Kompresja jest obecna w sporcie już od jakiegoś czasu choć u nas to sumie cały czas nowość. Mała popularność wynika głównie z dwóch czynników. Pierwszym jest wysoka jak na polskie realia cena, drugim jest sceptycyzm do pięknych opisów producentów, według których dzięki skarpetom stanie się mistrzami biegów.
W internecie jest mało wiarygodnych artykułów o działaniu kompresji. Zazwyczaj są to wpisy na forach typu, rewelacja, super, lub wręcz przeciwnie, że to naciąganie lub marnowanie pieniędzy. Rzetelnych opisów jest jak na lekarstwo, a mój bardzo duży sceptycyzm powodował, że patrzyłem na kompresję z przymróżeniem oka. Szerzej zainteresowałem się kompresją z kilku powodów. Pierwszym były problem z nadmiernym napięciem mięśni łydek, przez co podczas długiego biegu występował ból. Drugim powodem są dość mocno rozbudowane mięśnie nóg, szczególnie ud przez co podczas biegu radośnie falują i podskakują. Ostatnim czynnikiem była oczywiście ciekawość jak to działa w praktyce. Tym sposobem stałem się posiadaczem opasek na łydki compressport R2 oraz skarpet compressport full socks oraz opasek na uda forquad. W pierwszej części testu opiszę moje doświadczenia z działaniem kompresji na łydki.
Budowa
Opaski mają w sumie prostą budowę. Posiadają dwa ściągacze: u góry i na dole. Materiał jest cienki, ale sprawia solidne wrażenie.
Skarpety posiadają również dwa ściągacze. Jeden po środku stopy, drugi pod kolanem. Ponad to od spodu skarpety, jak również na achillesie, zastosowano kropeczki które mają zapewnić efekt zbliżony do akupresury. Materiał bardziej przypomina tradycyjne skarpety. Ściągacze zarówno w skarpetach, jak i opaskach nie są zbyt mocne, dość delikatnie opinają ciało i nie czuć ucisku.
Pierwsze wrażenie
Skarpetki i opaski są zapakowane w ładne papierowe kartoniki, ale jak mawia Jeremy Clarkson super produkt powinien mieć karabiny maszynowe, zionąć ogniem, mieć lasery, a tu kartonik ze szmatką w środku. Skarpetki i opaski są dobrze uszyte, ładne szwy, brak niedoróbek. Sprawiają dość solidne wrażenie. Pierwsze co się rzuca w oczy to mały rozmiar, jak ujrzałem je pierwszy raz to pomyślałem, że chyba ktoś sobie żarty robi, niby w jaki sposób mam założyć takie maleństwo, no chyba, to kompresja na inną część ciała. Pierwsze ubranie opasek na łydki było trudne, nie mówiąc już o skarpetach, bo to była męka. O ile opaski jeszcze jakość poszły, to skarpety udało mi się ubrać chyba dopiero za trzecim podejściem. Myślałem, że dostane szału podczas ich zakładania. Rozumiem, że odzież kompresyjna musi opinać ciało, ale nie spodziewałem się, że będą aż tak ciasne, że ubieranie stanie się kłopotliwe. Bałem się, żeby nie porwać skarpet podczas zakładania, ale jak się później okazało, są wystarczająco mocne, żeby podołać trudom ubierania ich na nogi.
Po ubraniu czuć od razu różnicę pomiędzy skarpetami, a opaskami. Skarpety są przeznaczone do długiego użytkowania również do codziennej aktywności, do podróży, a także do regeneracji. Opaski służą do intensywnego wysiłku i wyraźnie czuć, że mocniej opinają łydki.
Odprowadzanie potu/termika
Skarpety służą do łagodniejszej aktywności, w związku z tym słabiej radzą sobie z odprowadzaniem nadmiaru potu. Podczas intensywnego godzinnego biegu skarpety robią się wilgotne. Skarpety nie nadają się na ciepłe słoneczne dni, jest w nich po prostu gorąco. W chłodniejsze dni, szczególnie w zacienionym terenie bieganie jest dość przyjemne, ale czuć że nie są to skarpety stricte do biegania.
Opaski wypadają znacznie korzystniej pod tym względem. Materiał jest cieńszy, i ma inną strukturę. Podczas biegu robi się w nich ciepło, ale nawet na słońcu dyskomfort nie jest wielki. Gdy temperatura jest bardzo wysoka, ale nie biegniemy bezpośrednio w słońcu, to w zasadzie nic nie przeszkadza. Na upały warto zwilżyć opaski, mamy wtedy przyjemy chłodny kompres, który chłodzi nogi.
Czy to działa?
Zdecydowanie tak, choć nie koniecznie tak cudownie jak zapewniają producenci. Zacznę więc od tego jak nie działają, czyli o ich rzekomym poprawianiu osiągów. Od początku nie wierzyłem w różne opisy mówiące o poprawianiu osiągów, krótszych czasach na zawodach itp. Nie zdziwiłem się więc zbytnio gdy, czy to na treningach, czy na zawodach moje czasy były w zasadzie takie same jak bez kompresji. Gdyby ubranie miał owpływ na czasy osiągane na zawodach to każdy sportowiec nosiłby kompresję, a jak wiemy tak nie jest.
Czas jednak przejść do meritum, czyli do tego jak działa, bo to jest najważniejsze w tym przypadku. Owe działanie podzieliłbym na trzy typy: pierwszy to stabilizacja mięśni podczas biegu, drugie to szybsze pozbywanie się kwasu mlekowe i zmniejszenia bólu oraz trzeci, czyli regeneracja.
Pierwszy typ jest oczywiście najłatwiej wyczuwalny. Mięśnie są lekko ściśnięte dzięki czemu podczas biegu nie „bujają” się ani nie podskakują. Dla osób ze szczupłymi łydkami nie jest to problem, natomiast dla osób z bardziej rozbudowanym umięśnieniem, jest to jednak uciążliwe i powoduje dyskomfort, a także pogłębia ewentualne kontuzje. Myślę, że dzięki stabilizacji w dużym stopniu zmniejszone zostało napięcie łydek. Dopiero przy zawodach powyżej 15 km pojawiają się pewne dolegliwości, ale w znacznie łagodniejszej formie. Ból, czy coś w rodzaju kłucia nie występuje, jest tylko delikatne ciągnięcie. Co istotne dolegliwość nie pogłębia się z każdym treningiem, jak to ma miejsce bez kompresji, kiedy to po tygodniu treningów ból był wyraźny szczególnie w prawej nodze. Wcześniej stosowałem czasem getry piłkarskie które również dawały pewną ulgę, stąd między innymi pomysł, że kompresja może pomóc.
Skarpety wydają się mieć również korzystny wpływ na staw skokowy. Czasem po grze w piłkę nożna pojawiają się bóle kostek, jednak, po opięciu ich przez skarpety ból nieco łagodnieje. Różnice w stabilizacji mięśni pomiędzy skarpetami, a opaskami są znikome i sprawdzają się równie dobrze.
Drugi typ działania wymaga już większego zaangażowania, i szczególnie osoby biegające dużo i ze śródstopia (wtedy łydki zdecydowanie mocniej pracują) odczują działanie. Podczas dość intensywnego biegu lub biegu na długim dystansie mięśnie się zakwaszają, występuje wtedy charakterystyczne pieczenie. Skarpety, a w jeszcze większym stopniu opaski wpływają na mniejszą destrukcję spowodowaną zakwaszeniem. Przy bardzo intensywnej aktywności działanie opasek wydaje się być mocniejsze niż skarpet. Podczas szybkiego biegu uczucie palenia osiąga mniejszy poziom, jakby próg jego wyczuwania minimalnie się podniósł do góry, jednak, jak pisałem wcześniej nie przekłada się to na wynik, a bardziej na komfort. W czasie bardzo długiego biegu odczucie zmęczenia łydek, czy zakwaszenia przychodzą nieco później i nie są tak drastyczne i właśnie przy długich biegach ultra widzę jedyną opcję na poprawienie wyniku. Najważniejsze dzieje się jednak po wysiłku, otóż czy po bardzo długim biegu, czy krótszym ale szybszym nogi mają większą świeżość. Nie czuć tak wyraźnego pieczenia, mięśnie są mniej obolałe i nie są tak napięte. Można czuć kompletny brak energii, nie mieć siły na postawienie kroku, ale mięśnie nie będą w tak złym stanie i znacznie szybciej się zregenerują. Tu przechodzimy do trzeciego rodzaju działania czyli regeneracji. Połączenie opaski na bieg plus skarpety po biegu skracają czas potrzebny na regenerację mięśni. U mnie największy efekt widziałem po długim ponad 30 km wybieganiu i po zawodach na 20 km. Łydki mam raczej mocne, i nie mam problemów z ich przemęczeniem (co innego z udami o czym będzie w drugiej części testu), lecz byłem w sumie zaskoczony poprawą ich stanu, czy to bo wybieganiu, czy zawodach. Generalnie objawy zmęczenia łydek nie są u mnie tak mocne jak ud, jednak mimo wszytko było lepiej. Nie miałem energii, ale łydki w sumie nie bolały, nie było pieczenia, były naprawdę świeższe. Świeższe nogi po każdym treningu sprawiają, że nawet po tygodniu w którym przebiegłem ponad 100 km łydki nie były zajechane, przesadą będzie jeśli napiszę, że rozluźnione i z uczuciem lekkości, jednak były w lepszej kondycji. Należy dodać, że podczas krótkich i spokojnych przebieżek w zasadzie nie odczuwałem działania kompresji. Pozytywne efekty były dopiero, albo po wielu dniach treningów, kiedy to zmęczenie narastało z każdym dniem, albo po pojedynczych ale za to intensywnym bądź długim treningu czy zawodach. Kompresja łagodzi objawy zmęczenia, ale ich nie eliminuje, a opinie, że po kilku godzinach biegania dzięki skarpetom nogi nie są zmęczone odstawmy na bok. Owszem łydki będą w lepszej formie, zmęczenie aż tak nie da się we znaki i szybciej dojdziemy do siebie ale nie znaczy, że zniknie zmęczenie.
Skarpety kompresyjne można jeszcze używać profilaktycznie w celu zmniejszenia uczucia ciężkich nóg po podróży, czy po siedzącej pracy. Rzeczywiście szczególnie w podróży się sprawdzają, kiedy to nogi mają minimalny ruch. Po kilku godzinach w samochodzie, łydki nie są tak bardzo zastane, pierwsze kroki przychodzą łatwiej.
Kilka spostrzeżeń z użytkowania
Skarpet używałem głównie do regeneracji, w podróży, czasem na dojazdy rowerem do pracy i podczas siedzenia w pracy, natomiast opasek do biegu, czy jazdy na rowerze. Zarówno skarpety jak i opaski bardzo dobrze leżą na nogach. Nie mają tendencji do zsuwania się. Idealnie przylegają do skóry.
Skarpety na początku powodowały lekkie podrażnienie mieszków włosowych, objawiało się to nieprzyjemnym uczuciem, coś jakby ciągnięcie za włoski i swędzenie. Po dwóch tygodniach problem zniknął. Co ważne skarpety również znakomicie leżą nie tylko na łydkach ale i na stopie. Są dopasowane, ściągacz je trzyma na swoim miejscu, ale posiadają bardzo ważny dla mnie luz w palcach. W niektórych skarpetach brak luzu objawiał się nieprzyjemnymi otarciami. Kropeczki w skarpetach mają wyczuwalne działanie tylko na twardej nawierzchni, wtedy czuć przyjemny punktowy nacisk. W butach czy kapciach lub na dywanie efekt jest w zasadzie nie wyczuwalny. Skarpety nie są szczególnie cienkie dzięki czemu przyjemnie używa mi się ich podczas jazdy na rowerze. Nie jestem zwolennikiem używania cieniutkich skarpetek do użytku rowerowego i kilka par które posiadam używam w zasadzie tylko do biegania.
Do opasek i skarpet posiadam również krótkie skarpetki kolarskie, które są praktycznie odciętą stopką od długich skarpet kompresyjnych. Są może minimalnie szersze, ale generalnie to to samo tylko bez części na łydki.
Opaski nie powodowały żadnych kłopotów z mieszkami. Od początku bardzo przyjemnie się je nosiło. Używałem ich zazwyczaj na biegi powyżej 10 km (zazwyczaj od 18 do 35 km), zarówno na treningach jak i zawodach, jak również podczas jazdy na rowerze. Aktywność odbywała się niemal wyłącznie w terenie.
Po 3 tygodniach skarpety, jak i opaski nieco się rozciągnęły. Dzięki temu zakładanie ich nie było już takie straszne i nie zniechęcało do używania. Opaski okazały się dość wytrzymałe, nie noszą większych śladów użytkowania. Wytrzymały używanie leśne, czyli zawadzanie o patyki, gałęzie, przedzieranie przez krzaki a także upadek na rowerze, i nic się nie popruło. Skarpety mimo, że były używane głównie do regeneracji, ledwie kilka razy był w terenie to noszą ślady użytkowania, mianowicie z kropeczek od akupresury wylazło trochę nitek co nie wygląda zbyt estetycznie. Może to i drobiazg ale liczyłem, że wytrzymają nieco dłużej.
Podczas aktywności, ani opaski, ani skarpety nie mają tendencji do ściągania się. Mokre czy suche pewnie leżą nogach.
Skarpety dosyć ciężko łapią brud. Błoto łatwo się wykrusza i nie pozostają plamy. Duża w tym zasługa czarnego koloru, ale i tak jest dobrze. Z opaskami które są w kolorze białym jest dużo gorzej. Każda kropla błota jest od razu widoczna, nawet po wykruszeniu pozostają plamy.
Podsumowanie
Kompresja łydek od copmressportu na pewno się sprawdziła. Poprawianie wyników okazało się bajkami, pozostałe działanie okazało się jednak prawdą. Kompresja naprawdę działa, sprawia, że regeneracja się skraca, a zmęczenie łydek po wysiłku jest łagodniejsze. Myślę, że osoby które szczególnie łatwo się zakwaszają będą zadowolone bo wtedy prawdopodobnie będą najbardziej wyczuwalne efekty. Ja co prawda nie mam problemów z przemęczeniem łydek, ale mimo wszystko czuć, że mięśnie po wysiłku są w lepszym stanie i zniknęło powodujące ból napięcie mięśni. Oczywiście nie są to produkty dla każdego, jeśli ktoś sobie spokojnie truchta po parę kilometrów, kilka razy w tygodniu, to kompresja nie pomoże. Działanie jest odczuwalne jak już naprawdę robi się duże przebiegi i częste intensywne treningi, nie jest ono tak rewelacyjne jak piszą co niektórzy na forach, bo zmęczenie nie znika, wyniki się nie poprawiają, tylko objawy zmęczenia nie mają tak mocnej formy jednak kładzie również na łopatki tezy osób które twierdzą, że to tylko naciąganie.