18 marca 2016 Redakcja Bieganie.pl Zacznij Biegać

Od przybytku głowa boli


Niedzielne wydanie „New York Times” zawiera więcej informacji niż nasi przodkowie przyswajali przez całe życie. Ale poza „New York Times” mamy też radio, telewizję, portale internetowe, blogi, podcasty, Facebooka, Twittera czy Instagram. W większości dziedzin dostęp do informacji nie jest już problemem. Dużo gorzej idzie nam selekcjonowanie informacji, wyciąganie z nich wniosków i przekuwanie tego na praktykę.
Zbudowanie odpowiedniego „filtra”, który pomaga podejmować właściwe decyzje jest absolutnie fundamentalnym elementem warsztatu trenerskiego. Nie da się tego zrobić bez solidnego przygotowania merytorycznego oraz umiejętności krytycznego myślenia. Jest to niezwykle istotne zarówno w świecie sportu amatorskiego, jak i wyczynowego.
Wśród age-grouperów widać masakrycznie silny trend gromadzenia jak największej ilości informacji. Wiele osób mierzy wszystko co da się mierzyć i interesuje się nowymi gadżetami, które pozwolą im mierzyć rzeczy, których jeszcze zmierzyć nie mogą. Oczywiście w dobrej wierze, w poszukiwaniu przewagi konkurencyjnej, tego dodatkowego procenta, o który tak ciężko gdy ma się mało czasu na trening i jeszcze mniej na regenerację. Zazwyczaj nie prowadzi to jednak do niczego więcej niż zwiększenia poczucia niepewności, paraliżu decyzyjnego, zależności od awaryjnych przecież urządzeń zewnętrznych, a przede wszystkim utrudnia odróżnienie rzeczy ważnych od mniej istotnych. Mam przekonanie, że rolą trenera jest bardziej pozbycie się tego całego szumu informacyjnego niż skrupulatne analizowanie i interpretowanie wszystkich możliwych parametrów.
 
rtsgsc
Jacek Tyczyński na badaniach w Instytucie Sportu, grudzień 2015
W świecie sportu wyczynowego coraz większy wpływ na proces przygotowań mają osoby, które dostarczają informacji, najlepiej w formie tabel, zestawień, arkuszy lub wykresów: fizjologowie, specjaliści z zakresu biochemii czy dietetycy. Tak, jakby wynik sportowy bezpośrednio zależał od ilość posiadanych informacji, im więcej tym lepiej. Czasem się zastanawiam, na ile to jest rzeczywiście prawdziwa wiara w „mędrca szkiełko i oko”, a na ile mentalne lenistwo i przerzucanie odpowiedzialności. Dużo łatwiej podejmuje się decyzje na podstawie wyglądających naukowo zestawień, co nie oznacza że te decyzje prowadzą do skuteczniejszych rozwiązań. W swojej praktyce trenerskiej nie korzystam z badań wydolnościowych, natomiast prowadząc szkolenie w Polskim Związku Triathlonu zlecam badania biochemiczne, fizjologiczne i psychologiczne w Instytucie Sportu. I sam nie wiem co o tym mam myśleć 🙂
Trenowanie można zgrabnie porównać do prowadzenia samochodu. W dużej mierze robimy to automatycznie – jednocześnie przekręcamy kluczyki w stacyjce, sprawdzamy lusterka, wciskamy pedał, wrzucamy bieg i już jedziemy. Wyglądamy przez szybę, naturalnie dobieramy prędkość, odpowiedni bieg, automatycznie omijamy dziurę w drodze i zwalniamy przy ruchliwym przejściu dla pieszych. Co jakiś czas patrzymy na tablicę rozdzielczą, ale nie śledzimy wszystkich zegarów, lampek i odczytów non stop. Prowadzimy patrząc za okno, a na wybrane wskaźniki zerkamy kiedy mamy taką potrzebę. Właśnie taką tablicą rozdzielczą w pracy trenera powinny być badania fizjologiczne, biochemiczne czy rozbudowane treningowe statystyki. Tak jak czytelna tablica rozdzielcza ułatwia prowadzenie samochodu, tak starannie wyselekcjonowane informacje powinny trenerowi ułatwiać prowadzenie zawodnika czy zespołu. Tablica rozdzielcza nie może być zbyt duża, nie może przecież zasłaniać drogi którą jedziemy. Podobnie jak w pracy trenerskiej, nie sprawdza się tu zasada „im więcej informacji tym lepiej”.
Dotychczasowa praktyka pokazuje, że „Big Data” wcale nie działa w sporcie lepiej niż znane z przeszłości podejście do procesu budowania formy zawodnika, a tym bardziej do budowania formy całego zespołu. Niedawno pisałem do Miesięcznika Bieganie o kolosalnych zmianach, jakie zaszły w triathlonie na przestrzeni ostatnich lat – od poziomu sportowego, przez charakterystykę tras kolarskich, do sposobów wygrywania zawodów. Zupełnie inaczej przebiegała rywalizacja na Igrzyskach w Atenach w 2004, w Pekinie w 2008 i w Londynie w 2012. W tym roku na triathlonistów w Rio czeka m.in. bardzo trudna technicznie i naszpikowana ostrymi podjazdami trasa kolarska. Wymusza to odmienny od znanego z poprzednich cykli olimpijskich sposób przygotowań, zupełnie inną taktykę i sposób szukania swojej szansy w walce o olimpijskie złoto. W dynamicznie zmiennym i pełnym nieprzewidywalnych interakcji środowisku podejście oparte o analizę danych zbieranych przez lata nie ma szans powodzenia. Legenda NHL Wayne Gretzky mówił, że nie łyżwuje tam, gdzie krążek jest w obecnej chwili, ale tam, gdzie krążek będzie za trzy sekundy. Podejmując decyzje „tu i teraz” – w czasie sesji treningowej, rozmowy z zawodnikiem czy na zawodach nie mamy dostępu do całego zaplecza analitycznego. Mamy kontekst, zdrowy rozsądek, intuicję. „Big Data” zazwyczaj nie nadąża.


O autorze…

kowalski_face.jpgTomasz Kowalski – trener triathlonu w Trinergy. Współpracuje zarówno z zawodnikami wyczynowymi, jak i ambitnymi age-grouperami. Jego podopieczni wywalczyli ponad 30 medali Mistrzostw Polski na różnych dystansach i w różnych kategoriach wiekowych, zdobywali kwalifikacje na MŚ Ironman na Hawajach i MŚ Ironman 70.3 oraz wielokrotnie reprezentowali Polskę na arenie międzynarodowej w zawodach ITU. Od 2015 pracuje jako szkoleniowiec w Polskim Związku Triathlonu – obecnie jako trener główny i koordynator szkolenia. Od miesiąca prowadzi bloga www.kowalski.coach 

Możliwość komentowania została wyłączona.