2 maja 2013 Redakcja Bieganie.pl Sport

Trener Rudishy zdradza czy Kenijczyka stać w tym roku na wynik poniżej 1:40


Jego historia jest jak z bajki. Brat Colm O’Connell przybył do Kenii w wieku 28 lat, gdzie znalazł pracę jako nauczyciel w niewielkiej miejscowości Iten. Nie przypuszczał wówczas, że w przyszłości stanie się najbardziej utytułowanym trenerem wszech czasów.
Colm nie miał ze sportem wiele wspólnego. W przeszłości nie był ani sportowcem, ani trenerem. Nie przeszkodziło mu to jednak w zostaniu, w przeciągu zaledwie 4 lat, trenerem lekkoatletyki w słynnej już szkole Świętego Patryka w Iten, która to – głównie dzięki O’Connellowi – wychowała wielu mistrzów olimpijskich i świata.

colm

Aktualnie Irlandczyk jest trenerem Davida Rudisha, mistrza olimpijskiego i rekordzisty świata na 800 m, który już za kilka dni zainauguruje starty w nowym sezonie Diamentowej Ligi (Doha, 10 maja). W rozmowie dla IAAF przeprowadzonej przez Jürgiena Wirza opowiada o szansach na poprawienie rekordu świata, motywacji Rudishy oraz o tym jak podchodzi do swojej pracy.

– Pamiętajmy, że nie jestem trenerem z wykształcenia. Nigdy nie kształciłem się w tym kierunku w żadnej szkole. Przez wiele lat nauczyłem się jednak, że każdy zawodnik jest inny i każdy potrzebuje innego podejścia. Podejścia, które uzależnione jest od typu osobowości zawodnika. Nie wszyscy będą mistrzami. Nie wszyscy tu w Kenii posiadają duży talent do biegania i dlatego ważne jest, żeby na podstawie obserwacji umieć to dostrzec i umiejętnie indywidualizować trening – mówi O’Connell.

Brat Colm w tej samej rozmowie wspomina, że  posiadanie samego talentu lub odpowiedniego charakteru to oczywiście nie wszystko. Zawodnik, by mógł osiągnąć sukces musi najpierw wykonać odpowiednią pracę. Na początku ważna jest wytrzymałość, potem trening specjalistyczny ukierunkowany na odpowiedni dystans/wynik oraz na końcu BPS, czyli bezpośrednie przygotowanie do startu, gdzie należy przystopować z mocnym treningiem i szukać świeżości.

zurich_3.jpg
Brat Colm O’Connell i David Rudisha w przyjacielskim uścisku
(fot. facebook.com/weltklassezuerich)

Odpoczynek jest w treningu Irlandczyka bardzo ważny. David Rudisha po bardzo udanym ubiegłorocznym sezonie miał aż 3 miesiące przerwy. W tym czasie Kenijczyk musiał odpocząć nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. Treningi wznowił w listopadzie. Na początku były to same wybiegania (ok. 60 km tygodniowo) i zajęcia na siłowni, dopiero w marcu doszły treningi na bieżni. 

Pytany o to czy Rudisha, po wspaniałych startach w ostatnich trzech latach ma wciąż motywację do tego by trenować odpowiada – Porównaliśmy sytuację Davida z karierami Hailego Gebrselassie i Usaina Bolta. Ci dawaj świetni biegacze również osiągnęli już wszystko, a mimo to wciąż byli zmotywowani i sięgali po nowe sukcesy. Tak samo powinno być z Davidem.

Z drugiej strony w szukaniu motywacji pomogła porażka odniesiona w jego ostatnim wyścigu w Zurychu. Rudisha zrozumiał, że nie jest nie do pobicia. Pokonał go wówczas Nijel Amos, ten młody chłopak z Botswany, który uzyskał w finale olimpijskim 1:41.73. David ma więc młodych rywali, którzy depczą mu po piętach. Dlatego też obrona tytułu mistrza świata będzie w tym roku dla niego dużym wyzwaniem. Tak samo jak i obrona tytułu mistrza olimpijskiego w 2016 roku. 

Dodatkową motywacją powinien być także rekord świata. Colm O’Connell jest pewien, że można jeszcze poprawić czas 1:40.91, który Rudisha uzyskał w Londynie. Wystarczy odpowiednio zmienić trening i wykorzystać rezerwy, które mistrz olimpijski jeszcze posiada. Pytany jednak czy uda mu się wkrótce uzyskać wynik poniżej 1 minuty i 40 sekund odpowiada, że w ciągu najbliższych dwóch lub trzech lat będzie to raczej niemożliwe. 

david rudisha
David Rudisha (fot. André Zehetbauer, Flickr.com)

Jak rekordzista świata wypadnie w pierwszym starcie w tym roku na międzynarodowej arenie? O tym dowiemy się już 10 maja. Wówczas w Doha swój cykl zainauguruje Diamentowa Liga. Rudisha w stolicy Kataru wystartuje na swoim koronnym dystansie – 800 m i będzie próbował zwyciężyć tu po raz czwarty.

Zawsze miło jest wrócić do Dauhy. Mam wspaniałe wspomnienia związane z tą bieżnią, gdzie trzykrotnie zwyciężałem (1:44.36 w 2008, 1:43.00 w 2010, 1:43.10 w 2011 – przyp. red.). Widzowie dopingują nas z dużym entuzjazmem, wyzwalając w nas dodatkowe siły.

O tym kto będzie głównym rywalem mistrza świata i mistrza olimpijskiego organizatorzy poinformują w przyszłym tygodniu. Warto dodać, że poza Rudishą gwiazdami pierwszego mityngu Diamentowej Ligi będą także Allyson Felix, Shelly-Ann Fraser-Pryce, Asbel Kiprop, Abdelaati Iguider, Genzebe Dibaba i Hagos Gebrhiwet.

Źródło: IAAF, diamontleague.com

Możliwość komentowania została wyłączona.