10 sierpnia 2008 Redakcja Bieganie.pl Sport

Za miesiąc Półmaraton w Pile. Rozmowa z Henrykiem Paskalem.


Już za miesiąc – Międzynarodowy Półmaraton PHILIPSa w Pile. Dla wielu zawodników amatorskich i wyczynowych – obowiązkowy punkt programu w ich planach startowo treningowych. Jest to także idealny sprawdzian dla wszystkich tych, którzy szykują się do jesiennych maratonów. Rozmawiamy z Henrykiem Paskalem – Dyrektorem Maratonu w Pile, Prezesem Polskiego Stowarzyszenie Biegów Ulicznych, byłym zawodnikiem, managerem wielu czołowych polskich zawodników.


paskal_w_1.jpg

Henryk Paskal – w latach zawodniczych i dziś



Pan jest od
początku szefem półmaratonu w Pile?

Tak, my rozpoczęliśmy organizację tego biegu w 1991r. ale wtedy była to jeszcze
pilska piętnastka. Mistrzostwa Polski w Półmaratonie rozgrywane były w
Brzeszczach koło Oświęcimia, ale oni
zrezygnowali bowiem klub sportowy „Górnik” zakończył działalność. No i wtedy w 2000 roku PZLA nam zaproponowało
organizację Mistrzostw Polski. Akurat tak się składało, że wchodziliśmy w nowy
wiek i zmieniliśmy dystans na półmaraton. Chociaż ciągłość liczymy od pierwszej
imprezy, czyli będzie to 18 bieg w tym roku.

Ten bieg
miał od początku miał dobrą renomę, bo już w drugim biegu mieliśmy ponad 400
uczestników. I ta frekwencja cały czas rosła. Jak zmieniliśmy dystans w 2000r na
miecie było 605 biegaczy to prawie o jedną trzecią więcej niż jak był dystans
15 km. W zeszłym roku półmaraton ukończyło 1092 biegaczy.


Pan mówi MY czyli zespół organizacyjny? To znaczy kto ?

Powołaliśmy Stowarzyszenie Biegów Ulicznych. Ja jestem prezesem stowarzyszenia
i dyrektorem półmaratonu, czyli to stowarzyszenie organizuje ten półmaraton.


Czy Państwo są polska ręką AIMS (
AIMS – Międzynarodowe Stowarzyszenie Maratonów i Biegów Ulicznych)

Tak, dokładnie. W AIMS byliśmy już w 1992 roku jako pierwsza polska impreza
biegowa. Do tej pory składka wynosi 1100$ i w tamtych latach nie było
organizatora w Polsce który mógł się tam zapisać. W następnych latach do tej
organizacji wstąpiły maratony: Wrocław, Poznań i Kraków. Nam się to opłacało bo będąc w tym międzynarodowym
kalendarzu mieliśmy więcej zawodników zagranicznych jak na tamte czasy czyli
początki biegania w Polsce.


Czy Pan też działa w jakiś światowych strukturach AIMS?

Mam AIMS-ie dwie funkcje. Po pierwsze jestem od promowania AIMS w Polsce, także
wszystkie informacje, jakie dostają organizatorzy, czy dziennikarze
zainteresowani tematem, chociażby kalendarz biegów DISTANCE RUNNING czy inne rankingi
to ja je przesyłam. To jedna moja rola w AIMS. A druga, to dwa lata temu na
kongresie w Valencji powołano mnie do komisji, która zajmuje się pozyskiwaniem
nowych członków. Ja zostałem przydzielony na całą Europę Środkowo-Wschodnią.
Tylko tam jeszcze ten ruch biegowy jest słaby. Ale wiem, że Czesi zgłosili już
trzecią imprezę, półmaraton w Pardubicach. Są też w AIMS maratony z Estonii,
Litwy, Łotwy, Słowacji i Węgier. Polska
jest najlepsza z krajów dawnego bloku wschodniego, mamy najwięcej imprez w
AIMS. Aktualnie siedem
polskich imprez biegowych należy do tej światowej organizacji.

Oprócz
działalności w AIMS jest pan prezes Polskiego Stowarzyszenia Biegów?

Tak, w 2006 roku podczas Ogólnopolskiej Konferencji Organizatorów Imprez
Biegowych w Wałczu zostałem wybrany prezesem Polskiego Stowarzyszenia Biegów.
Naszym głównym zadaniem jest wydawanie każdego roku Kalendarza Imprez Biegowych
PSB. W tym miejscu należy dodać, że nasz kalendarz rozdajemy bezpłatnie dla
wszystkich biegaczy w Polsce i za granicą. Aktualnie w kalendarzu PSB jest
prawie 300 imprez biegowych oraz skrócony kalendarz AIMS. Ponadto są tam porady
dla organizatorów i biegaczy i trochę statystyki. Corocznie organizujemy konferencję dla
organizatorów imprez biegowych, na której wymieniamy swoje doświadczenia,
próbujemy uzgadniać terminy niektórych imprez biegowych.


Jeśli chodzi o organizacje maratonu w Pile to jak duży jest budżet imprezy?

Żeby zorganizować całą imprezę na dobrym poziomie potrzebujemy 200 tys zł. Firma
PHILIPS od początku jest głównym sponsorem półmaratonu. Ale udało się nam pozyskać
innych sponsorów: ASICS, FLORA, POWERADE. Finansowo wspiera nas też Miasto Piła
i Starostwo Powiatowe.

pila_524_1.jpg
Piła 2007


Czy dla miasta pilski półmaraton jest ważną imprezą?

Oczywiście, dla miasta i dla firmy PHILIPS jest to ważna impreza bowiem półmaraton
jest bardzo dobrą promocją Piły i naszego regionu. Każdego roku przyjeżdża do
Piły kilkaset biegaczy z całego kraju i z zagranicy. Warto zauważyć, że pilski
półmaraton w 2007 roku pod względem frekwencji, (ilość biegaczy, którzy ukończyli
bieg) jest na czwartym miejscu wśród masowych biegów w Polsce. Przed nami były
tylko maratony w Poznaniu, Warszawie i we Wrocławiu. Za nami był Kraków, Łódź,
Gdańsk i wiele, wiele dużych miast. W naszej imprezie biegowej startują
zawodnicy z kilkunastu krajów świata.


Czy pan się sam stara pozyskiwać jakiś biegaczy z czołówki żeby przyjechali na
start?

Oczywiście, musimy. Oprócz tego że są to MP i tak rozmawiamy z innymi
zawodnikami. Sam fakt, że mamy rekord trasy 1:02:46 u mężczyzn, a u kobiet
1:12:49 to te wyniki mówią, że muszą tu przyjeżdżać biegacze z czołówki krajowej
ale i zagranicy.


Czy Pan już wie kto się w tym roku zapowiedział?

Chcieli byśmy żeby wystartował Michael Karonei, który wygrał w Pile 3 razy.
Wiem, że mają w swoich planach szkoleniowych start w naszym półmaratonie Rafał
Wójcik, Paweł Ochal, Jan Białk i Edyta Lewandowska. Rozmawiałem z Grzegorzem
Gajdusem, trenerem naszych najlepszych maratończyków (olimpijczyków) Arek Sowa,
Henryk Szost, Monika Drybulska, powiedział mi, że po starcie na igrzyskach w Pekinie
nie planuje dla nich żadnych startów co najmniej przez miesiąc lub nawet
dłużej.


pila_524_2.jpg

Z Grzegorzem Gajdusem, Piła, wrzesień 2007


Wiem, też że się zapowiada swój udział w pilskim półmaratonie spora ekipa z
młodszego pokolenia.

Tak, rozmawiałem z trenerami tych
zawodników, ale nie mamy jeszcze oficjalnych zgłoszeń do Mistrzostw Polski w
Półmaratonie.


Pan przez parę dobrych lat biegał pan na dobrym poziomie pana życiówka w
maratonie to 2:18?

Tak, 2:18:15 w Otwocku w 1978r. Ja przebiegłem w sumie 45 maratonów w
przedziale od 2:18 do 2:35. Mój ostatni start w maratonie był w Berlinie w 1990
r jak już właściwie nie trenowałem. Ale było połączenie Niemiec. Maraton
Berliński był 30 września, a dzień połączenia Niemiec był dopiero 3
października. Niemcy wpadli na pomysł,
żeby otworzyć bramę tylko na czas maratonu i powiedziałem, że takiej okazji nie
przepuszczę. Przebiegłem praktycznie bez treningu w czasie 3:07. Ponadto byłem
drugi w Maratonie Warszawskim w 1981 roku, Wygrałem w Czechosłowacji ciężki
górski maraton w czasie 2:34:37.

Moje
ważniejsze starty w maratonie:

2:18:15 – 12 miejsce – Otwock 1978

2:20:53 – 11 miejsce – Otwock 1979

2:21:13 – 2 miejsce – Warszawa 1981

2:24:39
– 1 miejsce – Warszawa 1975


2:34:37 – 1 miejsce – Kromeriz 1981

2:34:56 – 28 miejsce – Dębno 1973


Pan się
głównie koncentrował na maratonach?

Moja kariera jak każdego zawodnika zaczynała się w szkole od biegów średnich ,
następnie w klubie sportowym. Debiutowałem na dystansie 1000m na zawodach
szkolnych, potem trafiłem do klubu WKS „Oleśniczanka” i tam już byłem pod
opieką trenera Pana Wiesława Kiryka. Jednak mając świadomość, że nie mam wielkich
szans przebić się na dystansach 5000 m i 10.000 m Zdecydowałem się na start w biegu maratońskim.
Mój debiut w maratonie był w Dębnie w 1973r. Uzyskałem wtedy wynik 2:34:55.


Z kim Pan trenował?

Była spora grupa maratończyków, Rysiek Marczak, Józef Stefanowski, Janek
Wawrzuta, Jerzy Gros, Edward Łęgowski, Kazimierz Orzeł i kilku innych.


Jeszcze jedna Pana działalność to sportowy manager. Jest Pan jednym z bardziej
zajętych menadżerów biegaczy długodystansowych, wielu z Panem współpracuje?

Ci, co chcą ze mną współpracować to współpracują. W polskich matronach zaczyna
się tworzyć teraz dobry klimat, że dla niektórych zawodników warto biegać w
Polsce. Łatwiej się tutaj przebić, a nawet zarobić więcej niż za granicą.

Aktualnie
współpracuje z Pawłem Ochalem, Arkiem Sową, Rafałem Wójcikiem, Moniką Drybulską,
Edytą Lewandowską, Janem Białkiem, Adamem Draczyńskim, Maciejem Miereczko.

paskal_2_524.doc.jpg

Z Pawłem Ochalem w Tokio, luty 2007


Czy to raczej Pan szuka czy organizatorzy sami się zgłaszają wiedząc, że ma Pan
polskich zawodników?

Przeważnie jest tak, że dostaję od organizatora propozycją. Muszę to
skonsultować z trenerem i przede wszystkim zawodnikiem, czy mu to odpowiada.
Jak nie, to trzeba szukać i rozmawiać z innym organizatorem. Czasami ja muszę
swoje znajomości wykorzystać i przekonać organizatora, że ten zawodnik dobrze
pobiegnie.


To życzymy kolejnego rekordu frekwencji w półmaratonie.

Dziękuję i 7-go września zapraszam do Piły

Możliwość komentowania została wyłączona.