Redakcja Bieganie.pl
Maraton Warszawski 2011 ukończyło 4061 biegaczek i biegaczy. Maraton Nowojorski 1977 ukończyło 3701 biegaczy. Czyli frekwencyjnie były to maratony podobne. Jakżeż różni byli jednak biegacze.
Był w Warszawie 2011 taki zawodnik Eryk Szuba (pozdrawiamy Pana Eryka). Pobiegł bardzo przyzwoicie 3:30:30, gratulujemy oczywiście. Był w kategorii open na 485 miejscu co oznacza, że był w elitarnej 12% grupce, którzy pobiegli 3:30:30 lub szybciej. 88% zawodników pobiegło wolniej. Zawodnicy, którzy wpadali na metę przed i po Panu Eryku mijali metę co kilka sekund, oto lista po 4 zawodników w każdą ze stron.
Msc | Imię | Nazwisko | Wynik |
481 | MICHAŁ | ROMANIUK | 03:30:12 |
482 | SZYMON | BIK | 03:30:19 |
483 | JAN | KASEJA | 03:30:20 |
484 | TUMENULZII | ALTANGEREL | 03:30:24 |
485 | ERYK | SZUBA | 03:30:30 |
486 | WOJCIECH | PISZCZATOWSKI | 03:30:31 |
487 | TOMASZ | CHOMCZYK | 03:30:38 |
488 | DANIEL | WIĘCŁAWSKI | 03:30:45 |
489 | ZBIGNIEW | WIŚNIEWSKI | 03:30:48 |
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego akurat zaintersował mnie Pan Szuba? To nie jest mój znajomy (jeszcze nie 🙂 ) Jego wynik to 3:30:30. W Nowym Jorku 1977 roku taki sam wynik uzyskał na mecie Marvin Conan. I co z tego? – zapytacie się. Otóż Marvin Conan nie był w elitarnej 12% grupce. Marvin był dokładnie po środku – 50% zawodników było od niego lepszych a 50% gorszych. Miał 1850 miejsce. W dodatku w jego strefie czasowej zawodnicy wpadali na metę praktycznie co sekundę. Oto jak wyglądały wyniki jego i zawodników obok niego:
Msc | Imię | Nazwisko | Wynik |
1846 | FRANK | CONNORS | 03:30:26 |
1847 | JOHNATHAN | GANG | 03:30:28 |
1848 | JOHN | OREGAN | 03:30:29 |
1849 | JOHN | DULSKI | 03:30:29 |
1850 | MARVIN | CONAN | 03:30:30 |
1851 | GUS | LIKOS | 03:30:31 |
1852 | ARTHUR | REED | 03:30:32 |
1853 | STEPHEN | AMORETTY | 03:30:34 |
1854 | STANLEY | RUBIN | 03:30:35 |
Co pokazują te liczby? Że wtedy w Stanach, biegali przede wszystkim Ci naprawdę mocni zawodnicy. Wszyscy biegali w niskoprofilowych butach, innych praktycznie jeszcze nie było, nie było takiej potrzeby.
Potrzeba pojawiła się jednak bardzo szybko. Już rok później wystartowało w Maratonie w Nowym Jorku 8588 biegaczy, zaczął się biegowy boom, biegać chcieli wszyscy – sprawni i sprawni inaczej, grubi i chudzi, mocni i słabi. Wielu z nich nie miało ochoty zaczynać biegania dopiero po wzmocnieniu, odchudzeniu, usprawnieniu. Chcieli zacząć biegać od razu, zaraz i czuć się miękko i wygodnie. I wtedy producenci zaczęli produkować buty miękkie, wygodne, amortyzujące, na grubych podeszwach, żeby tym nowym biegaczom pomóc w rozpoczęciu przygody z bieganiem.
Dzisiejszy powrót do "minimalizmu" to nic innego jak tylko próba powrotu do profilu butów z lat ’70tych tylko nieco marketingowo inaczej opakowana.
Ja się bardzo cieszę, bo daje to większe spektrum wyboru butów. I cieszę się, jeśli producent nie robi z tego wielkiego wow, tylko mówi, że po prostu wraca do korzeni. Świetnym przykładem powrotu do korzeni jest Asicsowy model Excel 33, oczywiście w upgrejdowanej wersji w stosunku do modeli z końca lat ’70 tych – lżejszy (inne materiały amortyzujące, EVA została użyta dopiero w 1981 roku), bardziej elastyczny (ponacinana podeszwa), oczywiście marketingowi spece nazwą go "naturalnym" – ale ja widzę w tym bucie spadkobiercę tamtych tradycji i z pewnymi nawet emocjami oczekuję na pojawienie się tego buta w sklepach (będzie w dwóch wersjach: Excel33 – waga 300g i Hyper33 waga 290g). Podobno już w listopadzie.