Redakcja Bieganie.pl
Według Taysona Gay’a nowe zasady dotyczące falstartu, wdrożone w tym roku przez IAAF mogą zrujnować światowy sprint.
Przypomnijmy: od tego sezonu zawodnik popełniając pierwszy falstart jest automatycznie dyskwalifikowany. Żółte kartki odeszły do lamusa, teraz wystarczy jeden błąd, chwila rozkojarzenia, by otrzymać czerwoną kartkę, która wyklucza z dalszej rywalizacji. Innymi słowy – radykalne zmiany.
Posiadacz drugiego w historii czasu na 100 m ostrzega, że po tych zmianach mogą poważnie ucierpieć nie tylko kibice, ale i najważniejsze imprezy lekkoatletyczne, takie jak Igrzyska Olimpijskie bądź Mistrzostwa Świata.
Najbardziej tracą na tym sami zawodnicy. Wyobraźmy sobie teraz finał Igrzysk, z Usainem Bolt’em i Taysonem Gay’em na czele. Na trybunach tłumy zniecierpliwionych kibiców, niesamowite emocje, bo oto właśnie za chwile wyścig najszybszych ludzi na globie, wyścig jakich mało, bo rzadko w normalnym sezonie możemy oglądać na starcie te dwie wybitne postacie światowego sprintu. Pozycje w blokach zajęte, za chwile start, już za dosłownie sekundę dojdzie do pojedynku, którym żyje cały świat… Strzał startera iii…. Falstart! Niestety nowe zasady są jednakowe dla wszystkich. Jeden z zawodników będzie musiał pożegnać się z zawodami.
Na trybunach wrzawa, na dodatek starter przetrzymał zawodników dłużej niż zwykle. Złośliwi powiedzą, że skoro są profesjonalistami, muszą sprostać i dostosować się nawet do najbardziej skrajnych sytuacji, ale profesjonalista to też człowiek, dla którego błędy są wpisane w życie. Na ponownie odświeżonej liście startowej widzimy przy nazwisku Usaina Bolta dwie literki "DQ". Został wykluczony. Zrozpaczeni fani, widowisko traci niesamowicie dużo, dramat Bolta. Żegnajcie emocje. To koniec pasjonującego wyścigu! Czy naprawdę światowa lekka atletyka tego chce?
"Nie lubię nowych przepisów"- powiedział obecny rekordzista Ameryki Tayson Gay, który dość niedawno zresztą wycofał się ze startu w Diamentowej Lidze, na której miał zmierzyć się z Boltem, który nota bene również nie wystartował. Wszystko przez kontuzję. "Nowe przepisy są bez sensu, nasz sport podlega ciągłym zmianom, ale nie sądzę, aby najbardziej zainteresowani, czyli sami zawodnicy, mieli w tej kwestii dużo do powiedzenia"- z przykrością stwierdził Gay.
Mistrzyni Olimpijska w kobiecym sprincie, Shelly Ann Fraser, na własnej skórze przekonała, co niosą za sobą nowe regulacje. Na mitingu Diamentowej Ligi, która rozgrywana była w Rzymie, została zdyskwalifikowana. Tuż po starcie ze łzami w oczach przyznała, że to był jej pierwszy falstart w zawodowej karierze. "To było absurdalne". Większość kibiców przyszła zobaczyć jej bieg, Shelly zrobiła błąd, zestresowała się. "To żenujące. Nie ma sensu to, aby jeden błąd decydował o całym wyścigu. Z pewnością nowe przepisy odciągają od sportu." – skomentował Gay po wykluczeniu Fraser.
Poprzednie przepisy również nie były doskonałe, a to dlatego, że Ci bardziej odporni psychicznie celowo popełniali falstart, była to część ich taktyki, która mogła ujemnie wpływać na innych, mniej odpornych na stres. Według starych zasad, jeden falstart był dopuszczalny, lecz każdy następny dyskwalifikował nawet tego zawodnika, który nie popełnił błędu za pierwszym razem. Zaletą nowych zasad, według niektórych, jest fakt, że mają one uatrakcyjnić widowisko, wnieść nieco dramaturgii. Tayson Gay odpowiada: "Zgodzę się, być może z perspektywy TV jest to dobre rozwiązane, ale postawcie się na miejscu nas – zawodników, na których patrzą tysiące kibiców. Jesteśmy pod niesamowitą presją, oczywiste jest, że może przytrafić się błąd, ale zrozumieją to tylko ci, którzy stają na starcie ".