Redakcja Bieganie.pl
Jakże wielce w czasie treningów w terenie poziom mojej agresji w stosunku do butów, stóp, kostek i śniegu narastał wraz z pokonywaniem kolejnych kilometrów na treningach zimowych, kiedy to ilość śniegu pozwalała na dostanie się do buta i oblepianie jego krawędzi. W górach powodowało to często nawet zranienia kostek – w czasie 3 godzinnych wycieczek robiły się wręcz sople, kostki lodu wczmychały się do buta powodując niezamierzone chłodzenie, obciążenie stopy i darmową kurację lodem.
Biegałem więc przez 12 lat w zacofaniu i nieświadomości cuda jakie dane mi było testować. Rzecz niesamowitą już z nazwy. Stuptuty firmy Raidlight. Model full wypas-sport, nie wielkie, nie ciężkie górsko- turystyczne, ale leciuśkie wyścigowo- biegowe.
Raidlight to firma z francuskim rodowodem. Założył ją Benoit Laval – biegacz, wielokrotny uczestnik słynnego Marathon des Sables – 7 dniowego biegu po afrykańskiej pustyni. Przez pierwsze lata działalności jego główną klientele stanowili zawodnicy startujący w tej imprezie, zawodnicy specyficzni i wymagający wiele. Raidlight istnieje już 9 lat i rozwija się bardzo prężnie. Odbiorcy to głównie biegacze, ultrasi, orientaliści. Wielkie było moje zdziwienie, gdy na reklamowej ulotce ujrzałem Thierry Gueorgiou, wielokrotnego MŚ w biegu na orientację, który także takowy sprzęt promuje.
Jak to zostało zmajstrowane?
Materiał to lycra + skóra + nylon. Część górną tworzy elastyczna lycra, przednią ortalion a dół wzmacniany jest tworzywem. Można je zakładać na gołą skórę powyżej skarpetek bez obawy, że będą obcierać. Okolice kostek wypełnione są z obydwu stron miękką pianką, zapobiegającą obijaniu się kostek. Z przodu znajduje się metalowy haczyk, który zaczepia się o sznurówki, od spodu but trzyma gruba taśma z odpornego na ścieranie tworzywa. Mocowanie na bucie można regulować za pomocą ściągacza. Uniwersalny rozmiar stuptutów pasuje do większości butów biegowych.
Pierwsze doznania.
Przed pierwszym wyjściem najpierw starannie założyłem buty. To był błąd, za chwile musiałem je ściągać. Trzeba było zaczynać od stuptutów. Przed włożeniem butów naciągamy je na nogawki i odwijamy do góry, potem buty. Polak mądry po szkodzie;). Następnie odwijamy w dół, zakładamy pasek na podeszwę buta, zapinamy haczyk i zaciągamy z tyłu. I co? Dziwnie wystaje z tyłu gumka od ściągacza, jakoś tak nienaturalnie i ma się wrażenie, że pierwsze postawienie stopy w głęboki śnieg spowoduje zsunięcie z pięty. Jednak nie, dziwne to, ale dopiero na zbiegu przy wbijaniu pięt w śnieg dochodziło do zwlekania z tyłu. Wygląda to trochę lansersko.
Dość lansu, czas na praktykę. Na praktykę przybyłem w Tatry.
Trenowałem pod reglami, nad reglami, w dolinie w zmielonym śniegu, w świeżutkim śnieżku, i zawianej skorupie lodowej. Trenowałem z Szymonem, który także wyposażony jest w owe raidlight, więc niejako testowaliśmy razem. Surowy, typowo rajdowy test, przeszły w czasie wyprawy na Ornak; Kościelisko-Dol. kościeliska- Przeł. Iwaniacka-Ornak-Przeł Siwa-Dol Starorobociańska-Dol. Chochołowska-Kościelisko. Prawie 6 godzin męczenia sprzętu i stóp. Na podejściu pod Ornak lodowa skorupa, wiatr. Każdy krok to wbijanie, nawet kilkakrotne stukanie butem w pokrywę lodu, przebijanie sie do śniegu, aby poczuć bezpieczne oparcie, i tak do samej grani. Dziwne, że przy takim młotkowaniu nie uszkodziłem stuptutów ani butów. Dobrze, że mieliśmy kije, bo wejście bez nich byłoby raczej niemożliwe. Na grani z kolei nawisy i metrowe zaspy, świeży śnieżek, puszysty – taki, który najlepiej wsypuje się do buta i w nim roztapia, ale nie tym razem. Nogi zatapiamy czasem po uda w śniegu, kostki mamy suche;) i co ciekawe, ciepłe. Jak wiele razy na takich biegowych wyprawach dochodziło do darmowej krioterapii i ran kostek, od ocierającego śniegu na wewnętrznych krawędziach buta, a teraz milutko. Kolejny sprawdzian to zbieg, a właściwie zjazd z Siwej przełęczy do Dol. Starorobociańskiej, warstwa świeżego 20 centymetrowego śniegu na skorupie lodowej, podeszwa szoruje po lodzie a stuptuty zatopione w śniegu. Zjazd przetrwały prawidłowo, czasami tylko, przy zbieganiu „na pięty” zsuwały się z tyłu. Nie dało sie ich wtedy poprawiać i dlatego właśnie dostał się do butów pierwszy i jedyny kawałek lodu – po 4 godz. napierania. Na koniec przebieg Chochołowską, buty przemokły, ale kostki pozostały w świetnym stanie, choć zdejmowaliśmy już całkowicie wilgotne. Reszta testowych treningów trwała poniżej 2 godzin, więc nie zdążyły się nawet dobrze napracować.
Pomijając śnieg i zimno, kogo nie wkurza wpadający do środka kamień, gałązka czy inne paskudztwo? Na treningu zatrzymujemy się, zdejmujemy but i wyciągamy intruza, a co na zawodach? Co na takim Rzeźniku, co na rajdzie, kiedy usuwanie kamyczka kosztuje utratę kontaktu z "tramwajem", wybiciem z rytmu, kryzysem, dołem czy pojawieniem się w najmniej oczekiwanym momencie głośnej pracownicy domu publicznego? Nie grozi nam to z raidlightem na kostkach.
Jeśli nie lubicie śniegu, kamieni, i innych umilaczy, a startujecie w zimie, w górach, w rajdach i nie macie zamiaru tracić czasu na dłubanki i sznurowani, zdecydowanie jest to produkt dla was.
Kilka porad:
Buty zakładamy jako drugie.
Na początku metalowe uszko jest na dość rozgięte i należy je dogiąć gdyż bez takiego zabiegu, przód często będzie się wypinał.
Jeśli denerwuje was dyndająca z tyłu guma, trzeb ją utajnić np. agrafką.
Podsumowanie
Wygoda 5/5
Izolacja termiczna 4/5
Trwałość 4/5
Funkcjonalność 5/5
Dopasowanie 4/5