Redakcja Bieganie.pl
Czy można odnieść sukces, bazując jedynie na swoim talencie? Czy tylko wrodzone umiejętności determinują nasze przyszłe wyniki? Te pytania są zasadne praktycznie w każdej dziedzinie życia, również, a może przede wszystkim, w sferze sportowej. Bo czy przyszły mistrz musi po prostu urodzić się z talentem, by wygrywać najważniejsze zawody, zdobywać trofea, czy musi zostać namaszczonym przez los?
Jeszcze nie tak dawno naukowcy jako powód przewagi jednych zawodników nad drugimi wymieniali uwarunkowania genetyczne potocznie określane talentem, czyli „wrodzonymi predyspozycjami do czegoś, wybitnymi zdolnościami w jakiejś dziedzinie”. Obecnie tendencje znacznie się zmieniły i za ojca sukcesów uznawana jest ciężka praca. Można spotkać się z teoriami, że talent to tylko 5% sukcesu, a pozostałe 95% to przygotowania, trening, praca organiczna, powtarzalność. Im bardziej psychologia zagłębia się w analizę sukcesu, tym mniejszą rolę przyznaje uzdolnieniom. Pojęcie „talent” zyskuje negatywne zabarwienie, gdy twierdzi się, że sukcesy to efekt wrodzonych predyspozycji, a nie osobistej pracy i poświęcenia.
Malcolm Gladwell w swojej książce „Outliers” wysnuł tezę, iż 10000 godzin treningu zapewni biegłość w danej dziedzinie. Nie jest to oczywiście sztywna liczba, chodzi raczej o symbolikę długiego okresu. Gladwell zbadał zależność między sukcesem a czynnikami poza osobowościowymi i wykazał, iż najlepsze wyniki są wypadkową ciężkiej pracy, odpowiedniego środowiska i odrobiny szczęścia. Każdy chyba marzy, aby dzięki swojemu uporowi i wytężonym wysiłkom osiągnąć sukces – spełnić osobisty, amerykański sen. W latach 90. naukowcy twierdzili, iż genetyka określa kres naszych możliwości i żadne działania nie przesuną tej granicy. Jednak zasada 10000 godzin zaczęła cieszyć się dużą popularnością z racji swojej uniwersalności i pozytywnego przekazu. Ale czy ona faktycznie działa i czy mogą z powodzeniem stosować ją wszyscy biegacze? Tak, z zastrzeżeniem, iż mówimy o osiągnięciu swojego indywidualnego maksimum. Nikt nie jest w stanie dokładnie określić własnych możliwości, do realnie wyznaczonego celu należy zbliżać się metodą małych kroczków, powoli, lecz systematycznie. Jeśli nie jesteśmy bliżej celu, to albo zastał obrany na wyrost, albo nasze starania są niewystarczające. Jeżeli natomiast jest mowa o wynikach ponadprzeciętnych, wyróżniających się spośród innych, niezbędne jest połączenie teorii Gladwella ze szczyptą talentu, a nawet jego pęczkiem.
W sukurs przychodzi mu nauka, która nie jest w stanie wyodrębnić z łańcucha DNA genu odpowiedzialnego za wytrzymałość czy szybkość, jak to jest z kolorem skóry czy oczu. David Epstein w Sport Illustrated przytacza przykład naukowca, który dopiero po dekadzie prowadzenia badań i doświadczeń doszedł do wniosków, iż fenomen Kenijczyków leży nie tyle w unikalnych genach, co w sytuacji społeczno-ekonomicznej, w jakiej się znajdują.
Cały czas jednak panuje ogólne przeświadczenie – bardzo mylne – o genetycznej przewadze wschodnioafrykańskich biegaczy. Na szybkość, wytrzymałość i wydolność składa się wiele genów. Podczas tworzenia się organizmu cechy te nie są celem samym w sobie, a jedynie środkami do niego, niezbędnymi czynnikami kształtowanymi przez setki tysięcy lat ewolucji wymaganymi np. podczas polowań. Badania genetyczne udowodniły, iż niektóre geny wpływają na różne procesy biologiczne, dlaczego więc miałby istnieć jeden gen odpowiedzialny za szybkość czy wytrzymałość? Jest to składowa wielu czynników, a ich wyodrębnienie jest niemożliwe. Nie odkryto jednego genu odróżniającego kenijskich biegaczy od etiopskich, europejskich czy amerykańskich. Różnice genetyczne nie warunkują poziomu sportowego, jest to naukowo potwierdzone, a nieścisłości wynikają z różnych interpretacji wyników. Ekonomika biegu, próg mleczanowy czy VO2max to jedne z najważniejszych składowych formy zawodnika, choć nie jedyne, i naiwnym jest myślenie, iż mikroskopijny wycinek ludzkiego DNA jest za to wszystko odpowiedzialny. Niemożliwością jest nawet określenie wszystkich zmiennych budujących zawodników wybitnych, ponad przeciętnych, więc jak można określić geny za te zmienne odpowiedzialne?
Jakie jest przesłanie moich rozważań? Otóż nic nie jest tak proste, jak się z pozoru wydaje. Nawet jeżeli ktoś urodził się dzieckiem szczęścia, to temu szczęściu trzeba pomóc. Teorie układają się jak sinusoida, kilkanaście lat temu większość osiągnięć przypisywano genom, obecnie prym wiedzie ciężka praca. Co będzie za kilkanaście lat, jaka nowa teoria wytłumaczy sukces? Gdyby wszystko było jasne już od urodzenia, to jaki sens miałoby trenowanie, męczenie się, pokonywanie kolejnych granic, skoro i tak pozostawałoby to bez większego wpływu? Z kolei gdyby wszystko można było osiągnąć w myśl zasady 10000 godzin, to każdy po około 4 latach (o ile wcześniej by się nie wykruszył), osiągnąłby osobistą perfekcję. Parafrazując klasyka, żadne krzyki mnie nie przekonają, że w bieganiu zawsze białe jest białe, a czarne jest czarne. I chyba na tym polega właśnie piękno i urok sportu. Na jego nieprzewidywalności, dramaturgii, na nieustannym poszukiwaniu najlepszej drogi rozwoju, bo nie ma złotego środka zapewniającego doskonałość. Każdy jest inny, różni się budową, zdolnościami, predyspozycjami, środowiskiem, w jakim się znajduje, trenuje i musi wypracować receptę, rozwiązanie skrojone idealnie pod siebie, wspomagające słabe strony i wykorzystujące mocne.
Ten tekst jest adresowany do wszystkich, którzy nie wierzą we własne siły i możliwości. Nie bójmy się zaryzykować, bo nic z góry nie jest przesądzone, szukajmy, eksperymentujmy, próbujmy nowych ścieżek, dążmy do samodoskonałości. Nie można określić osobistego, maksymalnego pułapu, najlepszy kalkulator czy wróżka nam tego nie przepowiedzą, a nawet jeśli spotka nas niepowodzenie czy zawód, zawsze z podniesioną głową możemy powiedzieć, że próbowaliśmy, i to już będzie czymś wielkim. Nie bójmy się więc marzyć i gonić za marzeniami bo „kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć”.
Jak napisał Balzac: „Nie istnieje wielki talent bez wielkiej siły woli…”.