Mikołaj Raczyński
Trener biegania. Zwolennik upraszczania treningu i sprowadzania biegania do maksymalnej dawki radości. W wolnych chwilach podbija scenę amatorskiego kolarstwa szosowego. Znany także jako Biegający Filozof.
Za nami projekt „Tlen vs interwał”, w ramach którego 10 uczestników przygotowywało się do Półmaratonu Warszawskiego wedle dwóch odmiennych metod treningowych – tlenowej i interwałowej. Poza samymi wynikami, które porównaliśmy w poprzednim tekście mamy też dla Was analizę wyników badań wydolnościowych przeprowadzonych na początku i na końcu projektu.
Badania wydolnościowe przeprowadzono w Zakładzie Fizjologii w Instytucie Sportu – Państwowym Instytucie Badawczym w Warszawie. Pierwsze z nich odbyło się bezpośrednio przed rozpoczęciem projektu (na początku stycznia), a drugie kilka dni przed startem w Półmaratonie Warszawskim (w połowie marca). O pierwszych badaniach wydolnościowych możecie przeczytać w naszym poprzednim tekście.
W obu badaniach zastosowano test wysiłkowy na bieżni mechanicznej H-P Cosmos Saturn, ze wzrastającą co 4 minuty prędkością biegu, wykonywany do maksymalnego zmęczenia. Prędkość startowa wynosiła 9 km/h i w każdym etapie wysiłku prędkość wzrastała o 1,5 km/h. Nachylenie było stałe i wynosiło 1,5%. Podczas testu wysiłkowego mierzono wentylację płuc, pobór tlenu i wydalanie dwutlenku węgla (analizator MetaLyzer 3B-R2 firmy Cortex) oraz rejestrowano częstość skurczów serca za pomocą monitora pracy serca Polar s610 firmy Polar Electro. W teście na bieżni mechanicznej w czasie 1-min przerw pobierano próbki krwi włośniczkowej z opuszki palca, w których oznaczono stężenie mleczanu. Na podstawie zmian stężenia mleczanu we krwi wyliczono próg tlenowy i beztlenowy.
Badania wydolnościowe pozwalają na ocenę poziomu wydolności fizycznej, analizę zmian adaptacyjnych zachodzących pod wypływem treningu oraz wyznaczanie zakresów intensywności treningowej.
Prawidłowo przeanalizowane wyniki badań pozwolą na:
Z „przymrużeniem oka” należy podchodzić do temp osiąganych podczas badań wydolnościowych, gdyż nie przekładają się one na prędkości osiągane „na zewnątrz”. Doświadczenie dwóch badań wskazuje, że w „normalnych” warunkach uczestnicy biegali około 10-15 sek/km szybciej niż na „taśmie”. Jest kilka przyczyn – inna temperatura, inne podłoże, minimalnie inna technika i co najważniejsze – brak adaptacji do biegania na bieżni mechanicznej. Z czasem, czyli po kilku – kilkunastu treningach, te prędkości byłyby zdecydowanie bardziej zbliżone.
Jednak to nie tempo jest najważniejsze, a profil biegacza i biegaczki, który otrzymujemy po badaniach.
Badania wydolnościowe przeprowadzono u czterech biegaczy z grupy tlenowej. Tak jak już wyżej wspominaliśmy – pierwsze testy odbyły się przed rozpoczęciem projektu (w styczniu), a drugie na kilka dni przed zawodami (w połowie marca).
Na wstępie warto zaznaczyć, że wszyscy przebadani biegacze podczas Półmaratonu Warszawskiego ustanowili swoje życiówki, czyli można przyjąć, że byli w swojej życiowej formie (przynajmniej na dystansie półmaratonu). Natomiast jeśli chodzi o wyniki badań wydolnościowych to „poprawiły się” one u 3 z 4 uczestników. U tych biegaczy nastąpiła wyraźna poprawa wyników w porównaniu do badania ze stycznia 2023 roku (przesunięcie profilu mleczanowego w prawo i obniżenie reakcji HR na wysiłki submaksymalne).
Przekładając to na prostszy język – przesunęły się „progi”, czyli na danej intensywności (wysokości HR i laktatu) można biegać trochę szybciej. Dodatkowo – tej trójce biegaczy podniósł się – wzbudzający wiele emocji – wskaźnik VO2max, czyli zdolność pochłaniania tlenu przez organizm. Wzrost ten był dosyć wysoki (z 47.6 na 50.2 ml/kg/min, z 56 na 57.9 ml/kg/min, z 50 na 53.1 ml/kg/min).
Ciekawe jest to, że u jednego z biegaczy – mimo poprawy rekordu życiowego – podczas badań wydolnościowych nie poprawił się żaden z najważniejszych wskaźników (prędkości progowe, odpowiedzi krążeniowe serca czy tolerancja zakwaszenia).
U każdego z dwukrotnie przebadanych biegaczy grupy interwałowej nastąpiła wyraźna poprawa wyników w porównaniu do badań ze stycznia. Zauważalne jest „przesunięcie profilu mleczanowego w prawo” i poprawa odpowiedzi krążeniowej serca.
Co ciekawe – poprawa ta nastąpiła zarówno u biegaczy, którzy poprawili swoje najlepsze wyniki, jak u tych, którzy nie zanotowali życiówek podczas Półmaratonu Warszawskiego.
Jednak tylko u jednego uczestnika zanotowano wzrost VO2max (z 55 na 58.2 ml/kg/min), u pozostałych wskaźnik ten praktycznie nie uległ zmianie. To z pewnością jest różnica w stosunku do biegaczy z grupy tlenowej.
U wszystkich biegaczy z tej grupy zauważono „umiarkowaną tolerancję zakwaszenia”, to również nie uległo większej zmianie w stosunku do badań styczniowych.
Powtórzenie badań wydolnościowych potwierdziło postęp w procesie treningowym, który zanotowano u większości uczestników projektu. Co ciekawe – wyniki badań poprawiły się zarówno u biegaczy, który podczas Półmaratonu Warszawskiego wybiegali swoje życiówki, jak i tych, którym to się nie udało.
W jednej i drugiej grupie większość biegaczy „przesunęła swój profil mleczanowy w prawo” oraz uzyskała obniżenie rekacji HR na wysiłki submaksymalne.
Ciekawe jest to, że nie u wszystkich poprawa wyników badań wydolnościowych wiązała się z poprawą wyniku w półmaratonie. Zresztą w jednym przypadku mimo braku poprawy w badaniach, biegacz poprawił swoją „życiówkę”. Pokazuje to, że badania mogą być bardzo wartościową wskazówką treningową, jednak ostatecznie – wyniki uzyskuje się podczas zawodów, a nie w laboratoriach.
Szeroko rozumiana „wydolność”, którą analizuje się podczas badań, jest bardzo ważną składową postępu biegowego, ale nie jedyną. Na wynik musi złożyć się jeszcze odpowiednia mechanika ruchu, wytrzymałość mięśniowa, odżywianie (przed, w trakcie), taktyka na biegu i po prostu „dobry dzień”.
Partnerem projektu był Instytut Sportu – Państwowy Instytut Badawczy w Warszawie