Czy to już koniec Nike FuelBand?
W ciągu ostatnich dni Nike zwolniło 75-80% (nieco ponad 50) osób odpowiedzialnych za prace nad opaską fitness FuelBand. Co to oznacza dla jej obecnych użytkowników i przyszłości rynku inteligentnych opasek?
Na początek kilka słów o tym czym w ogóle jest Nike FuelBand. Jest to rejestrujące urządzenie fitness w formie opaski na rękę. Ma ono na celu zbieranie informacji na temat aktywności fizycznych użytkownika z całego dnia. Rejestruje więc nie tylko specjalistyczne treningi, ale też m.in. spacery, wchodzenie po schodach czy prasowanie. Unikalne algorytmy użyte w jego oprogramowaniu mają zapewniać sprawne rozpoznawanie intensywności danych czynności i adekwatne przyznawanie punktów. Im większa aktywność użytkownika w ciągu doby tym więcej punktów zdobędzie. Wyniki można porównywać z własnymi, uzyskanymi w przeszłości lub z osiąganymi przez innych użytkowników gadgetu Nike. Samemu urządzeniu, choć zdobyło ono na świecie już sporą popularność, wciąż daleko do doskonałości – z łatwością można „nabić” sporo punktów myjąc zęby lub symulując bieg machając jedynie rękami.
Wróćmy jednak do bieżących wydarzeń i grupowych zwolnień w sekcji odpowiedzialnej za ten projekt. Przedstawiciele Nike twierdzą, że nie oznaczają one porzucenia projektu FuelBand, a są tylko częścią niezbędnej reorganizacji. Odwołali jednak zapowiadaną na drugą połowę tego roku premierę trzeciej generacji opaski i dali do zrozumienia, że nie zamierzają w najbliższej przyszłości rozwijać tego projektu sprzętowo, a skupią się raczej na dopracowywaniu oprogramowania. Jednak nieoficjalne przecieki mówią, że takie stanowisko będzie podtrzymywane jedynie tak długo, aż opustoszeją zapasy magazynowe FuelBand i wtedy Nike całkowicie wycofa się z projektu.
Nike Fuel Lab w San Francisco (fot. http://nikeinc.com/)
Wart około 330 mln dolarów rocznie rynek inteligentnych opasek fitness, został całkowicie zdominowany przez trzy marki. FuelBand, Fitbit i Jawbone łącznie posiadają 97% sprzedaży detalicznej w tym segmencie, z czego dwie trzecie przypada na produkty linii Fitbit. Nike, z 30 mln sprzedanych do tej pory urządzeń, pozostaje drugim graczem na rynku. Skąd zatem decyzja by porzucić pozycję wicelidera wciąż rosnącego rynku?
Eksperci wskazują na dwie przyczyny takiego stanu rzeczy. Pierwszą z nich jest wejście na rynek inteligentnych zegarków (smartwatch), które będą mogły zaoferować nie tylko większość możliwości opasek, ale znacznie więcej. Graczami, którzy już weszli na rynek lub mają to zrobić w najbliższej przyszłości są m.in. Samsung (Gear 2), Google czy Apple. Kilkudziesięcioosobowej ekipie inżynierów z Portland nijak było mierzyć się z „armiami” specjalistów zatrudnianych przez największych światowych gigantów elektroniki. Wiedząc, że nie są w stanie wygrać (ani nawet dotrzymać kroku w) wyścigu technologicznego postanowili wycofać się zawczasu.
Garmin (z lewej Garmin Vivofit) i Polar (Polar Loop) wprowadzają aktualnie swoje opaski
Drugi z powodów również związany jest z pojawieniem się inteligentnych zegarków. Sugeruje się, że Nike miałby stać się dostawcą oprogramowania fitness dla któregoś z nowych graczy na rynku. Najczęściej wskazywanym, potencjalnym partnerem w tej dziedzinie dla firmy z Oregonu jest Apple. Dlaczego Apple? Obie firmy mają za sobą wieloletnią współpracę, której przykładem może być domyślne instalowanie aplikacji Nike + Running w każdym nowym iPhonie czy liczne wzajemne akcje reklamowe. Taki scenariusz zdają się też potwierdzać słowa dyrektora Nike Marka Parkera:
– Sądzę, że wciąż będziemy częścią tego rozwijającego się rynku. Nasze oprogramowanie będzie integrowane z kolejnymi tworzonymi przez nas urządzeniami, a później spróbujemy rozszerzyć naszą współpracę by zwiększyć zasięg Nike Fuel […] a najlepszą do tego metodą będzie nawiązanie współpracy z wartościowym partnerem […] Powiem tylko, że współpraca między Nike, a Apple będzie kontynuowana. Jestem osobiście, jak zresztą wszyscy w Nike, podekscytowany tym, co czeka nas w przyszłości.
Wydaje się, że potentat rynku obuwniczo-tekstylnego, jakim jest Nike, podejmuje rozważną decyzję wycofując się z rynku, na którym już wkrótce zaroi się od wyspecjalizowanych w elektronice, poważnych graczy. Podjęcie współpracy z którymś z nich może w ostatecznym rachunku przynieść nawet więcej korzyści niż zachowanie statusu quo.
Istnieje jeszcze jedna alternatywa na przyszłości NikeFuel. Firma z Portland z początkiem 2014 roku rozpoczęła nowy projekt – Nike+ Fuel Lab. Ma on na celu ułatwienie firmom wchodzącym na rynek z nowymi produktami z branży elektronicznej integracje z systemami Nike+ i NikeFuel. Nowo otwarta w San Francisco siedziba Fuel Labu jest swego rodzaju inkubatorem technologicznym, gdzie inżynierowie z zaproszonych przez Nike firm-startupów mają możliwość, by pod okiem najlepszych specjalistów z branży połączyć swój sprzętowy wkład z oprogramowaniem NikeFuel. Nike liczy zapewne, że któryś z projektów okaże się wielkim sukcesem, a rozpowszechnianiu nowego produktu towarzyszyć będzie umacnianie się Nike na rynku dostawców softwaru fitness. Obecnie trwa pierwszy 12-tygodniowy turnus, w którym uczestniczy 10 firm.
Co to wszystko oznacza dla rynku opasek sportowych?
Najprawdopodobniej czeka je wymarcie. Może nie nastąpi to błyskawicznie, bo zapewne jeszcze długo będą zdecydowanie tańsze od smartwatchów. Te jednak, gdy zacznie rosnąć ich dostępność i popularność, przejmą większość rynku. Tak jak dzieje się to dziś w przypadku smartfonów, które w dużej mierze pochłonęły odtwarzacze mp3 i kompaktowe aparaty cyfrowe. Czy po opaskach fitness przyjdzie czas na kolejne urządzenia wielofunkcyjne przejmujące rolę zegarków biegowych? Przyszłość przyniesie odpowiedź.