziej prawdopodobna. Wystarczy spojrzeć na Bruno Phila. W jego przypadku ćwiczenia fizyczne całkowicie zastąpiły leki.”
Różnica pomiędzy szczupłymi a otyłymi
Tłuszcz jest uparty. Wciąż żąda, aby jeść więcej, co jest jednym z powodów, dlaczego większość prób odchudzania się jest skazanych na porażkę. Nasz tłuszcz chce się utrzymać i stale zwiększać swoją ilość. Większość z nas nie ma imponującej siły woli legendarnego Szkota, który przez ponad rok nie przyjmował stałych pokarmów.
Znany w kręgach naukowych jako  A.B. miał 27 lat i ważył 204 kg, kiedy pojawił się w szpitalu na Uniwersytecie Dundee w połowie 1960 roku. Z poparciem naukowców A.B. zaczął żywić się witaminami i drożdżami piwnymi, a badacze regularnie mierzyli jego postępy utraty wagi. Okazało się, że w wyniku takiej diety tracił około 1,5 kilograma na tydzień. W końcu udało mu się schudnąć do poziomu 82 kilogramów, ale zajęło mu to aż 382 dni.
João Correia, 38-letni redaktor wydawnictwa z Nowego Jorku, który przeszedł przez mniej ekstremalną wersją Bruna i mnie drastyczną dietę w stylu A.B. mówi, że proces chudnięcia przekształca nie tylko jego ciało, ale i umysł. „Miałem zupełnie inne nawyki żywieniowe, kiedy byłem gruby.” – mówi. Za młodu znakomity rowerzysta, Correia zakończył uprawianie sportu po dwudziestce. Skupił się całkowicie na karierze. Pjął się po drabinie wydawniczej na Manhatanie. Zaczął jadać duże i tłuste posiłki w restauracjach, na koszt firmy. W wieku 30 lat, ważył ponad 93 kilogramy, mając 172 cm wzrostu (BMI= 31,4, otyłość pierwszego stopnia) i zawsze był głodny. „Moja zdolność do konsumpcji żywności, mając taką wagę, była ogromna” – wspomina – „Kiedyś byłem nawet w stanie zjeść sześć posiłków w restauracji i wypić do tego dwie butelki wina, nie odchodząc od stolika.”
W przypadku otyłości często jej przyczyną jest zagłuszona leptyna. Jest to hormon wytwarzany przez tkankę tłuszczową. Zwykle leptyna mówi mózgowi – „Jesteś gruby. Nadszedł czas, abyś przestał jeść.” – Ale mózgi osób otyłych często stają się głuche na sygnały leptyny, więc nie ma reakcji na ten komunikat.
Kiedy João Correia zaczął pracować dla wydawnictwa piszącego o fitnessie, uświadomił sobie, że musi coś ze sobą zrobić. Zaczął więc znów trenować jazdę na rowerze. Jeździł wokół Central Parku, przed i po pracy. Powoli przyzwyczajał organizm do mniejszych ilości jedzenia. W konsekwencji talia Correia skurczyła się, tak jak jego apetyt. Mogłoby się wydawać, że gdy zmniejsza się tkanka tłuszczowa, topi się tłuszcz i zaczyna także spadać stężenie leptyny, co może wywoływać wielki apetyt. Badania jednak wykazały, że ćwiczenia pomagają przywrócić wrażliwość na działanie leptyny. Więc ciało dziennikarza wiedziało, kiedy nadszedł czas, aby przestać jeść. „Nie byłem już taki głodny” – mówi. W ciągu trzech lat, stracił tak dużo na wadze, że znów mógł szybko jeździć na rowerze. Stał się znów tak proaktywny, że zaczął w Stanach Zjednoczonych jeździć dla Bissell Team, następnie w Europie na wysokim poziomie reprezentując Cervélo Test Team.
Zrzucenie tłuszczu nie było jednak tak proste w przypadku Bruno Phila. W przeciwieństwie do redaktora, nie był on nigdy sportowcem. Podczas gdy wskaźnik BMI u João Correii był na poziomie 31,4, BMI Phila wynosiło wtedy aż 59. Jego ogromny rozmiar mógł oznaczać, że może on być niezwykle odporny na działanie leptyny i innych sygnałów sytości. Stosując konwencjonalną dietę nie było mowy, aby schudł. Próbował tego już wcześniej.
Mozolna walka z kolejnymi kilogramami
Tym razem Bruno starał się postępować podobnie jak Szkot A.B. Choć jego strategia była trochę inna. Zamiast głodzić się, zaczął po prostu usuwać smażone jedzenie, fast-food’y, chipsy i napoje gazowane ze swojego jadłospisu. Zamiast grillować kurczaka lub rybę na kolację, zaczął ją gotować z warzywami. Zaczął jeść świeże owoce, migdały i orzechy włoskie. Pożegnał się także ze swoją ulubioną potrawą – lasagne.
„Pierwsze 23 kilogramy szybko spadły”  – mówi Bruno – „Później cieszyłem się z każdego zrzuconego kilograma” Początkowym celem Phila było tylko to, aby móc skorzystać z jego domowej wagi. Na początku, kiedy był jeszcze tak duży, żeby się zważyć musiał iść do sklepu spożywczego, aby użyć takich samych wag jakie się stosuje do ważenia palet żywności. Bruno wciąż jednak kochał jeść. Jeśli miał na to ochotę to dokładał sobie jeszcze jedną porcję jedzenia na talerz. Było to jednak lepsze niż jedzenie w fast-foodach.
Gdy trenował, stwierdził, że nie tylko schudł, ale również czuł się mniej głodny. Palące pragnienie zniknęło, a jego stawy kolanowe i biodrowe były zdrowsze i już tak nie bolały. Z zapałem ćwiczył na zajęciach spinningowych. „Zauważyliśmy w nim wielką, dość niezwykłą zmianę.” – mówi jego kolega z zajęć rowerowych Jim Wessely, który jest szefem medycyny ratunkowej w Szpitalu Świętego Łukasza w St Louis – „Kiedy po raz pierwszy go zobaczyłem, to był ogromny, chorobliwie otyły facet, który ledwie mógł się energicznie poruszać przez kilka minut. Teraz to on naprawdę trenuje.”
Minał rok od kiedy u Bruno zdiagnozowano cukrzycę typu drugiego. Znów pojawił się u dr. Livingston’ a, aby przeprowadzić badania zdrowotne. Lekarz był zdumiony: nie było oporności insulinowej, a wartości krwi prawie wróciły do normy. Jego stężenie HbA1c, które wynosiło 16, teraz spadło do poziomu 5,5. Livingston nigdy nie widział, żeby ktoś tak bardzo poprawił swoje wyniki medyczne. Bruno już nie potrzebował lekarstw.
Jednak Phil wiedział, że jest daleko od doskonałości. Ze względu jednak na swój indywidualny metabolizm (opóźniony, co jest przyczyną tendencji tycia), był on świadomy, że będzie musiał walczyć z otyłością całe życie. Miał toczyć stałą, nasilającą się walkę z jego morfologicznym losem. 
Bruno wziął udział w szkoleniu na trenera fitness. Aktualnie jego schemat treningowy polegał na prawie codziennych ćwiczeniach na rowerku stacjonarnym. Wkrótce, po zakończeniu szkolenia, stał się jednym z najpopularniejszych instruktorów na siłowni Gold’s Gym. Prowadził swoje zajęcia w niedzielę. Był surowym trenerem, nie pozwalał, aby uczestnicy sobie pobłażali. Pamiętał jednak zawsze o tym, aby motywować swoich podopiecznych. Bruno został kapitanem Golden Flyers. Jesto to 100-osobowy zespół uczestniczący w charytatywnych wyścigach rowerowych, Tour de Cure (walczących z cukrzycą) oraz MS 150. Fitness pochłonął go. „Jestem doradcą finansowym z Wells Fargo.”-  mówi – „ale większość ludzi myśli, że jestem instruktorem spinningu na siłowni Gold’s Gym.”
W ciągu czterech lat, stracił ponad 90 kilogramów, co spowodowało, że ważył teraz 118 kg.  Nadal był ogromny i wciąż zdawał sobie z tego sprawę. Nieustannie dążył do celu. Zależało mu na tym, aby zrzucić jeszcze ostatnie 23 kilogramy, żeby wrócić do wagi jaką miał w czasach liceum. Był ciągle w ruchu, jeździł na rowerze, trenował na siłowni. Wiedział, że nie może przestać. „Było to dla mnie trochę tak jak trzymanie piłki plażowej pod wodą” – powiedział zeszłej zimy – „Tak długo, jak się koncentrujesz i trzymasz ją, to nie ucieka, ale wystarczy tylko chwila nieuwagi i boom, piłka już jest nad wodą.”
A potem, latem ubiegłego roku, zdarzył się wypadek. Pewnego dnia, w lipcu, po pracy, Bruno szedł do samochodu. Nagle jego nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Czuł, że jest sparaliżowany. Udało mu się podczołgać do pobliskiego samochodu i podciągnąć na zderzaku. Z pomocą dwóch przyjaznych przechodniów, pokuśtykał do swojego samochodu i wsiadł. Miał na tyle czucia w prawej nodze, że mógł dojechać do domu.
Bruno udał się w nocy do szpitala. Lekarze przeprowadzili u niego następujące testy diagnostyczne: MRI, czyli obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego, co jest nieinwazyjną metodą uzyskiwania obrazów wnętrza ciała oraz nakłucie lędźwiowe, czyli wprowadzenie igły punkcyjnej do przestrzeni podpajęczynówkowej w odcinku lędźwiowym kręgosłupa w celu pobrania płynu mózgowo-rdzeniowego. Badania te  ujawniły ściągnięte nerwy, wywołane zapaleniem u podstawy jego rdzenia kręgowego. Przyczyny tego stanu nie były jasne. Lekarze przepisali mu odpowiednie leki. Ostrzegli jednak, że może to być oznaką czegoś bardziej poważnego, może nawet śmiertelnego.
Po pewnym czasie, stan zapalny, na szczęście, ustąpił. Okazało się jednak, że w wyniku tego wypadku Bruno nie był w stanie chodzić, a tym bardziej prowadzić swoich zajęć spinningowych. Musiał zrezygnować z udziału w zawodach rowerowych MS 150, we wrześniu po raz pierwszy od 2004 roku. Nieuchronnie, jego waga zaczęła z powrotem pełzać w górę. Pod koniec lata, przytył znów 27 kilogramów, a niektóre z jego objawów cukrzycy wróciły.
„Często czuję się, jakby moje nogi były wypełnione piaskiem. Czasami wraca mi skrajne pragnienie i głód. Trudno mi oddychać, mam lekkie mdłości i bóle pleców.” – powiedział Bruno w listopadzie – „Intensywne ćwiczenia pomagały mi w mojej walce. Dodawały sił psychicznych. Sprawiały, że chudnę. A teraz gdy nie mogę ćwiczyć jest coraz gorzej. Wraz z upływem czasu jestem coraz bardziej przerażony, mam depresję. Czasem czuję się naprawdę bardzo przytłoczony.”
Potem nastąpił jeszcze jeden cios. Phil musiał spędzić prawie tydzień w szpitalu w związku z problemem serca. Lekarze zdiagnozowali nieprawidłowe migotanie przedsionkowe, związane ze zbyt poszerzonym sercem. Poprzez te wszystkie lata kiedy Bruno nie prowadził zdrowego trybu życia rozrosło się ono ponad normę. Jak na ironię, poszerzone serce jest znanym efektem ubocznym u osób które długotrwale i intensywnie uprawiają sport, szczególnie u starszych mężczyzn.
Ostatni wywiad z Brunem odbył się w grudniu. Lekarze przepisali Philowi więcej leków, aby rozrzedzić krew i zapobiegać jej przedwczesnemu krzepnięciu. Dostał także beta-adrenolityki aby spróbować uregulować akcję serca.  Mimo to, był zdecydowany wciąż ćwiczyć. Kiedy pierwszy raz przyszedł na zajęcia, po tak długiej przerwie, zaskoczył samego siebie trenując przez godzinę i 10 minut. „Wszyscy przyjęli mnie z otwartymi ramionami” – mówi – „To było niesamowite.”

Phil Bruno BA
Phil Bruno, twitter.com
Prawie dziewięć lat temu, Phil Bruno pojawił się, po raz pierwszy, na zajęciach spinningowych u Beth Sanborn. „Uwielbiam opowiadać ludziom historię Phila” – mówi. – „Wyobraź sobie, jak musiał się czuć wchodząc na siłownię i mając taką nadwagę. Znam ludzi, którzy mają zaledwie 20 kg nadwagi, a myślą, że muszą schudnąć zanim pójdą na siłownię. Wstydzą się. Podziwiam Bruna za jego odwagę.”
113 kilogramów mniej
Od tego czasu, Phil stracił prawie 113 kilogramów. Przytył trochę po wypadkach, ale pozostał niezrażony tym faktem. Znów zaczął trenować kolarstwo. Czy jego problemy zdrowotne wynikały z opóźnionej reakcji po tak długim okresie nadwagi? Możliwe. Co by jednak się stało gdyby Bruno tamtego dnia nie poszedł po raz pierwszy na siłownię? Jak stwierdził niedawno: „Jestem pewien, że ze wszystkich szalonych rzeczy, które zrobiłem, to właśnie trening był tą najbardziej pozytywną. Założę się, że uratował mi życie.”
Naukowiec Bente Pedersen, która pomogła odkryć istnienie miokin, zgadza się z tym stwierdzeniem. Twierdzi, że najbardziej niebezpiecznym problemem, dla ludzi takich jak Bruno jest ich siedzący tryb życia. W swojej dokumentacji badawczej definuje „chorobotwórczość” bezczynności, czyli zbiór nieprzyjemnych konsekwencji zdrowotnych wynikających z braku ćwiczeń. „Jest dużo lepiej, aby być aktywnym i otyłym” – mówi – „niż chudym i leniwym.” – twierdzi Pedersen – „Osoby, które są szczupłe ale nie ćwiczą są także narażone na schorzenia wynikłe z prowadzenia siedzącego trybu życia”

Późniejsze wypadki Bruna wynikały z dość długiego okresu prowadzenia niezdrowego trybu życia. Olbrzymia otyłość spowodowała spustoszenie w organiźmie. Na szczęście Bruno zaczął trenować. Gdyby nie to, może by już nie żył. Ćwiczenia pomogły mu zarówno w utrzymaniu zdrowia psychicznego i fizycznego.


Źródło:
Outside magazine 2013

Możliwość komentowania została wyłączona.