6 marca 2011 Redakcja Bieganie.pl Sport

Złoto Kszczota, srebro Lewandowskiego, brąz Nowickiego i Chojeckiej


Parafrazując znane powiedzenie – naszą reprezentację poznaje się po tym nie jak zaczyna, ale jak kończy.  W ostatnim dniu HME, w końcu otworzył się worek z medalami. Polacy w  finałowym dniu zmagań na paryskiej hali spisali się wręcz perfekcyjnie. Biało-czerwoni wywalczyli aż 5 medali – dwa złote, jeden srebrny i dwa brązowe.

lewy kszczot 1
foto: PZLA

Wprawdzie hala zawsze dodaje do pojedynków więcej losowości ale mieliśmy podstawy wierzyć w to, że nasi 800-metrowcy staną na podium. Można się było tylko zastanawiać kto będzie pierwszy. Marcin od początku trzymał się w czołówce, Adam biegł z tyłu. Na 400 metrów do mety zaczął się po zewnętrznej przesuwać do przodu, żeby mieć dobrą pozycję do ataku na ostatnim okrążeniu. I ostatnie okrążenie było właściwie już tylko pojedynkiem pomiędzy Polakami. Zwyciężył Adam Kszczot o 0.36 s przed Marcinem Lewandowskim.

1. KSZCZOT, Adam      POL     1:47.87
2. LEWANDOWSKI, Marcin      POL     1:48.23

3. LÓPEZ, Kevin      ESP     1:48.35
4. OSAGIE, Andrew      GBR     1:48.50
5. MARCO, Luis Alberto      ESP     2:00.58
SCHEMBERA, Robin      GER     DNF

kszczot lewy 540 1

Oto, co powiedzieli po swoich biegach nasi bohaterowie:

Adam Kszczot:
-Dwóch polskich biegaczy na pierwszym i drugim miejscu HME – tworzymy z Marcinem nową historię lekkiej atletyki, podobnie jak w zeszłym roku w  Barcelonie. To doskonały rezultat dla naszego kraju i nas obydwu. Na co dzień jesteśmy z Marcinem przyjaciółmi, ale na bieżni zwykłymi rywalami. Mamy innych trenerów, inne treningi, oboje zawsze chcemy zwyciężyć. Teraz nie mogę doczekać się świętowania sukcesu z moim polskim teamem.

Marcin Lewandowski:
-Nie jestem smutny z tego powodu, że pokonał mnie Adam. Szczerze mówiąc o starcie w Paryżu zadecydowałem tydzień temu i nie byłem na niego specjalnie przygotowany. Jest to wiec dla mnie wspaniały rezultat. Lubię Paryż, znam go dobrze, bo zabrałem tu na wycieczkę swoją dziewczynę. Poza tym kocham mityngi Diamentowej Ligi, które są rozgrywane tu latem. Na pewno więc jeszcze odwiedzę Paryż w tym roku.

Te dwa medale na pewno uskrzydliły na bieżni największą niespodziankę tych mistrzostw –  biegnącego na 1500 m Bartosza Nowickiego. Podopieczny Marka Adamka (dawniej  Roberta Leszczyńskiego) bez żadnych kompleksów wdarł się do najlepszej trójki HME w Paryżu. Na fotofiniszu widać nawet zdziwienie rywali (Holusy oraz Schlangena), których zostawił za plecami: . Bartek zrobił to, co zapowiadał przed ME – nieźle namieszał! Jest przykładem zawodnika, który doskonale zna swoją wartość. Jak mówił w wywiadzie udzielonym bieganie.pl w listopadzie – Jestem spokojny. Mój czas jeszcze przyjdzie.
Widać, że ten czas właśnie nadszedł – niedługo zawodnicy z Europy nie będą się już zastanawiać kim, jest ten wysoki blondyn z Polski.

bartekfinish.jpg
Twarze Czecha i Niemca wyglądają jak zwrócone do Bartka z pytaniem:
„Kim ty jesteś?!”

1.OLMEDO, Manuel      ESP     3:41.03     SB
2.KOYUNCU, Kemal      TUR     3:41.18     NR
3.NOWICKI, Bartosz      POL     3:41.48    
4.SCHLANGEN, Carsten      GER     3:41.55
5.HOLUSA, Jakub      CZE     3:41.57     SB
6.HIGUERO, Juan Carlos      ESP     3:42.29     SB
7.NAVA, Goran      SRB     3:42.37         SB
8.AARRASS, Jamale      FRA     3:44.08
9.RUÍZ, Diego      ESP     3:51.67

Po biegu Bartek powiedział dziennikarzom EAA:

-Spodziewałem się, że zajmę miejsce między czwartym, a piątym, więc medal jest dla mnie ogromną niespodzianką. W tym roku moje życie zmieniło się totalnie. Mam nowego trenera, partnera treningowego, nowe życie. Zostałem też magistrem AWF. Ten rok to powrót do biegania po kontuzji. Jestem wdzięczny mojemu klubowi wojskowemu, ten wynik osiągnąłem także dzięki wsparciu władz klubu.

Kolejną niespodzianką, na którą po cichu liczyliśmy, był występ Lidii Chojeckiej na 3000 m. Rekordzistka Polski po raz kolejny w karierze udowodniła, że czuje się jak ryba w wodzie na hali – zdobyła brązowy medal. Jeszcze na 150 m przed metą, wydawało się, że powtórzy sukces sprzed czterech lat, gdy zdobyła dwa złota na 1500 m i właśnie 3000 m.

lidka 540 1

1.CLITHEROE, Helen      GBR     8:56.66
2.SYREVA, Olesya      RUS     8:56.69
3.CHOJECKA, Lidia      POL     8:58.30  
4.ABDULLAYEVA, Layes      AZE     9:00.37     SB
5.CHECA, Dolores      ESP     9:02.18
6.TOBIAS, Nataliya      UKR     9:02.94     PB
7.POPKOVA, Natalya      RUS     9:03.42
8.ZADOROZHNAYA, Yelena      RUS     9:06.44
9.HAYDAR, Sultan      TUR     9:08.84
10.BÂRCA, Roxana      ROU     9:09.19
11.BARDELLE, Christine      FRA     9:10.40
12.GONZÁLEZ, Paula      ESP     9:20.32

Pani Lidia tak skomentowała swój udany start:
-Bieg nie był perfekcyjny. Prowadzenie było wolne i wszystkie biegaczki były bardzo blisko siebie. Trudno było mi znaleźć odpowiednie miejsce w tym tłumie. Koniec biegu był dla mnie wyjątkowo trudny, bo byłam bardzo zmęczona i nie mogłam finiszować szybciej. Moim dalszym planem jest dotrwac do IO w 2012 roku, a potem postanowię, co dalej z bieganiem. Mam dobry potencjał i trenera, który zmodyfikował mój treningowy plan odpowiednio do mojego wieku. Nie jestem już młoda, dlatego trudno mi już biegać na najwyższych obrotach.

Niestety nasza sztafeta 4×400 m w odmłodzonym składzie (M.Furmański, M.Marciniszyn, Ł.Krawczuk, J.Krzewina) nie podołała zadaniu, jakim było z pewnością zdobycie medalu. Polacy finiszowali na piątym miejscu z czasem 3:09.31. Zwyciężyli gospodarze mistrzostw – Francuzi (3:06.17), którzy pobili rekord kraju. Na osłodę pozostaje fakt, że rekord Europy (3:03.01) i mistrzostw (3:05.50) nadal pozostał w posiadaniu Polaków.

W świetnym humorze z ME zapewne wróci Anna Rogowska. Nasza najlepsza tyczkarka zdobyła  złoto w doskonałym stylu, okraszając je zarówno halowym jak i stadionowym rekordem Polski – 4:85. Jest to także najlepszy wynik w tegorocznych tabelach europejskich.

W sumie nasi lekkoatleci przywiozą z ME pięć medali. Dobytek ten dał im piątą pozycję w klasyfikacji medalowej. Tradycyjnie zwyciężyli Rosjanie.

KOMENTARZ (Adam Klein): Bardzo gratuluję zawodnikom, ale chciałbym napisać kilka słów do działaczy, którzy mogą chcieć teraz ogłosić wielki tryumf, powrót naszego biegania do pierwszej ligi, czasów świetności itp itd. Każdy medal oczywiście bardzo cieszy, cieszy też Hymn Polski odgrywany na międzynarodowych zawodach. Ale warto jest też pamiętać o realiach. Mistrzostwa Europy, do tego halowe to nie jest pierwsza liga. Wagę takich zawodów dobrze pokazuje podejście Marcina Lewandowskiego, który traktuje je tylko jako przystanek na drodze ku występom na mocno obsadzonych mityngach czy Mistrzostwach Świata. Życzymy naszym zawodnikom aby byli w stanie nawiązać walkę z zawodnikami najwyższego światowego poziomu. Być pierwszym wśród słabeuszy czasem znaczy mniej niż ostatnim wśród mocarzy.

FORUM DYSKUSYJNE

Możliwość komentowania została wyłączona.