5 marca 2012 Redakcja Bieganie.pl Sprzęt

Jakie buty na Rzeźnika


Niedawno kilku znajomych zapytało mnie: „Paweł, jakie buty będą najlepsze na Bieg Rzeźnika?” Odpowiedziałem im, co na ten temat myślę, ale bardzo ogólnie. Wydaje mi się, że każdy zna podstawowe zasady doboru butów i olbrzymia większość biegaczy potrafi dokonać trafnego wyboru.

butynarzeznika 540
Buty autora na mecie Biegu Rzeźnika 2009

Potem jednak przypomniałem sobie osobę, którą widziałem na starcie mojego ostatniego Rzeźnika, przed dwoma laty. Miała plecak, spodenki, a na nogach – o zgrozo – wysokie, sznurowane, czarne, skórzane i ciężkie glany! Nie wiem czy ten zawodnik bieg ukończył. Szczerze wątpię, ale nawet, jeśli tak to zaliczył „drogę krzyżową” dwa razy cięższą niż inni startujący. Pomyślałem zatem, że napiszę kilka zdań o tym, jak wybierałbym buty do tego dosyć wymagającego i dla większości jednak dosyć trudnego biegu.

Sprawa pierwsza: jaki model, jaka marka?

Większość pytających o dobór sprzętu oczekuje zapewne prostej wskazówki ze wskazaniem na konkretny model obuwia. „Kup te i te buty, a najlepiej tu i tu, bo taniej – będziesz zadowolony. W takich a takich butach przefruniesz nad połoninami”. Ja nie wskażę przyszłym uczestnikom biegu konkretnego modelu butów gdyż nie czuję się ekspertem w porównywaniu różnych modeli butów terenowych produkowanych przez różne firmy. Nie miałem ich w swojej kilkuletniej, amatorskiej „karierze” biegowej kilkudziesięciu a zaledwie kilka. To po pierwsze. Po drugie nie chcę by mój tekst był reklamą bądź antyreklamą jakiejkolwiek marki. Po trzecie i najważniejsze: Każda stopa i każde „kopyto”, na którym ta czy inna firma szyje buty jest trochę inne. Przykładowo: ja np. biegłem swój ostatni Bieg Rzeźnika w terenowych Asicsach i biegło mi się dobrze. Ale słyszałem opinie kolegów, którzy byli z tych butów niezadowoleni, którym narobiły odcisków czy wytarły Achillesy. Kilku moich kolegów startujących regularnie w terenowych biegach ultra chwali sobie np. Brooks Cascadia. Ja tego modelu nie testowałem, ale trochę się obawiam Brooksów, bo mam już szosowe buty tej firmy i zabieram je na bieg nie dłuższy niż maraton, bo wtedy robią mi odciski. Podałem te przykłady by wyjaśnić jedno: nie jest aż takie ważne, jaką markę butów wybierzesz. Czy to będą Salomony, New Balance, Saucony, Montrail, Puma, Asics, Columbia, Brooks, The North Face, Mizuno, Kalenji, Inov-8 czy Adidasy. One mają pasować na TWOJĄ stopę i TWOJA stopa ma się w nich komfortowo czuć. Tak jak napisałem powyżej każda stopa jest trochę inna, jedna węższa inna szersza, na jednej te buty będą leżały jak ulał a na innej narobią otarć. Sam musisz dokonać doboru butów patrząc przede wszystkim jak się w nich czuje twoja stopa a nie jaka to jest marka.

Sprawa druga: wystarczą tanie buty czy trzeba zainwestować w najnowszy model z górnej półki?

Moim zdaniem 95% uczestników Biegu Rzeźnika nie potrzebuje jakichś „super wypasionych” butów za pięć czy sześć stów by pobiec na założony przed startem wynik. Oczywiście sklepowi sprzedawcy będą Was czarować, że ten a ten model to wprawdzie droga inwestycja, ale się opłaci, bo but praktycznie sam biega. Nie należy się im dziwić, gdyż takie są cele sprzedażowe właścicieli sklepów. Ja sam może nie kupiłbym butów najtańszych, byłoby to chyba zbyt ryzykowne, ale moim zdaniem w zupełności wystarczające są modele ze średniej półki cenowej. Swojego pierwszego Rzeźnika pobiegłem w jakimś starym modelu New Balance kupionym na wyprzedaży w irlandzkim sklepie sportowym za 30 czy 40 euro. Gdy szykowałem się do drugiego kupiłem w Decathlonie przecenione terenowe Asicsy kosztujące ze dwa lata temu około 200 – 250 złotych. Z powodzeniem pobiegłem w nich Rzeźnika, potem jeszcze kilka innych biegów ultra. Oczywiście, jeśli ktoś chce kupić jakiś najnowszy, ładny i drogi model butów to na pewno to nie zaszkodzi, ale w moim przekonaniu nie jest to niezbędne. Swoją rolę dobrze spełni but terenowy produkowany przez którąś ze znanych na biegowym rynku marek, wystarczy nawet starszy model sprzed paru lat.

Sprawa trzecia: a może podpatrzeć mistrzów?

Co sprytniejsi mogą pomyśleć w ten sposób: „podpatrzę w czym biegł ten który wygrał albo ten który był w pierwszej dziesiątce i kupię takie same buty”. Takie podejście wydaje się logiczne bo jeśli się uczyć i wzorować to na najlepszych. Gdyby się przypatrzeć, co mają na nogach ci, którzy najwcześniej lądują na mecie to okaże się, że najczęściej noszą jakieś Salomony lub INOV-8. Na Zachodzie kilka osób ze ścisłej czołówki biega w prawie nieznanych w Polsce butach Hoka One One Mafate (takie z podeszwą grubą jak kawał słoniny). Podpatrywanie elity może być słuszne, ale trzeba pamiętać o dwóch sprawach. Po pierwsze biegacze Ci są sponsorowani przez określoną markę, która wyposaża ich w sprzęt. Po drugie trzeba być ostrożnym z kopiowaniem wzorców od najlepszych zwłaszcza jeśli chodzi o buty do tzw. naturalnego biegania. Buty te stają się ostatnio coraz bardziej popularne i kilku moich kolegów wygrywających biegi ultradystansowe jest nimi zachwycona. Trzeba jednak pamiętać, że są to ludzie znacznie lepiej wytrenowani niż przeciętny Kowalski, który do tej pory biegał maratony, przebiegł już kilka a teraz chce „posmakować” Rzeźnika. Część z butów do naturalnego biegania ma podeszwę miękką i cienką jak kapcie. Trzeba mieć do nich odpowiednio wytrenowaną stopę. Tradycyjne buty rozleniwiają stopy dostarczając wsparcia z tej czy innej strony. Buty do biegania naturalnego wymagają używania dotychczas zaniedbywanych i uśpionych mięśni. Chcąc przejść na bieganie naturalne trzeba stopniowo oswajać z nim swój aparat ruchu. Ostrożnie i powoli przechodzić na obuwie z coraz mniejszą amortyzacją i coraz bardziej miękkie; uczyć się biegać ze śródstopia. Wymaga to co najmniej kilkumiesięcznego okresu adaptacyjnego. Na Biegu Rzeźnika buty „naturalne” mogą się bardzo dobrze sprawdzić, ale przesiadka na nie krótko przed startem a potem udział w prawie 80-cio kilometrowym biegu górskim to proszenie się o kontuzję.

Sprawa czwarta: A może buty z Gore-Texem?

Dajcie sobie spokój z Gore-Texem. Jak się do takich butów wleje woda, to później jej nie wylejecie. Podczas moich dwóch startów w Biegu Rzeźnika za każdym razem było bardzo mokro i błotniście. Po drodze jest kilka strumyków, których co szybsi nie próbują nawet przejść suchą stopą tylko tną przez sam środek nie zważając na nic. Na grzbietach gór jest też sporo kałuż. Podczas tegorocznej edycji biegu tak jak i w poprzednich jest duża szansa, że będzie mokro. Według mnie najlepiej się zaopatrzyć w buty terenowe bez Gore-Texu; przewiewne i takie, do których woda szybko się wleje, ale i z których szybko się wypompuje podczas dalszego biegu.

Podsumowanie

„No dobrze Paweł, to podsumowując: jak wybrałbyś buty na start w tegorocznym Biegu Rzeźnika?” – zapyta ktoś.

Zrobiłbym tak. W butach, które zamierzacie zabrać na bieg najważniejsze są dwie cechy: wygoda połączona z dobrym trzymaniem stopy i dobre trzymanie podłoża. Wygoda to sprawa oczywista, pisałem o niej powyżej. Dobry bieżnik przyda się do biegu po błocie czy podczas zbiegów po mokrych kamieniach. O ile dopasowanie konkretnego modelu do konkretnej stopy to sprawa indywidualna to bieżnik już nie. Warto poczytać na forach, popytać kolegów, które buty dobrze trzymają a które słabiej. Dla większości z Was ani waga ani najnowszy model nie powinny być zbyt istotne. Waga przeciętnego, tradycyjnego buta terenowego znanej marki jest podobna (300 – 340 gram). Ci szybsi mogą oczywiście zainwestować w jakieś górskie startówki ważące 200 gram, ale gdybym był początkującym amatorem biegów ultra wybrałbym raczej tradycyjne buty terenowe z amortyzacją na pięcie niż leciutkie buty „naturalne” praktycznie pozbawione amortyzacji. Na zbiegach po kamienistych ścieżkach układ ruchu musi znosić bardzo duże obciążenia. Jeśli ktoś nie jest wystarczająco dobrze wytrenowany lepiej żeby miał co nieco pod piętą.

Buty z myślą o Biegu Rzeźnika zakupiłbym na kilka miesięcy przed startem. Sama kwestia doboru odpowiedniego modelu to tak jak pisałem powyżej sprawa indywidualna. Nie zaszkodzi jednak poczytać biegowe fora i zwrócić szczególną uwagę na te modele, które mają szczególnie dobą opinię u użytkowników.

Wtedy wybieramy się do sklepu i postępujemy tak jak się standardowo postępuje przy doborze butów. Patrzymy by pasowały do naszego sposobu przetaczania stopy, mierzymy kilka modeli butów, przebiegamy się w nich po sklepie. Kupić można w sklepie stacjonarnym i w internetowym ale nie polecam zakupów na odległość dokonywanych tylko na podstawie zachęt sprzedawcy i dlatego, że numer i cena nam pasuje. To zbyt ryzykowne. Kupowany model trzeba mieć wcześniej na nogach, sprawdzić na własnej stopie jak te buty leżą. Jeśli leżą dobrze, stopa „fajnie” się w nich czuje, aż ma ochotę pobiegać zaraz po wyjściu ze sklepu, bieżnik wzbudza zaufanie, opinie innych o tym bucie są w miarę pozytywne, cena nam odpowiada możemy pomyśleć o zakupie. Oczywiście musi to być numer nieco większy niż zwykłych butów. Na zbiegach stopa „leci” do przodu, poza tym na dystansie ultra potrafi spuchnąć. But powinien pewnie ją obejmować, ale jednocześnie palce muszą mieć trochę luzu by miały się gdzie ewentualnie przesunąć.

Gdy już kupimy buty należy w nich oczywiście trochę pobiegać. Zrobić w nich przed Rzeźnikiem ze 200 – 300 km, tak by z jednej strony były rozchodzone i wypróbowane a z drugiej by amortyzacja nie była jeszcze zbyt wygnieciona. Trzeba sprawdzić czy nie obcierają robiąc któregoś weekendu dłuższe wybieganie tak np. na 30 km. Warto też sprawdzić jak trzymają podłoża by później na trasie nie być zaskoczonym. Powbiegać i pozbiegać z trawiastej górki świeżo po deszczu; pobiegać po błotnistej czy kamienistej drodze.

Jeśli wszystko jest w porządku, możemy być prawie pewni, że w przypadku obuwia dokonaliśmy właściwego wyboru. Na wszelki wypadek warto się jednak zabezpieczyć i zostawić na przepaku w połowie trasy zapasową parę. Oczywiście buty same nie biegają. Ważniejsze od butów jest odpowiednie przygotowanie fizyczne, odpowiednia technika zwłaszcza na zbiegach i rozsądna taktyka. Dobrze przygotowany biegacz pobiegnie spokojnie Rzeźnika nawet w „szosówkach” a ktoś nieprzygotowany choćby miał najlepszy model terenowych butów padnie na pierwszym punkcie. Trening i taktyka to już jednak zupełnie inna historia.

Powodzenia na trasie!

autornamacie

P.S. Autor (z lewej strony, na mecie Rzeżnika 2009) uczestniczył dwukrotnie w Biegu Rzeźnika i dwukrotnie ukończył. Pierwszym razem (2009) z czasem 10:16 zajął 6 miejsce, drugim (2010) z czasem 9:53 był czwarty.

Możliwość komentowania została wyłączona.