Redakcja Bieganie.pl

Ministerstwo Sprawiedliwości szykuje reformę dotyczącą deregulacji zawodów. Szef resortu, Jarosław Gowin przedstawił 49 zawodów, w przypadku których znikną lub będą złagodzone warunki uprawniające do ich wykonywania. Według opinii ekspertów, planowana deregulacja ma w przyszłości zwiększyć zatrudnienie o 15-20 %. Ministerstwo twierdzi, że dzięki tym zmianom może powstać od 50 tys. do 100 tys. nowych miejsc pracy. Lista zawodów objęła m.in.: przewodników, zawody prawnicze, instruktorów jazdy, taksówkarzy i … trenerów. Co to oznacza dla lekkiej atletyki?
– Aby mieć wewnętrzny spokój ducha – mówi – Z drugiej strony, wydaje mi się, że jeśli ktoś ma doświadczenie i wiedzę, to taki papier jest zbędny. Oczywiście jest duża różnica między trenowaniem amatorów, a wyczynowców, ale mimo wszystko można przenosić na ich trenowanie swą wiedzę. Sądzę, że do takiego treningu trzeba jednak podchodzić rozsądnie, nie szkodząc ludziom. Np. gdy zaczynam trenować amatorów, kładę nacisk przede wszystkim na rozwój ich sprawności ogólnej. Nowe przepisy są o tyle korzystne, że nie trzeba się męczyć i robić kursów, które nie zawsze przekazują konkretną wiedzę. Wiem, że najlepszą wiedzę zdobyłem w praktyce – trenując 11 lat – mówi Damian Witkowski.
– Jestem bardzo zaskoczony tymi pomysłami. Mój zawód rozwijał się od 1989 roku, kiedy zostałem instruktorem sportu, potem zdobyłem dyplom trenera II klasy, następnie pierwszej, a teraz kończę kurs na trenera klasy mistrzowskiej. Niedawno dowiedziałem się, że te papiery mają przestać obowiązywać. Uważam, że ludzie mają prawo czuć się oszukani. w tej chwili inwestuję niemałe pieniądze, około 3 tys złotych, aby uzyskać papier trenera klasy mistrzowskiej. Gdy wejdą nowe przepisy, będzie on nieważny. Nawet portier będzie mógł zostać trenerem, choć oczywiście zależeć będzie to od pracodawcy. Myślę, że przez to wielu trenerów może odejść i lekka atletyka spadnie na niższy poziom. Zawsze dążyłem do tego, aby mieć jak najlepsze wykształcenie trenerskie. Oczywiście oprócz kursów pomaga zdobywanie doświadczenia, osiąganie wyników, praca z młodzieżą. Ale jeśli każdy będzie mógł zostać trenerem, obniży się poziom szkolenia.| Środowisko trenerów LA i innych zainteresowanych tematem stara się uspokoić Paweł Wiśniewski, rzecznik prasowy Ministerstwa Sportu, który odpowiedział na niektóre zadane przez nas pytania.
Jest Z moich informacji wynika, że Projekt Jakie są największe plusy w deregulacji zawodu trenera? Deregulacja, To rozwiązanie jest także proeuropejskie? Tak, Nie obawia się Pan, że w praktyce na stanowisko trenera będą zatrudniane osoby niekompetentne? A co mają powiedzieć Nie należy Nie należy zapominać też o tym, że w Dziękujemy za rozmowę. |
Podobne zdanie na ten temat ma trener Tomasz Lewandowski, który także uczęszcza na kurs trenera klasy mistrzowskiej w Warszawie:
-Też jestem zszokowany tym projektem. Mimo wszystko skończę ten kurs i wierzę, że pieniądze nie będą przeze mnie i moim kolegów wyrzucone w błoto. Jest szansa, że przez IAAF, Europejską Federację Lekkiej Atletyki lub przez zrzeszenie europejskich trenerów, możliwe jest uznanie takiego kursu, jako ekwiwalent do tytułu trenera klasy mistrzowskiej. Jeśli w Polsce się nie będzie to liczyć, to przynajmniej będzie ważne za granicą.
Trener Zbigniew Król, jeden z najbardziej cenionych i doświadczonych polskich trenerów w pierwszej reakcji odpowiedział w podobnym tonie, choć przyznał, że w jego sytuacji nic to nie zmieni:
" – Znam to raczej z opowieści innych trenerów, czyli, że trenerem będzie można zostać chcąc mieć po prostu chęci. Ja uważam, że to minimum wiedzy powinno być. Mamy w tym momencie do czynienia z nazwijmy to obróbką człowieka, a to nie jest taka rzecz całkiem banalna, ludzi można skrzywdzić na całe życie. Trener musi być odpowiedzialny a żeby być odpowiedzialny to musi coś wiedzieć na temat fizjologii wysiłku, anatomii."
Jacek Wosiek, trener LA, trener m.in Agnieszki Ciołek:
" – Generalnie dla mnie nigdy nie miało znaczenia to, czy ktoś jest instruktorem LA, trenerem klasy drugiej, pierwszej czy mistrzowskiej. Lekkoatletyka jest wymierną konkurencją i o trenerze czy instruktorze świadczą wyniki osiągane przez jego zawodników. Jestem jednak przeciwnikiem owej deregulacji z kilku powodów. W projekcie ustawy w wymogach na stanowisko trenera jest napisane "posiadanie wiedzy w zakresie działalności trenerskiej" i w nawiasie niesprawdzanej formalnie. Dziwie się jakim trzeba być ignorantem by coś takiego w ogóle napisać. W sporcie znanych jest bardzo wiele przypadków osób bez papierów trenerskich osiągających znakomite wyniki lecz są to w większości rodzice prowadzący swoje dzieci. Trenowanie kogoś ( szczególnie dziecka) wymaga ogromnej wiedzy, by nie zrobić mu krzywdy. Osoba "prosto z ulicy" może nie zdawać sobie sprawy z wielu zagrożeń związanych z uprawianiem dyscypliny czy konkurencji sportowej. Ponadto uchylanie stopni trenerskich, wszelkich kursów i staży potrzebnych do uzyskania wyższych kwalifikacji jest okazywaniem braku szacunku dla trenerów, którzy poświęcili wiele czasu oraz pieniędzy na zdobycie wyższej klasy trenerskiej."
Trener LA Krzysztof Janik z bieganie.pl:
" – Jeśli
w Europie nie ma oficjalnie zawodu trener, to w Polsce również go nie
potrzebujemy. Dotychczasowy poziom szkolenia na różnych kursach i tak
był na niskim poziomie, nastawiony na zarabianie pieniędzy, nie
słyszałem, żeby ktokolwiek takiego kursu nie ukończył, chyba, że sam
zrezygnował. Mówię o kursach, a nie o studiach typu AWF, gdzie program
nauczania jest dużo szerszy. Dlatego same pojęcie zawód trener jest
zbędne. Nie oszukujmy się, jeśli chodzi o naszą dyscyplinę to nie
sądzę, że od razu pojawią się tabuny chętnych do tej pracy,
szczególnie, że 90% trenerów w lekkiej atletyce jest wolontariuszami
pracującymi za 400-500 zł miesięcznie. "
" – Na rynku zostaną te szkoły, te kursy, które dają jakąś rzeczywistą wartość. Ta nowa sytuacja będzie dla nas motywacją, żeby ludzie kończyli te kursy nie dla otrzymania papieru ale żeby coś z kursu wynieść. Nasze kursy są jednymi z lepszych w Polsce, nie tylko ilościowo ale i jakościowo i myślę, że takimi pozostaną. Nie wydaje mi się, żeby wciąż zwiększająca się liczba osób chcących je ukończyć, spowodowana była wymogami posiadania papieru bo samo jego otrzymanie nie gwarantuje, ani że otrzymasz pracę ani, że będziesz świetnym trenerem."
Przypomnijmy, decyzja o deregulacji zawodu trenera oznaczać będzie, że do jego wykonywania wystarczy mieć skończone 18 lat i wykształcenie średnie (bez matury). Czy takim osobom, bez żadnego doświadczenia trenerskiego i wiedzy z zakresu choćby fizjologii, będziemy powierzać w przyszłości nasze dzieci?
Pojawia się wątpliwość, choć to wydaje się mało prawdopodobne, czy przypadkiem nie doszło do błędów w tłumaczeniu projektu i czy, omyłkowo, wyraz „coaching” nie została przeinaczony na „trener”. A coaching według definicji słownikowej oznacza dosłownie: proces doskonalenia kwalifikacji pod kierunkiem trenera przez nabywanie nowych umiejętności wraz z korygowaniem nieskutecznych zachowań. A więc współcześnie dotyczy w równym stopniu trenera lekkiej atletyki, co trenera personalnego, osobę pomagającą w kształtowaniu wizerunku itp.
Widać, że proponowane zmiany w ustawie są także ukłonem w stronę trenerów piłki nożnej. Sam minister sprawiedliwości, wbrew stanowisku PZPN, jest za tym, żeby to pracodawcy czyli właściciele klubów piłkarskich, decydowali o tym, kto prowadzi drużynę. – Nie papierek, a wola właściciela jest najważniejsza – uważa Jarosław Gowin, który stanął w obronie Piotra Świerczewskiego, byłego reprezentanta Polski.
Piłkarze, którzy kończą kariery, zazwyczaj nie posiadają wyższego wykształcenia.Wydaje się ono zbędne, gdy ma się potem z sukcesem uprawiać zawód instruktora, czy trenera piłki nożnej. Podobnie bywa w lekkiej atletyce. Dobrymi trenerami mogą zostać wyczynowo trenujący zawodnicy, którzy ,jak na razie dla pracodawców, są bardziej wiarygodni od „trenerów” po kursach.
KOMENTARZ Redakcyjny: