„Żadnych negocjacji nie było” – rozmowa z Tomaszem Lewandowskim
W nawiązaniu do ukazujących się w mediach (również u nas) wypowiedzi przedstawicieli Polskiego Związku Lekkiej Atletyki w sprawie grupy trenera Tomasza Lewandowskiego, postanowiliśmy zapytać szkoleniowca o jego zdanie w całej sprawie. Udało nam się uzyskać ją po kilkunastu dniach od informacji podanej przez PAP na temat braku porozumienia między doświadczonym trenerem a PZLA. Tomasz Lewandowski zdradził nam, jak ostatnie wydarzenia wyglądają z jego perspektywy.
Jak na początku lutego przedstawia się sytuacja zasłużonego szkoleniowca i trenowanych do niedawna przez niego zawodników? Najpierw Patrycja Wyciszkiewicz-Zawadzka została przeniesiona do grupy Iwony Baumgart, potem o rozpoczęciu formalnej współpracy ze swoim mężem poinformowała inna utytułowana zawodniczka Lewandowskiego – Angelika Cichocka. Kilka dni temu można było wyczytać w mediach, że Adam Kszczot pozostaje na razie, formalnie, zawodnikiem trenera Tomasza. Z kolei Marcin Lewandowski w rozmowie cytowanej przez PAP przyznał, że w tym momencie pozostał bez opieki szkoleniowej brata.
Informacja o rozpadzie Twojej grupy została podana na początku roku właściwie jako pierwsza przez Polski Związek Lekkiej Atletyki. Ty wstrzymywałeś się od zabrania głosu, dlaczego?
Minęło trochę czasu od całego szumu, zdaje się ze media się już uspokoiły i nasze problemy wsiąkły pod stertę codziennie nowych wiadomości. Nie będę na pewno wchodził w szczegóły sprawy, bo uważam, że powinny zostać pomiędzy partnerami, nawet jeśli są już to tylko „byli partnerzy”. Te sprawy nie mogą wychodzić w taki sposób i w takim momencie. Na pewno zbiorę kiedyś swoje spostrzeżenia i je przedstawię, ale teraz tego nie chcę robić.
Dziwi mnie postawa PZLA, którego pracownicy ujawniają szczegóły poufnego kontraktu lub negocjacji. To po prostu niedżentelmeńskie. Odniosę się jedynie do tego, co było powielane w mediach, a prawdą nie jest. PAP przedstawił sytuację rzetelnie, natomiast później ludzie zaczęli się prześcigać w domysłach. Tomasz Majewski który według niektórych mediów prowadził negocjacje – nigdy ze mną w tej sprawie nie rozmawiał. Nigdy! Poza tym żadnych negocjacji nie było.
Jak to?
Powtarzam: związek określił swoje warunki mojego zatrudnienia, przedstawił je, a ja ich nie przyjąłem. Było krótko: podpisujesz albo nie, zdania nie zmienimy. Nie było dalszych, innych rozmów w tym temacie.
Rozbiło się, tak jak się spekuluje, o pieniądze? 9000 złotych?
Raczej „do 9000 brutto”. W moim przypadku nie była to kwota maksymalna, PZLA nie korzystało z tych możliwości.
Jak rozumiem, chodzi o to, że związek według rozporządzenia może tyle, czyli 9000 brutto – maksymalnie przyznać. I raczej do tego „maksa” nie dociera.Minister Sportu z kolei dopuszcza wzrost płacy w przypadku zdobycia medalu mistrzostw świata czy igrzysk. Wiem poza tym, że związek w przeszłości umożliwiał zwiększenie wynagrodzenia szkoleniowców z innych środków.
Nie wysokość wynagrodzenia była przyczyną nieporozumień. One tylko ostatecznie tak zaostrzyły relacje, że urosły do rangi wielkiego konfliktu. Ja tylko chciałbym podkreślić, że 9000 złotych brutto, to kwota maksymalna, z której może – ale nie musi PZLA skorzystać
Jak się z tym wszystkim czujesz?
Jest mi bardzo przykro, że tak się stało. Tyle lat pracy, wyrzeczeń, tyle utraconego zdrowia, życia osobistego… Na takich zasadach, jakie wymyślił związek, nie jestem w stanie pracować. Chodzi o standardy pracy, traktowanie nas trenerów i zawodników, o zaufanie. Powtarzam jeszcze raz: nie zostawiłem sportu, pasji, lekkiej atletyki, federacji, a jedynie kilka osób, które tą federacją zarządzają. Opinia publiczna, a przede wszystkim organy kontrolujące powinny się zastanowić, dlaczego stało się coś, czego nikt nawet w najgłębszych snach nie przewidział. Jak doszło do tego, że marnują się tak duże pieniądze! Przecież to są wieloletnie nakłady… Nie wiem jeszcze, czy będę prowadził jakąś inną kadrę, czy skupię się na projekcie ponad granicami – w którym będę trenował zawodników bez względu na ich narodowość, brand i tak dalej. Szkoda wielka, że najlepsi, wybitni polscy zawodnicy – nasze dobro narodowe – są postawieni w takiej sytuacji i możemy ich stracić! To jest moim zdaniem niedopuszczalne. Niestety Ministerstwo Sportu i Turystyki, mimo że było o tym informowane, zbagatelizowało sprawę i nie interweniowało próbując mediować ponad konfliktem.
To wszystko już stracone?
Na szczęście Polacy to mądrzy ludzie, przede wszystkim najlepsi kibice na świecie. W obliczu problemu bardzo nas wspierają. Jest wiele osób wokół nas, które bardzo chcą pomóc. Być może w końcu – mam nadzieję, że nie za późno – zaczną się negocjacje. Ja jestem gotów, by prowadzić dalej przygotowania do igrzysk, byle związek nam pomagał, a nie przeszkadzał.
Pisząc coś o sobie zwykle popada w przesadę. Medalista mistrzostw Polski w biegach długich, specjalizujący się przez lata w biegu na 3000 m z przeszkodami, obecnie próbuje swoich sił w biegach ulicznych i ultra. Absolwent MISH oraz WDiNP UW, dziennikarz piszący, spiker, trener biegaczy i współtwórca Tatra Running.