Daniel Chebii /KEN/, wygrywając 10-kilometrowy bieg ulicami zabytkowej Pragi, uzyskał trzeci najlepszy czas na świecie w tym roku. Na mecie zameldował się po 27:42 i był jednym z aż siedmiu zawodników, którzy zeszli poniżej 28 minut.
Stawka sobotniego biegu w Pradze była niesamowicie wyrównana, zawodnicy wpadali na metę w odstępach dwusekundowych. Taka sytuacja wystąpiła po raz pierwszy w 20-letniej historii tego biegu. Daniel poprzednio biegł w Pradze przed dwoma laty. Porównując sobotni bieg z tamtym występem stwierdził, że ten był trudniejszy ze względu na mocnych konkurentów. Tak mocnej elity nie było w stolicy Czech, gdy po raz pierwszy brał udział w zawodach. Pierwsze kilometry Kenijczyk biegł w czołówce, w zwartej grupie. Zapytany czy taki był jego plan, czy chował się za plecami innych przed silnymi podmuchami wiatru, odparł, że miał problem z nogą i obawiał się o ten występ. Kiedy jednak na 9 km nadal czuł się dobrze, postanowił zaatakować.
Chebii był bliski złamania ubiegłorocznego rekordu trasy Geoffreya Ronoh, który wynosi 27:28. Powiedział, że ma ochotę ustanowić nowy rekord i może uda mu się tego dokonać w przyszłorocznej edycji. Rekordzista trasy tym razem ukończył bieg na ósmej pozycji, z czasem: 28:09.
Rekord trasy ustanowiła natomiast najszybsza wśród pań – Peres Jepchirchir /KEN/. Uzyskany przez nią czas 30:55 jest najlepszym tegorocznym wynikiem na światowych listach. Była to niespodzianka tym większa, że poprzedni czas (31:05) należący do jej rodaczki Correti Jepkoech wydawał się już bardzo wyśrubowany. Peres, jak sama przyznała, czuła się świetnie przygotowaną do tych zawodów. Od początku biegła na czele stawki, z każdym kilometrem powiększając swoją przewagę. Za najbliższy cel stawia sobie coraz szybsze bieganie w kolejnych imprezach i przede wszystkim uzyskanie minimum olimpijskiego na przyszłoroczne igrzyska w Rio, na dystansie 10000 m.
Również faworyci czescy nie zawiedli. Pierwsza biała zawodniczka i zarazem siódma na mecie – Eva Vrabcova uzyskała wynik 33:07. Jiri Homolac ukończył bieg z rekordem życiowym – 30:10. Oboje byli bardzo zadowoleni ze swoich występów.
Całą czwórkę będzie można zobaczyć na kolejnym, siódmym i zarazem ostatnim w tym roku biegu z serii RunCzech w Usti nad Labem, 12 września, na dystansie półmaratonu.
Do zadowolonych z biegu dołączyła także Karolina Jarzyńska, dla której był to pierwszy start w zawodach po urodzeniu przed czterema miesiącami córki. Razem z trenerem Zbyszkiem Nadolskim celowali w czas w granicach 34:40. Karolina przybiegła na metę po 34 minutach i 47 sekundach. Bieg potraktowała jako test, który został zaliczony. Za kilka dni wyjeżdżają do USA, gdzie w warunkach wysokogórskich będą szykować formę na przyszłoroczne starty.