Redakcja Bieganie.pl
RRW: Tegoroczny maraton bostoński różnił się od wszystkich dotychczasowych biegów na tym dystansie. Jakie zmiany spowodował Twoim zdaniem?
Renato Canova: Boston zmienia poczucie pewności siebie wielu osób. Dla maratończyka przeszłość nie jest najważniejsza. Boston 2011 był najbardziej ekscytującym maratonem wszech czasów. To jak Moses i Geoffrey pobiegli 2:03, moim zdaniem, jest czymś co może zmienić historię tej konkurencji z punktu widzenia psychiki. Nie ma już żadnych obaw przed bieganiem szybciej i możliwym stało się pokonanie barier. Mogę powiedzieć, że duch Bostonu jest inny, motywacja jest teraz inna.
RRW: W niedzielę inauguracja bostońskiego biegu na 10km, jak myślisz, co te zawody mogą wnieść?
RC: Bieg B.A.A. (Boston Atletics Association) 10-K może być w przyszłości czymś istotnym. Trasa jest bardzo płaska i w przyszłości, być może, będzie możliwym staranie się o rekord świata w biegu ulicznym na 10km. Oczywiście zależy to od formy zawodników i stawki biegaczy. Boston jest nie tylko wydarzeniem ze względu na swoją historię, pamiętamy o tej historii, ale jest naprawdę ekscytujący.
RRW: Jakie są Twoje przemyślenia na temat tego jak Moses Mosop rozwinął się w toku treningu maratońskiego?
RC: Pierwsza myśl jest taka, że Moses nigdy nie trenował z zawodnikami biegającymi 2:04, 2:05; trenował nigdy wcześniej nie startując w maratonie. Był w istocie zdany wyłącznie na siebie. Teraz trenuje razem z Abelem Kirui [mistrz świata w maratonie z Berlina 2009, życiówka 2:05:04 – przyp. red.]. Myślę, że w kolejnym maratonie będzie mu łatwiej psychicznie. W sensie mentalnym, po maratonie wychodzi na to, że Geoffrey, Moses i Gebremariam to najlepsi zwodnicy na 10000m.
RRW: Co myślisz o czasach jakie padły i możliwościach zawodników, teraz, po tegorocznym maratonie bostońskim?
RC: Zawodnicy, którzy chcą kontynuować karierę na bieżni nie spieszą się z przejściem do maratonu. To pierwsza różnica względem przeszłości. I oczywiście, mamy zawodników silniejszych niż kiedyś, młodszych niż kiedyś, którzy mają więcej możliwości treningowych. Mają też możliwości szybkiej regeneracji po bardzo ciężkich treningach, no i zmieniliśmy metodologię treningu. Metodologia związana jest z poziomem zawodników. Musieliśmy zmienić metodologię. To nie metodologia idzie przed zawodnikiem, ale za nim. Z tym typem zawodnika, z jakim mamy do czynienia obecnie, jest możliwe nastawiać się na wynik poniżej 2:03 w ciągu dwóch-trzech lat. To stało się możliwe jakieś trzy, cztery lata temu, wtedy jawiło się to jako bardzo odległy, ostateczny cel. Teraz ten cel nie jest odległy, jest bardzo blisko i oczywiście są nowi zawodnicy z nową motywacją, inną psychiką, innymi możliwościami regeneracji, innym treningiem, wszystkie te składowe mogą razem przynieść rekord o jakim nie byliśmy w stanie pomyśleć jeszcze dwa lata temu.
RRW: Dużo się mówi o granicy dwóch godzin. Wiem, że uważasz, iż 2:02 jest już na horyzoncie.
RC: Szczerze, według mnie do dwóch godzin jeszcze bardzo daleko. Ale po biegu Mosesa na 30km w Eugene na bieżni, nie było spekulacji na temat wiatru. Był wiatr w Bostonie, oczywiście, że tak, ale mierzenie w jakim stopniu pomógł to ten rodzaj spekulacji jaki ja nazywam głupotą, to znaczy mierzenie ilości pomocy czy ułatwienia jakie otrzymał zawodnik. Porównywanie na przykład tegorocznego maratonu do tego z roku 1994 jest oszukiwaniem ludzi. Pamiętam zdjęcie Uty Pippig, na którym twarz ma przesłoniętą włosami – tamten wiatr to był huragan. W tym roku, rozmawiałem o tym również dzisiaj z Gebre Gebremariamem, i wszyscy mówią to samo, na ostatnich 5-6 km był sprzyjający wiatr w plecy. Ale podczas reszty wyścigu wiatr wiał z boku albo nawet w twarz. Taka jest prawda i nie daję wiary oficjalnym liczbom, jakby to był bieg na 100m. To niemożliwe, by przez ponad dwie godziny wiał wiatr ze stałą siłą w jednym kierunku. To spekulacje.
Jeżeli spróbujemy przeanalizować zawody z tego roku, kluczem jest bieg Ryana Halla w początkowej fazie. Hall biegł bardzo równo do 25 km ale potem zdarzyło się 5km w 15:07, kiedy to wszyscy zawodnicy stracili 25 sekund. Nie sądzę, by te 25 sekund dało się odrobić w końcówce. Tak więc było możliwym w tym roku, gdyby znalazł się ktoś, kto naciskałby od 25 do 30 km, pobiec 2:02:45, to już było możliwe. Musimy odnaleźć coś nowego w tej sytuacji. Mogę powiedzieć, że zawodnik taki jak Moses, może także Geoffrey, może tyle pobiec w ciągu kolejnych dwóch lat. Dwóch lat, bo trudno trafić na dobre warunki. Ale bieganie w tempie 29 minut/10km oznaczałoby 1:56 na 40km, i w końcu 2:02:20 na mecie, to jest naprawdę możliwe w sprzyjających warunkach.
Musimy sprawdzić co jest możliwe do poprawy przy takim treningu i objętości jakie robiliśmy i zwiększeniu intensywności. Na razie tego nie wiemy. Musimy też znaleźć nowe rozwiązania w treningu, które pomogą zawodnikom przekraczać własne ograniczenia. Przecież w historii lekkiej atletyki niewiele się zmieniło przez ostatnie 40 lat, dla przykładu w konkurencjach takich jak 800m czy 1500m. Co się zmieniło w 400m? Nic, rozmawiamy dzisiaj o 45 sekundach zapominając, że na Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie w 1960 roku, 51 lat temu, pierwszy i drugi zawodnik na mecie miał czas 44,9. Mamy więc nową metodologię ale elita nie biega szybciej.
W biegach długich wszystko się zmienia, ponieważ wciąż rozwijamy się na każdej płaszczyźnie. Pierwsza kluczowa zmiana dokonała się począwszy od Rona Clarka w 1965, kiedy to po raz pierwszy nie tylko rozmawiano o kilometrażu, ale o jakości, różnicowaniu treningów. To klucz do biegania szybciej. Nie jest możliwym bieganie długo i szybko, długo i daleko oraz krótko i szybko. Nie, musieliśmy złożyć to wszystko w całość. Jeżeli bylibyśmy w stanie zmniejszyć różnicę tempa półmaratońskiego i maratońskiego o 3 procent, możemy celować w złamanie dwóch godzin.
Oczywiście potrzebujemy zawodnika, który w tym czasie będzie biegał 26:20 na 10000m w przygotowaniach do maratonu. Nie wiem, czy na ten moment mamy kogoś takiego ale wiem, że jest to wykonalne, również dlatego, że maraton jest w tej chwili jedyną konkurencją lekkoatletyczną w której można utrzymać motywację. Albo motywację drugiego rzędu, która jest bardzo ważna. Tak więc największe talenty wśród młodych zawodników przenoszą się teraz do maratonu, stąd uważam, że dotychczasowe rekordy na bieżni będą obowiązywały jeszcze bardzo długo, ponieważ nie ma już tak dużego zainteresowania ich pobiciem. Rekord świata w maratonie może być pobijany kilkakrotnie w najbliższych latach.
Foto: Everymantri.com