22 sierpnia 2015 Redakcja Bieganie.pl Sport

Wyjazdy na wschód są trudne – rozmowa z Joanną Jóźwik


Na kilka dni przed startem w mistrzostwach świata w Pekinie o koncentracji, sposobach na wyciszenie się, przygotowaniach, które trwały wiele miesięcy, z Joanna Jóźwik, polską szansą medalową w biegu na 800 metrów – prosto ze stolicy Chin – rozmawia Tomasz Więcławski.
Szybszy przyjazd do Azji był dobrym pomysłem? Pomógł przystosować się do innej strefy czasowej i klimatu?
Tu jest całkiem inaczej niż w Europie. Cieszę się, że mieliśmy możliwość przyjechania w ten region świata wcześniej i potrenowania. Po przeprowadzce z Japonii do Chin okazało się, że w Pekinie pogoda jest trochę inna. Jest duszno i ciepło. Na 1000 metrów n.p.m., bo tam mieliśmy obóz aklimatyzacyjny, często padało, a warunki były zmienne. Ale i tu i tu klimat jest inny niż w Polsce.
Pierwsze dni nie były łatwe?
Najtrudniej poradzić sobie z różnicą czasu. Z doświadczenia wiem, że wyjazdy na wchód są pod tym względem trudne. To tak, jakbym wstawała o 1 w nocy i trenowała o 4. Ale po kilku dniach idzie się przyzwyczaić.
Stawiasz sobie konkretny cel na te mistrzostwa?
Chciałabym w Pekinie poprawić życiówkę. Czy da to awans do finału? Trudno powiedzieć. Jeżeli ustanowię tutaj nowy rekord życiowy, to będę wracała do Polski zadowolona. Przede mną ciężkie eliminacje i półfinał. Jak przebrnę przez te rundy, to będę sobie wyznaczała kolejne cele.
Wynik na 600 metrów uzyskany podczas memoriału Kusocińskiego świadczy, że jesteś w doskonałej dyspozycji.
Teoretycznie teraz forma powinna tylko zwyżkować. Mam nadzieję, że nic nie uciekło podczas długich przelotów i obozu w Japonii. Wyniki kontrolne, jak ten w Szczecinie, napawają optymizmem, ale to nie rezultaty z sezonu biegają na mistrzostwach świata, tylko zawodnicy.
Biegi na 800 metrów na dużych imprezach często są rozgrywane taktycznie. Życiówki idą na dalszy plan i trzeba się odnaleźć w ścisku i walce wręcz. Jesteś na to gotowa?
Myślę, że już udowodniłam, że taktycznie jestem dobrze przygotowana. Poprzednie starty mistrzowskie napawają pod tym względem optymizmem. Odnajduję się w formule turniejowej. Oby w Pekinie było podobnie.
Masz swoje rytuały przed startem? Starasz się przywołać w pamięci dobre biegi z przeszłości?
Czasami rzeczywiście wracam myślami do poprzednich biegów, żeby się pozytywnie nastawić. Ale nie zawsze to robię. Staram się wyciszyć i maksymalnie skoncentrować, żeby nie popełnić jakiegoś głupiego błędu. Trzeba się wyspać i dobrze zjeść. A potem dać z siebie wszystko.
Inne zawodniczki zdradzają, że mają ulubione skarpety i inne talizmany.

Nie mam czegoś takiego (śmiech). Ale z Japonii przywiozłam taką kulkę na sznurku przyczepianą do drewnianego uchwytu. Można się tym bawić długo. Niweluje stres i poprawia koncentrację. Dostałam ją w prezencie podczas obozu.

Możliwość komentowania została wyłączona.