Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
Przyznam, że Saucony Triumph 21 to but, który mocno mnie zaskoczył i sprawił, że rzutem na taśmę dołączył do moich ulubionych butów w 2023 roku, a miałem przyjemność biegać w kilkunastu różnych modelach. Jest to typowy but treningowy, ale stworzony tak, że jest to model uniwersalny, dający dużą frajdę z biegania. Zapraszam do mojej recenzji treningówek amerykańskiej marki.
Waga: 279 gramów (42,5 EU)
Drop: 10 mm (37/27 mm)
Przeznaczenie: treningowe, powierzchnie utwardzone
Markę Saucony znałem już wcześniej po pozytywnych doświadczeniach z butami startowymi. Dawno temu biegałem m.in. w modelu Kinvara, czy Type A2. W ciągu ostatniego roku były to Saucony Endorphin Pro 3 i Endorphin Elite. Te dwie ostanie pary to przedstawiciele nowej generacji butów. Wysoka podeszwa, miękka pianka, karbonowa wkładka i ogromny zwrot energii. W Pro 3 zająłem drugie miejsce w półmaratonie w Izraelu, gdzie musiałem biegać po piachu, soli, kamieniach, ale też po asfalcie.
W Elitach zrobiłem masę dobrych treningów. Jednak miałem też jakiś czas temu możliwość biegania w modelu treningowym Ride 14. I szczerze powiedziawszy, był to but zwykły… Czułem się trochę tak, jakbym przeniósł się do początku moich biegowych kroków do roku 2014. Nie można było tym butom nic zarzucić poza tym, że były zwyczajne i trochę odstające od obecnych trendów. Całe szczęście, według specyfikacji obecne Ride 16 pozbyły się już problemów edycji numer 14. Jednak dalej obawiałem się, że Triumph 21 będzie kolejnym zwyczajnym butem. Obawy rozwiały się już po jednym kilometrze pierwszego treningu.
Saucony Triumph 21 to but treningowy o dużej dawce amortyzacji. Odpowiada za nią pianka PWRRUN+, która jest pokrewna tej, jaka występuje w najszybszym modelu Saucony, czyli Endorphin Elite. Jest to nowa generacja pianki, która jest miękka, sprężysta i lekka. Wyraźnie czuć to pod stopą. Pod piętą mamy 37 milimetrów pianki, a pod śródstopiem 27. Daje to tradycyjne i często spotykane 10 milimetrów dropu. Model ten można porównać m.in. do New Balance 1080, czy adidas Ultraboosta Light. Triumph 21 plasuje się gdzieś pomiędzy nimi. Nie jest tak miękki jak New Balance, ale wyraźnie mocniej czuć pracę pianki niż w Ultrabooscie.
Według mnie daje to możliwość robienia wielu kilometrów w komforcie za sprawą miękkiej pianki, ale można zrobić w tych butach rytmy, czy szybsze rozbieganie, bo but nie jest przesadnie miękki. Szybsze kręcenie nogą wspomaga też guma węglowa w podeszwie zewnętrznej. Jest ona ponacinana w kształt jodełki i przy szybkim bieganiu po asfalcie wydaje dźwięk, jakby wręcz kleiła się do niego, dając lepszą przyczepność.
Stopę otula pluszowa, miękka i bardzo wygodna cholewka, która w większości pochodzi z materiałów z recyklingu. Okolica pięty jest do połowy usztywniona, ale góra jest już całkowicie miękka, dzięki czemu jest komfortowa dla ścięgna Achillesa. Ogólnie to, co najbardziej zwraca uwagę w bucie to wygoda. Stopa jest dobrze trzymana, ale też zapewnia sporo miejsca w przedniej części. But jest szeroki w palcach, dzięki temu stopa nie męczy się ściskana tylko po to, by but miał ładne wyglądający czubek. To szczególnie ważne, jeśli but ma treningowe zastosowanie i biegamy w nim sporo kilometrów. W taki sam sposób zaprojektowano Elity, które z moich karbonowych startówek dają najwięcej miejsca w palcach.
Materiał w Saucony Triumph 21 jest dwuwarstwowy. W testowanym modelu praktycznie cała cholewka to jeden wielki odblask. Na pewno będzie to dobre rozwiązanie na zbliżającą się jesień i zimę, gdy treningi często wykonujemy po zmroku. Materiał podczas testowania w ostatnich dniach lata dobrze przepuszczał powietrze i nie mogłem narzekać na problemy z przegrzewaniem stóp. Mam jednak wrażenie, że zimą nie powinno być problemu z wychładzaniem. Grubość materiału jest dobrze wyważona. Kto czytał już inne moje recenzje, wie, że najchętniej w butach widziałbym cienkie języki. Tutaj mamy grubszy, do którego chwilę musiałem się przyzwyczaić, ale to raczej indywidualne preferencje. Znam osoby, które wolą właśnie grubszy materiał.
Jak na mocno amortyzowany but przystało Saucony Triumph 21 będą świetną opcją dla trochę cięższych i wolniejszych biegaczy. Wysoka amortyzacja pozwoli na oszczędne traktowanie stawów i mięśni. Jednocześnie, jeśli ktoś ma dużą objętość treningową to Saucony Triumph 21 będzie dobrym butem na regeneracyjne bieganie, gdzie mięśnie muszą odpocząć po najtrudniejszych treningach. Warto też zaznaczyć, że polityka projektowania w Saucony opiera się na ewolucji, a nie rewolucji. Modele następujące po sobie są bardzo podobne. Nie inaczej jest miedzy Triumph 20 i 21. Dzięki temu ktoś, kto już wcześniej poznał zalety tej treningówki, praktycznie w ciemno może kupować edycję 21. To godne pochwały i rzadkie w obecnych czasach. Producent określa but jako model przeznaczony dla neutralnych i supinujących biegaczy.
Saucony Triumph 21 to zdecydowanie nowoczesny but, idący w dobrym kierunku tworzenia butów treningowych wyposażonych w miękkie i sprężyste pianki. Daje bardzo dużo wygody i amortyzacji, co w treningowym obuwiu jest najważniejsze. Mając też doświadczenie z pokrewnymi piankami w Endorphin Pro 3 i Elite przypuszczam, że wytrzymałość amortyzacji jest na podobnie wysokim poziomie co komfort.
Plusy | Minusy |
---|---|
Bardzo wysoki poziom wygody | Trochę zbyt gruby język |
Lekka i dobrze amortyzująca podeszwa środkowa | |
Ponadprzeciętna przyczepność |
Ocena ogólna: 9/10
Buty Saucony Triumph 21 dostępne na stronie sklepbiegacza.pl
Marka Saucony będzie również obecna w piątek oraz sobotę podczas Expo w PKiN w Warszawie. Zapraszamy!
Recenzja zlecona przez markę Saucony, jednak jest w pełni rzetelną oceną testera.
Wszystko fajnie, ale cena za treningówkę w kwocie 850 złotych to jednak przesada 😉