Redakcja Bieganie.pl
Na niesamowity poziom wynikowy ostatnich Mistrzostw Świata w Półmaratonie w Gdyni złożyło się wiele elementów. Wyrównana stawka zawodników, niezła pogoda, mała liczba startów w tym roku, dzięki której biegacze zachowali energię na kluczowe imprezy, być może postępy w treningu i… obuwie nowej generacji. Najbardziej wartościowy wynik zawodów uzyskała Peres Jepchirchir – 1:05:16 – która pokonała przeciwniczki oraz własny rekord świata biegnąc w butach adizero adios Pro.
Przełożone z wiosny na 17 października 2020 r. World Athletics Half Marathon Championships okazały się wyjątkowe. Mimo odwołania biegu masowego – walka światowej elity na ulicach Gdyni była ciekawa, obfitująca w dramatyczne zwroty akcji i świetne rezultaty. Dość powiedzieć, że na mistrzostwach padły aż 22 krajowe rekordy. W wyścigu mężczyzn odnotowano 68 życiówek, w tym 10 panów złamało barierę 60 minut. U kobiet poziom był jeszcze bardziej imponujący. Dziewiątka zawodniczek pobiegła poniżej 67 minut, aż trzy rozprawiły się ze starym rekordem świata.
Królową mistrzostw została Peres Jepchirchir, która przecięła linię mety jako pierwsza (1:05:16), tuż przed reprezentantką Niemiec Melat Yisak Kejetą (1:05:18) oraz Etiopką Yalemzerf Yehualew (1:05:19). Pierwsza i druga zawodniczka mistrzostw miały na sobie ten sam model obuwia nowej generacji: adizero adios Pro. Miał je też na nogach gdyński wicemistrz świata Kibiwott Kandie.
Trenująca w kenijskim Kapsabet zawodniczka poprawiła w Gdyni własny rekord świata, który ustanowiła 5 września b.r. w Pradze w trakcie półmaratonu READY FOR THE RESTART. Tam również jej buty przeszły próbę generalną (Jepchirchir prezentowała je w Czechach w nowej kolorystyce „Dream Mile”). Wyścigówki adidasa w innych barwach biły już w tym roku rekord świata na ulicy. Pod koniec stycznia w Walencji Rhonex Kipruto wykręcił w nich nowy WR na 10 km: 26:24.
Adizero adios Pro są jednym z modeli, który wzbudza ogromne emocje. Można przyjąć, że innowacyjna konstrukcja pomaga wielu zawodnikom elity w wykorzystaniu potencjału swojego ruchu. Buty są oczywiście dopuszczone do sportowej rywalizacji przez komisję sprzętową World Athletics. Spełniają między innymi warunek odpowiedniej wysokości podeszwy (poniżej 40 milimetrów) oraz dostępności (nie są to prototypy, ale buty możliwe do kupienia przez każdego).
Zastanówmy się, jaki technologiczny smaczek kryje rekordowy model i jak może on pomagać w osiąganiu wybitnych wyników elicie. I czy to, co jest powszechnie dostępne, może ułatwiać bicie prywatnych życiówek amatorom…
W przypadku adios Pro za sukces może w największej mierze odpowiadać, testowana we współpracy z wyczynowcami, technologia EnergyRods. Konstruktorzy kolejnych prototypów mieli stworzyć strukturę, która odzwierciedla kości śródstopia biegaczy czołówki. W efekcie powstało 5 odpowiednio uformowanych, sztywno połączonych, nasyconych włóknem węglowym pręcików, których zadaniem jest optymalizować ekonomię biegu. Pięta wykonana jest z nylonu i włókna węglowego, a istotnym uzupełnieniem tych karbonowych elementów jest pianka LightstrikePro.
Nawet pobieżny rzut oka na te buty pozwala stwierdzić, że mamy przed sobą nową generację startówek. W przeciwieństwie do zupełnie płaskich modeli buty mają wyraźny drop (spadek wysokości pięta-palce wynosi 8.5 milimetra), są też wysoko zawieszone nad podłożem (pod piętą aż 39 milimetrów). Karbonowe elementy schowane w podeszwie środkowej są częścią sztywną, wbrew pozorom nie działają jak sprężyny, których zadaniem miałby być zwrot energii zaangażowanej w ruch. Duży udział miękkiej pianki również wskazuje na to, że to nie sama „responsywność” buta, ale raczej ograniczanie strat energii – pomagają biegaczom dłużej utrzymać zadaną prędkość.
Wydaje się, że tego typu obuwie ułatwia znoszenie nie tylko obciążeń aparatu ruchu na pojedynczym kroku, ale ogranicza kumulowanie ich na dłuższym dystansie. Może dlatego producent często podkreśla, że adios Pro są „innowacją zaprojektowaną w celu maksymalizacji biegu przy jednoczesnym ograniczeniu strat energii.”
Pytanie tylko, czy biegowa elita – a więc zawodniczki i zawodnicy o małej masie, sprawni i mający kontrolę nad własnym ciałem – będą jedynymi beneficjentami nowych technologii.
But jest, jak na startówkę, stosunkowo ciężki. Waga 246 gramów dla egzemplarza męskiego o rozmiarze 42,5 to wartość, którą osiągają bez trudu modele z tak zwanego segmentu minimalistycznego, ale i niektóre buty treningowe. Solidny kapeć przy bliskich obserwacjach ugina się znacznie i odkształca uderzając o podłoże, jednak nie sprawia wrażenia spowalniania biegacza podczas fazy odbicia. O ile amortyzacja jest dla mniej efektywnego amatora jedną z najbardziej pożądanych cech w obuwiu treningowym, o tyle można zastanawiać się, czy przy mało wydolnym aparacie ruchu, będzie on w stanie wykorzystać karbonowe serce modelu podczas zwiększenia tempa i w miarę powiększania się dystansu.
Łukasz Oskierko, wielki fan adidasa i drugi zawodnik tegorocznego Maratonu Warszawskiego sam sytuuje się na granicy między wyczynem a amatorstwem. Biegł w adizero adios Pro w trakcie swojego rekordowego biegu w stolicy 27 września (uzyskał tam 2:23:33).
– W moim przypadku buty sprawiły się fenomenalnie, przeszły test w najgorszych możliwych warunkach: bieg w deszczu na mokrej, krętej trasie z nawrotkami 180 stopni, na kostce brukowej…. Według mnie mięśniowo nogi o wiele mniej dostały w „kość”, sam po starcie odczuwałem ich mniejsze zmęczenie. Jeśli chodzi o pierwsze wrażenia, wyczuwalna jest różnica w zwrocie energii, dynamiki i sprężystości w porównaniu do butów bez karbonowej wkładki – wylicza Łukasz.
Buty nie biegają same. Rekordów świata nie biją przypadkowi biegacze. Nowe rozwiązania w obuwiu startowym mogą jednak pomagać w łatwiejszym znoszeniu wielkich przeciążeń, zarówno na samych zawodach, jak i w procesie treningowym. To, co dla elity jest walką o sekundy, często przy wyrównanej stawce oznacza zwycięstwo.
W świecie amatorskiego biegania karbonowe ścigacze na pewno stanowią ożywczą jakość i gwarantują nowe doznania, ale ich żywiołem nie są wolne rozbiegania, a raczej sesje szybkościowe lub dłuższe odcinki tempowe. Zrobią furorę na zawodach, o ile sami użytkownicy będą na nie przygotowani. W przeciwnym razie będą co najwyżej dawać psychologiczną przewagę i plus dziesięć do lansu.