Dariusz Korzeniowski
Na co dzień realizuje się w pracy w międzynarodowej korporacji ale w przerwach i po pracy z pasji do biegania jest promotorem aktywnego stylu życia. Bawi się sportem i inspiruje innych do biegania.
Czterech biegaczy przez 8 tygodni trenowało, szykując się do swojego biegowego sezonu, korzystając jednocześnie z treningów w warunkach hipoksji, które zaoferowało podwarszawskie centrum wysokościowe AirZone Zamienie. Korzyści stosowania hipoksji są szeroko zbadane i mają mocne naukowe podstawy, jednak my postanowiliśmy sprawdzić teorię w praktyce i przełożyć ją na biegowe treningi.
Wszystko, co dobre, tak jak się zaczyna to i kiedyś się kończy, albo w zasadzie zaczyna się coś innego, dającego inne, nowe możliwości. Projekt „Hipoksja” kończymy usatysfakcjonowani, w pełni entuzjazmu może z odrobiną niedosytu, ale i też pełni nadziei, że w niedalekiej przyszłości wrócimy jeszcze do tego rodzaju treningów. Niebawem opublikujemy szerszą relację z treningów i poszczególnych etapów projektu, a teraz po oficjalnym jego zakończeniu dzielimy się z Wami, krótką opinią uczestników projektu HIPOKSJA.
ŁUKASZ KURIATA: Projekt Hipoksja był dla mnie bardzo ciekawym doświadczeniem. Treningi w Centrum Wysokościowym AirZone Zamienie były dla mnie wymagające, ale uważam, że ciężka praca w takich warunkach pozwoliła mi znacząco poprawić wydolność, co zaowocowało bardzo dobrymi wynikami na zawodach. W trakcie realizacji projektu wystartowałem w zawodach kontrolnych, gdzie w Półmaratonie Wiązowskim ustanowiłem swój nowy rekord życiowy 1:21:12 (poprawiłem się o 2:23), a następnie w kolejnym tygodniu wystartowałem w kolejnych zawodach, gdzie na starcie w Recordowej Dziesiątce w Poznaniu pokonałem 10 kilometrów w 36:26 (życiówka poprawiona o 1:18). Finalnym testem całego cyklu przygotowań i projektu HIPOKSJA był start w Półmaratonie Warszawskim. W trakcie tych zawodów także poprawiłem wynik sprzed niespełna miesiąca z Wiązownej o 15 sekund uzyskując 1:20:57. Po ostatnim sprawdzianie w Warszawie czułem trudy całego cyklu przygotowań, ale wierzę, że to bardzo dobry początek w drodze po kolejne życiówki. Wierzę, że tak zbudowana forma pozwoli również na dobry wynik w bliskim starcie w Cracovia Maratonie.
DARIUSZ NOŻYŃSKI: Na ostatniej prostej projektu HIPOKSJA zawody kontrolne w półmaratonie warszawskim. Czułem tam duży zapas oddechowy, którego źródła upatruję właśnie w treningu w hipoksji. Nie robiłem specyficznych jednostek pod kątem półmaratonu z racji przygotowywań do startu docelowego, który już 20 kwietnia do dystansu pięć razy dłuższego niż wspomniany półmaraton, czyli 100 kilometrów. Nie mniej mocniejsze treningi w warunkach ograniczonego tlenu spowodowały zauważalny komfort na tempach okołoprogowych w normoksji. Jednocześnie do wykonania tego treningu nie musiałem nadwyrężać zanadto swojego układu ruchu, a co za tym idzie, regeneracja tych treningów była skrócona. Z pewnością będę kontynuował granie „kartą” hipoksyjną w przyszłości swoim treningu.
PAWEŁ KROCHMAL: W trakcie realizacji projektu HIPOKSJA, po bardzo udanym starcie kontrolnym w zawodach na 5 kilometrów w trakcie Półmaratonu Wiązowskiego byłem zmuszony na ponad dwa tygodnie przerwać treningi. Kontuzja pleców zmusiła mnie na wymuszoną przerwę w przygotowaniach, ale ten czas poświęciłem na pracę z fizjoterapeutą i przyspieszoną regenerację w komorze tlenowej. Bardzo szybko wracałem do zdrowia i czułem się wyśmienicie. Po 2 tygodniach nie biegania, a następnie dwóch tygodniach wznowienia treningów w tym w Centrum Wysokościowym AirZone w hipoksji szybko udało mi się powrócić do formy sprzed kontuzji. Jestem przekonany, że gdyby nie przerwa, jak nic byłby atak na uliczny rekord życiowy na 5 km. Po treningach w hipoksji czułem, że mam moc i można góry przenosić.
DARIUSZ KORZENIOWSKI: Z racji prowadzenia projektu oraz czynnego w nim uczestniczenia czułem podwójną presję. W moim przypadku jedynym startem kontrolnym, a zarazem podsumowującym projekt HIPOKSJA miał być start w połówce warszawskiej. Przez cały okres trwania projektu z wieloma perturbacjami, a nawet z 2 tygodniową przerwą w samym treningu biegowym mój organizm poradził sobie bardzo dobrze. Początkowy okres treningów hipoksyjnych nie zapowiadał oczywistego sukcesu, ale finalnie w mojej opinii bardzo dobrze poradziłem sobie także na zawodach kontrolnych, osiągając odrobinę lepszy od zakładanego pierwotnie czasu na mecie 1:19:47. Bardzo dobrą dyspozycję potwierdziły także wyniki badań wytrzymałościowych, które upewniły mnie w tym, że bodziec treningowy w postaci treningu hipoksyjnego przyniósł bardzo dobre efekty. Niebawem szerszą relację z przeprowadzanych treningów, testów i ich wyników opublikujemy na ramach bieganie.pl