Redakcja Bieganie.pl
Polska Komisja do Zwalczania Dopingu w Sporcie nie ma nic wspólnego ze skostniałą instytucją, szczelnie zamkniętą i funkcjonująca w czterech ścianach. Jej pracownicy nie tylko jeżdżą na zawody i zgrupowania, kontrolując sportowców, ale także edukują ich, aby nie popełniali głupich błędów podczas przyjmowania suplementów lub leków. Bo takie nieświadome działanie doprowadzi do dyskwalifikacji zawodnika podczas kontroli antydopingowej.
Wykład w Spale zgromadził wielu słuchaczy.
Komisji zależy na edukowaniu jak największej ilości młodych sportowców. Już na początku roku na zgrupowaniu kadry lekkoatletów w Centralnym Ośrodku Szkolenia w Spale gościem był Dariusz Błachnio, pracownik Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie, który podczas wykładu, zorganizowanego specjalnie dla kadrowiczów, w emocjonalny sposób przekazywał swoją wiedzę na temat dopingu.
– Przyjechałem tu do was w trzech osobach – zaczął swój wykład Błachnio. Sala żartobliwie zaszeptała:
– Trójcy Świętej?
Zgiełk zgasiła od razu stanowcza odpowiedź przemawiającego.
– Przyjechałem tu jako kontroler antydopingowy, v-ce Przewodniczący Komisji Dyscyplinarnej PZLA oraz edukator w sprawach walki z dopingiem. Uważnie słuchajcie i odłóżcie niepotrzebne w tej chwili telefony komórkowe, jeśli nie chcecie spędzić dwóch godzin na kontroli, którą w każdej chwili mogę zlecić...- postraszył Błachnio „studentów” niczym zawodowy belfer.
Dariusz Błachnio zajmuje się sprawami dopingu niemal od 20 lat. Otwarcie przyznaje, że bardzo lubi swoją pracę, szczególnie funkcję kontrolera.
Po wykładzie Dariusz Błachnio (w środku) odpowiadał na dodatkowe
pytania.
– Funkcja kontrolera zawsze bardzo mi odpowiadała z uwagi na pewien rodzaj emocji towarzyszący tej pracy. Oznaczało to spotykanie się z zawodnikami poddawanymi kontroli antydopingowej w okolicznościach sprzyjających powstawaniu różnych emocji. Inne towarzyszą kontroli po zawodach, gdzie stawką jest na przykład tytuł Mistrza Polski, a zupełnie inne na kontroli przeprowadzanej na zgrupowaniach sportowych.
Błachnio podczas pracy kontrolera miał okazję poznać od innej, bardziej kameralnej strony sportowców. Najlepiej wspomina spotkanie z Paulą Radcliffe.
– Podczas tych „antydopingowych spotkań” mamy możliwość kontaktu z zawodnikami aspirującymi do sukcesów sportowych w przyszłości oraz z gwiazdami polskiego i światowego sportu. Najbardziej zapamiętałem z nich rekordzistkę świata w maratonie. Paula Radcliffe, zapisała się w mojej świadomości jako osoba cechująca się wyjątkową kulturą osobistą. Nie było widać po niej żadnych śladów gwiazdorstwa.
Co innego widać było na sali wykładowej w Spale. Nie wszyscy uważnie słuchali…
Najpierw kontroler Błachnio przykuł uwagę sportowców ostrzeżeniem. W niemal 15 % odżywek, dostępnych na rynku, znajdują się zanieczyszczenia substancjami niedozwolonymi w sporcie.
– Bardzo często zdarza się, że w odżywkach znajdują się zanieczyszczenia substancjami zabronionymi. Bywa tak, że nawet na etykietach niektórzy producenci nie umieszczają informacji i zawartości odżywki. Naprawdę uczulam, nie bierzcie nigdy na własną rękę odżywek. Zalecam przedtem kontakt z lekarzem, najlepiej klubowym – podkreślał Błachnio. Kara za złamanie przepisów antydopingowych jest jedna i nieodwołalna – dyskwalifikacja. W świetle tych ostrych zasad, nawet w udokumentowanych przypadkach, nie stosuje się żadnych okoliczności łagodzących.
– Zasada jest jedna, okrutna często dla sportowca: każdy zawodnik sam jest odpowiedzialny za to, co bierze, za to, co zostanie wykryte w jego organizmie. Nie ma żadnych taryf ulgowych – grzmiał wykładowca. Zaraz posypały się przykłady.
– W tamtym roku, wasza koleżanka trójskoczkini, kupiła w sklepie dla kulturystów odżywkę zainfekowaną clenbuterolem, a koledzy z Białej Podlaskiej zakupili suplementy, w których znajdowała się amfetamina. Nie było możliwości obrony tych zawodników przed IAAF-em, była natomiast wyraźna sugestia, zaakceptowana przez nasz panel dyscyplinarny, o dwuletniej dyskwalifikacji bez żadnego odwołania.
Dariusz Błachnio ostrzegał młodych sportowców także przed tzw. dopalaczami, o których przed rokiem było w mediach bardzo głośno. Zawierają one także substancje zabronione w sporcie i, oprócz poważnych konsekwencji zdrowotnych, mogą prowadzić do pozytywnego wyniku badania antydopingowego.
Błachnio zaznaczył, że oczywiście są producenci, którzy dają gwarancję czystości i można z takimi firmami współpracować, ale swoje przemówienie zakończył dość kontrowersyjnie:
– Gdybym był sportowcem wyczynowo trenującym, nie brałbym w ogóle odżywek! Po prostu bym się bał – wyznał.
Wykład Dariusza Błachnio uzupełnił doktor Jarosław Krzywański, który podkreślił, że oprócz niektórych substancji, niedozwolone jest stosowanie bez medycznego uzasadnienia kroplówek, czy w większej objętości zastrzyków. Za łamanie tych przepisów antydopingowych grozi także kara dyskwalifikacji. Co ciekawe, dostępne bez recepty lekarstwa na przeziębienie, które zawierają pseudoefedrynę (Cirrus, Gripex, Tabcin, Ibuprom zatoki, Actifed, Sudafed) dają także pozytywny wynik testu antydopingowego na zawodach. Bardzo ważne jest, aby nie brać tych leków dzień przed startem.
Komisja prowadzi stronę internetową antydoping.pl, na której znajduje się szczegółowe informacje na temat jej działań. Szczególną uwagę należy zwracać na opublikowaną „Bazę Leków”, gdzie można sprawdzić, które preparaty lecznicze można stosować na zawodach i poza zawodami i jakie z nich zawierają substancje zabronione. Przez całą dobę można korzystać z telefonicznego serwisu antydopingowego (Tel: 695 367464). Numer ten zaleca się wszystkim sportowcom mieć zawsze pod ręką – Dla własnego bezpieczeństwa – jak podkreśla Dariusz Błachnio.