2 września 2009 Redakcja Bieganie.pl Sprzęt

Nike Free Everyday II – Test


„Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem…” – refren piosenki „Wolność” znanej i popularnej niegdyś formacji „Chłopcy z Placu Broni” przychodzi mi do głowy zawsze, kiedy rozpoczynam trening mając na sobie „najki” z serii Free . Jakie naprawdę są to buty i czy warto je kupić?

nikefree_art_2.jpg

Muszę się przyznać, że przed wyborem tego modelu Nike doszło do starcia z "Naczelnym". Sceptycznie nastawiony, próbował podsunąć mi inne buty, argumentując tym, że ten model nie ma charakteru typowego buta biegowego. Fakt- widać go na półkach w sklepach skupionych na innej klienteli i sam widziałem „sportowca” z rozwiniętym mięśniem piwnym przemierzającego sopockie molo właśnie w tym modelu. Ale z natury jestem przekorny i lubię wyzwania.

Wracając do twórczości „Chłopców z Placu Broni” i szukając analogii w zwrotkach „Wolności” znalazłem słowa: „tak niewiele mam”. Tak, również i takie spostrzeżenie może się nasunąć, kiedy popatrzymy na tego buta. Wygląda prosto, „niewinnie”, jakby oprócz podeszwy i materiału wierzchniego nie miał nic więcej do zaoferowania. Jednak, tak, jak w życiu, pozory mylą. Pierwsze wrażenia, jakie możemy odczuć to nieprzyzwoita wygoda i miękkość. Podeszwa budowana jest w duchu, „najkowskiej” ideologii free – składa się ona z kolumn głęboko wyciętych w piance EVA, dzięki czemu stopa czuje wyjątkową elastyczność. Wielkość tych kolumn jest odpowiednio rozmieszczona – te większe mamy w tylnej części stopy – te mniejsze zaś w przedniej, co wynika z anatomicznej budowy stopy. Wstawki z lekkiego Duralonu (w postaci czerwonych plastrów) stanowią dodatkową ochronę przed wstrząsami i ułatwiają sprężyste odbicie. W sumie 20 kolumn, które mogą niezależnie od siebie „pracować” w różnych kierunkach. Niestety ich wadą jest zbieranie drobnych kamyków (poprzez rozciąganie kolumn przy lądowaniu i ściskanie przy wybiciu). Kolejnym niewidocznym systemem amortyzującym jest poduszka gazowa Air Zoom na poziomie pięty, która doskonale chłonie wstrząsy podczas lądowania.

Dla ortodoksyjnych "free’kowców" jest to wprawdzie zaprzeczenie idei Nike Free. Free miało wymuszać na biegaczu naturalny krok, z opadaniem na przód stopy, zniechęcając do opadania na piętę przez brak jej amortyzowania. Tymczasem tu w pięcie mamy poduszkę powietrzną i nasz styl biegu będzie pewnie podobny do stylu jaki mamy w innych butach. 

nikefree_art_3.jpg

Największym mankamentem tego buta jest jego wkładka. Jeśli ktoś lubi biegać bez skarpet to przy tym modelu może o tym zapomnieć. Wkładka jest na tyle podatna na podwinięcia, że przy gołej, wilgotnej stopie czuć ją między palcami. Przy szybkim bieganiu czy też na zawodach wkładka ta też może nam dać znać o sobie. Jeśli mówimy o startach na zawodach, to też do końca nie jestem z tego modelu zadowolony. But ma bardzo dużo miejsca na stopę, szczególnie w przedniej części, jakby produkowany był dla biegaczy z nadwagą, a przy mojej wąskiej stopie ten luz to po prostu dyskomfort. Brakowało mi też wzmocnień na zapiętce i bokach, które wspomagałyby trzymanie przy nagłych skrętach stopą. Materiał wierzchni może wydawać się słaby, ale mimo treningów po górach i ostrych przybrzeżnych skałach buty nie ucierpiały zbyt dużo. Cholewka składająca się z przewiewnego i miękkiego meshu nie łamie się podczas zgięcia stopy i zapewnia doskonałą wentylację stopy. Podeszwa uzbrojona jest dodatkowo w materiał trudnościeralny w postaci gumy węglowej BRS 1000 umieszczonej na pięcie i pod palcami, aby zapewnić dobrą przyczepność w początkowej i końcowej fazie odbicia.

Ładny design, trochę powrotu do oldschoolu, odważne jaskrawe kolory („chcę być zauważonym” – seledyn), a nawet nieco agresywne („chce się ścigać!” -i czerwień).

Z powodu wyżej wymienionych rozbieżności "charakteru" tego buta ciężko mi go zaszufladkować-, chociaż posiada cechy buta startowego, bliżej mu jest do obuwia treningowego. Jest to model na tyle uniwersalny, że zaciera się granica pomiędzy wygodnym butem startowym dla amatorów, a jeszcze bardziej wygodnym butem treningowym. Patrząc na dystrybucję, wydaje się, że firma próbuje dotrzeć do klientów, którzy nie będą używać tych butów zgodnie z ich pierwotnym przeznaczeniem.

nikefree_art_4.jpg

nikefree_art_5.jpg

„Everyday’e” na tyle zyskały sobie moją sympatię, że wybierając się na trening niemal automatycznie po nie sięgam. Przy sporej kolekcji obuwia sportowego, jakie posiadam (a takiej ilości nie powstydziłaby się moja żona, siostra i teściowa razem wzięte) jest to dla nich wyróżnienie. Polecałbym je biegaczom, którzy przede wszystkich cenią w obuwiu komfort i swobodę, raczej lekkim, sprawnym i bez tendencji pronacyjnych. Natomiast tym, u których występuje nadmierna pronacja i tym, którzy traktują bieganie, jako świetny sposób na zrzucenie zbędnych kilogramów stanowczo je odradzam.

Waga: 283g (rozmiar 9)
Cena: 329zł

Możliwość komentowania została wyłączona.