Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Lata lecą, świat się zmienia, ale jedno pozostaje stałe. Justyna Święty-Ersetic ciągle jest na topie. Zaczęło się w roku 2014, kiedy niespodziewanie zajęła 4 miejsce Halowych Mistrzostw Świata w Sopocie. Od 8 lat jest liderką sztafety 4×400 m i choć na polskim poletku co rusz wyrastają wielkie sprinterskie talenty, podopieczna Aleksandra Matusińskiego nie daje się zepchnąć z tronu.
Trudno znaleźć w polskim sporcie lepszą egzemplifikację dla haseł: „Siła jest kobietą” i „Niemożliwe nie istnieje”, niż Święty-Ersetic. Polka od dekady dzieli i rządzi, choć powodów, żeby wszyscy w nią zwątpili, było w ostatnim czasie mnóstwo. Sprinterka zdaje się jednak podążać za frazą, krajana ze Śląska, Magika: „Nawet jeśli wszyscy już w ciebie zwątpili, pokaż, że się mylili, nie czekaj ani chwili”.
Styczeń 2021 Justyna Święty-Ersetic spędzała na zgrupowaniu w południowoafrykańskim Potchefstroom. Treningi szły dobrze, nic nie zwiastowało nadciągających problemów. Te przyplątały się już w marcu. Podczas Halowych Mistrzostw Europy w Toruniu sprinterka zmuszona była zrezygnować ze startu w sztafecie, w związku z urazem mięśniowym.
– Tak czasami bywa, kiedy czegoś bardzo chcesz, udajesz, że problemu nie ma, a niestety Twój organizm mówi dosyć.. – zaczęła swój wpis na Instagramie. – Wczorajszy finał Mistrzostw Europy w sztafecie nie był dla mnie.. Limit szczęścia na sezon halowy został wyczerpany. Doskwierająca kontuzja od jakiegoś czasu, podczas rozgrzewki dała o sobie mocniej znać, ale nie martwcie się to tylko drobny uraz, szybka rehabilitacja i zaraz wracam do gry – zakończyła.
Bez swojej liderki sztafeta walczyła dzielnie, ale wystarczyło na 3 miejsce i brązowy medal.
Zgodnie z obietnicą kontuzję udało się zaleczyć ekspresowo. Można było rozpocząć przygotowania pod najważniejszy start pięciolecia, czyli przełożone na sezon 2021 Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Ledwo maszyna zaczęła nabierać rozpędu, jak przyplątał się koronawirus.
– Przykro się oglądało dziewczyny przed telewizorem, gdy zdobywały drugie miejsce podczas World Relays. Tym bardziej, że było to tak blisko mnie (zawody odbyły się w Chorzowie – red.). Oczywiście, dopingowałam je. Cieszyłam się z rezultatów, które osiągnęły. Chciałam mimo wszystko być na miejscu z nimi – mówiła z goryczą w wywiadzie dla TVP Sport.
W sezon letni udało się wejść dopiero na początku czerwca. Czas gonił, naciskały też rywalki. Podczas, gdy Święty-Ersetic wracając do zdrowia po Covid-19 miała problemy ze zwykłym spacerem, na liderkę sztafety wyrastała Natalia Kaczmarek. To właśnie podopieczna Marka Rożeja efektownie wyprowadziła drużynę z 4 miejsca na 2 podczas chorzowskich World Relays.
Kiedy jednak nadszedł czas ostatecznej weryfikacji podczas mistrzostw Polski, Święty-Ersetic była gotowa. W Poznaniu zdobyła srebro i stało się jasne, że w Tokio drużyna będzie mogła liczyć na jej pomoc. Kilka dni po tym jak reprezentacja rozpakowała walizki w Japonii, do kraju dotarły jednak szokujące informacje, dotyczące zdrowia biegaczki. Wobec kontuzji mięśnia czworogłowego pod dużym znakiem zapytania zawisł jej start w sztafecie mieszanej.
– Jest mi tym bardziej szkoda, że wszystko tak się potoczyło na ostatniej prostej – mówiła ze łzami w oczach Aleksandrowi Dzięciołowskiemu. – Wiele poświęciłam, jestem zdeterminowana. Chciałam spełnić tutaj swoje największe marzenie i nadal o nie walczę – zapewniała.
Zgodnie z obietnicą walczyła do końca. Najpierw wraz z Kajetanem Duszyńskim, Karolem Zalewskim i Natalią Kaczmarek wywalczyła olimpijskie złoto w mikście. Później, jak prawdziwa szefowa, rozprawiła się z napierającymi: Kanadyjką i Jamajką, dowożąc srebro w sztafecie pań. Obfitujący w wzloty i upadki sezon, zakończył się hollywoodzkim happy endem.
Po skokach nastrojów w roku 2021, teraz wszystko układa się jak należy? To nie ta historia. Sezon halowy jeszcze się dobrze nie rozkręcił, a Święty-Ersetic i trener Matusiński już musieli zmieniać plany. Wszystko przez dodatni test na koronawirusa. Zamiast mitingu w Karlsruhe skończyło się na izolacji, pomimo, że następne testy pokazywały, że żadnej choroby nie ma.
– Pomimo wykonania powtórnego testu i uzyskania od razu negatywnego wyniku, musiałam w dalszym ciągu siedzieć w domu, więc ja się grzecznie pytam, po co w takim układzie był kolejny test (wynik negatywny przypominam) skoro nikogo później to nie interesowało? – pytała retorycznie na swoim Instagramie. – Całe szczęście ta absurdalna sytuacja dobiegła końca, ale kosztowało mnie to uwierzcie mega dużo stresu i nerwów – zakończyła.
Sprinterka dochodziła do dyspozycji z wolna. 52.10 na początek w Dortmundzie, 52.09 tydzień później w Birmingham. Niby dobrze, ale w tym samym czasie Kiełbasińska biegała już 51.10, a Kaczmarek 51.58.
Kiedy jednak nadeszły mistrzostwa Polski (5-6 marca w Toruniu), Święty-Ersetic była w życiowym gazie. Podczas gdy inne zawodniczki chciały przejść przez eliminacje jak najmniejszym ubytkiem sił, Raciborzanka poszła va banque. W sobotnie przedpołudnie wykręciła kosmiczne 51.27. Tak szybkiego biegania podczas halowych MP w historii nie było.
W finale dołożyła do pieca jeszcze więcej czarnego złota prosto ze Śląska. Mimo, że Kiełbasińska i Kaczmarek walczyły jak lwice, nie znalazły patentu na obrończynię tytułu. Święty-Ersetic przecięła metę niezagrożona z doskonałym rekordem Polski 51.04. Rekordem, który miesiąc wcześniej, przebywając na niezasłużonej izolacji, straciła na rzecz Kiełbasińskiej.
„I’m back” – napisała w swoich mediach społecznościowych.
O tak, wróciła w najlepszym możliwym stylu.
Od tego roku Święty-Ersetic dołączyła do rodziny adidas. Biorąc udział w kampanii nowych, dopasowanych do kobiecej stopy, butów do biegania Solarglide 5, dzieli się swoją pasją do sportu i inspiruje młode entuzjastki biegania do działania i wiary w swoje możliwości. Marka do swoich kampanii zaprasza zawsze wyraziste osobowości, dzięki którym moc hasła „Impossible Is Nothing” staje się jeszcze większa. adidas wspiera wszystkie kobiety w dążeniu do rozwijania swojego potencjału w sporcie, nie tylko poprzez dostarczanie im innowacyjnych produktów, ale także pokazując światu ich niesamowite historie, ich osobowość, charyzmę i pewność siebie. Kto jak kto, ale liderka naszej sztafety spełnia wszystkie powyższe cechy.
– Jak wiecie z początkiem roku zostałam ambasadorką marki adidas, która będzie wspierała mnie w osiąganiu kolejnych sukcesów sportowych przez najbliższe lata – napisała w swoich SM, Święty-Ersetic. – Kilka tygodni temu brałam udział w sesji zdjęciowej promującej nowe buty SolarGlide5, którą można już od kilku dni obejrzeć w wybranych sklepach adidas w całej Polsce. Sesja zdjęciowa to jeden z pierwszych elementów wspólnych działań – wyjawiła.
W ostatni weekend (18-20.03) Justyna rywalizowała na Halowych Mistrzostwach Świata, a naszej redakcji udało się porozmawiać z nią na kilka chwil przed odlotem do Belgradu. Podcast dostępny będzie na naszej stronie oraz na najlepszych platformach streamingowych.
………
Najnowszy Solarglide pokazuje, że innowacje mogą i powinny być wykorzystywane jako rozwiązanie, które pomoże położyć kres plastikowym odpadom. Zaprojektowana z myślą o naszej planecie, dzianinowa cholewka adidas Solarglide 5 została wykonana z wysokiej jakości przędzy pochodzącej z recyklingu, która zawiera co najmniej 50% Parley Ocean Plastic — tworzywa wyprodukowanego z przetworzonych plastikowych odpadów zebranych na odległych wyspach, plażach i w nadmorskich miejscowościach w celu zapobiegania zanieczyszczeniu oceanów. Pozostałe 50% to poliester pochodzący z recyklingu.
But biegowy Solarglide 5 jest już dostępny na stronie internetowej oraz w sklepach stacjonarnych. Zarówno buty do biegania dla kobiet, jak i dla mężczyzn są dostępne w cenie 599 zł.