22 października 2013 Redakcja Bieganie.pl Sport

Relacja z Jungle Marathon – najtrudniejszy bieg świata?


Prawdę powiedziawszy pomysł na Jungle Marathon zrodził się zupełnie niespodziewanie. Klasycznie – sobotni letni wieczór z kumplami, kilka napojów regeneracyjnych, podśmichy. Potem google i wyszukanie najcięższego biegu wszechświata. Wszelkie tropy wiodły do serca Amazonii. Dziewicza, bezlitosna dżungla i ponad 250 kilometrów w temperaturze sięgającej 40°C przy wilgotność rzędu 99 proc.

logo.JPG


Do tego nieludzkie przewyższenia, bagna pełne aligatorów, węży, pijawek i wszelkiego robactwa rodem z Discovery. Bez zastanowienia padło na Jungle Marathon Brazil 2013 -okrzyknięty przez CNN „the World’s Toughest Endurance Race". I like! Zgłoszenie wysłane.

Rano. Ale jak? No jak? Jak się tam dostać? Jak to zrobić? Nieskończenie wiele jak.. i skoro mamy już przyjemne, to co z pożytecznym? Akurat odpowiedź na ostatnie pytanie przyszła niespodziewanie szybko. Z portalem siepomoga.pl znamy się od wielu lat. Serwis ten łączy w jednym miejscu ludzi chcących wspierać potrzebujących z organizacjami pozarządowymi, których misją jest niesienie pomocy. Mój brat Adam, jeden z założycieli i pomysłodawców portalu już dawno zaraził mnie bakcylem pomagania, dlatego bez namysłu udałem się właśnie tam z pewną propozycją. Na podolsztyńskie bagna natomiast udałem się w poszukiwaniu sponsora…

 

IMG 9117 Medium

Zawsze lubiłem wyzwania. Przezwyciężanie własnych słabości i ograniczeń daje mi niesamowite uczucie – mogę wszystko! Co więcej, wszystko zależy wyłącznie ode mnie. Dlatego tak dotyka mnie nie tyle ludzka choroba, co bezsilność w jej obliczu. Na swojej drodze napotkałem dwóch wspaniałych chłopaków: Filipa i Kubę, którym pomimo heroicznej walki o życie, przyszło zobaczyć bezradnie rozłożone ręce lekarzy. Dlatego zawarłem układ – ja przejdę przez piekło, a dobrzy ludzie, którzy będą śledzić moje losy i uznają je za wystarczającą motywację, pomogą uratować im życie. Tak powstała akcja Przejdę przez piekło – dla Nich! (www.siepomaga.pl/pieklo i  www.facebook.com/PrzejdePrzezPieklo).

Jako, że do startu pozostało niecałe 2 m-ce na specjalistyczne przygotowania czasu nie pozostało wiele. Na szczęście ostatni sezon w miarę był przepracowany – głównie Rajdy na orientację (RnO) oraz Rajdy przygodowe (AR), biegi górskie oraz obozy biegowe – Bieganie.pl (polecam!). O bazę kondycyjną aż tak bardzo się nie martwiłem (błędne myślenie, ale o tym miałem się dowiedzieć już podczas biegu). Gorzej zdecydowanie było z logistyką przedstartową/ekwipunkiem/etc. Dzięki nieocenionemu wsparciu firmy MILD w błyskawicznym tempie udało mi się załatwić wszelkie formalności, jak i uporać z całą zawieruchą związaną z przygotowaniami do biegu. Dlatego nim się nie obejrzałem siedziałem sobie niewygodnie w fotelu samolotu spoglądając na coraz szybciej niknące w chmurach miniaturki cywilizacji. I will miss you POLAND!!!

IMG 9383 Medium


Welcome to the Jungle

Dzień przed startem odbyło się szkolenie z dżungli, zwierzaków i robaków. Dowiedziałem się między innymi, że patenty a’la Indiana Jones i wysysanie jadu po ugryzienia węża niekoniecznie będą optymalnym wyjściem z sytuacji, natomiast w przypadku napotkania jaguara przyjęcie pozycji groźnej oraz wydanie agresywnego "ŁAAAAA!" powinno skutecznie odstraszyć kociaka. Do tego nie zaczepiamy małp, a pobyt w zbiornikach wodnych ograniczamy do niezbędnego minimum. Strategia na wyścig wydała się prosta – czołówka rozgania zwierzaki plus wygniata szlak, ja zaraz na zapleczu spokojnie czekam na swój moment ataku na 250 kilometrze. Brzmiało nieźle. W teorii. Rzeczywistość miała okazać się nieco mniej optymistyczna.

Typowy poranek obozowy. Jak wyglądał? Kto był harcerzem, powinien mieć mniej więcej obraz. Składał się z kilku następujących po sobie rutynowych czynności: pakowanie hamaka, liofilizowana owsianka, latryna (tudzież sławojka), przeganianie pająków z butów, smarowanie wazelinowe oraz przeciwkomarowe, zalewanie płynów i w oczekiwaniu na linię startu.

IMG 8997 001 Large

Wyścig!

Naprawdę imprezę można porównać do Marathon des Sables (MdS), z tą tylko różnicą, iż trasa JM wiedzie przez istne amazońskie piekło. Z resztą z ust zawodników, którzy w ramach treningu do zawodów ukończyli właśnie MdS, co rusz podczas biegu wydobywały się grymasy typu: „This is absolute hell” , „this place is insane”, czy „I’m outta here”. Takie stwierdzenia tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że dobrze trafiłem – nie ma trudniejszego biegu.

Tegoroczna edycja Jugle Marathon odbyła się w Floresta National de Tapajos, prowincja Para, Brazil, między 6 a 12 października 2013. Jako, że JM to etapówka, trasa podzielona była na 6 jednodniowych odcinków: 23km, 25km, 34km, 42km, 108km oraz 22km.

1375836 583379278394152 475257090 n

Cały ekwipunek tj. wyposażenie niezbędne do przeżycia 6-7 dni w dżungli każdy z zawodników, objuczony niczym wół, zmuszony był taszczyć na placach. Całość ważyło nieco ponad 10kg, ale wraz z upływem trasy miało spaść. Aż do około 5kg na mecie.

Co musiał mieć każdy z zawodników, aby być dopuszczonym do startu?

Lista – sprzęt:

 

  • Hamak z siatką na komary oraz płachtę przeciwdeszczową
  • Jedzenie na cały czas trwania zawodów, tj. 7 dni
  • Pojemnik o pojemności min. 2.5 litra – to było minimum bez którego start w zawodach nie był możliwy (zalecane były dodatkowe pojemniki rezerwowe)
  • Spray/krem na owady/komary/kleszcze.itd.
  • Kompas
  • Agrafki
  • Nóż
  • 2x lightstick (światło chemiczne 12 godz.)
  • Sól (zapas w postaci tabletek/proszku, niezbędny na czas trawa zawodów)
  • Wodoodporna latarka + komplet zapasowych baterii
  • Wodoodporne zapałki bądź zapalniczka
  • Tabletki do uzdatniania wody na min. 10 litrów płynu
  • Gwizdek

Lista – apteczka (zawartość w oryginale):

  • Paracetamol (acetaminophen) -30x500mg
  • Loperamide (immodium) – 6 Tablets
  • Dioralyte (oral rehydration salts) – 5sachets
  • Salt sachets – 5 sachets
  • Antiseptic cream – 1 tube
  • Antiseptic wipes – 10 wipes
  • Sting/bite relief cream – 1 tube
  • Water purification tablets or iodine liquid
  • 1 box of tablets or 1 bottle of iodine
  • Plasters (Band Aids) 5 of varying sizes
  • Bandage 1 crepe bandage
  • Latex gloves 2 pairs
  • Needles 5 x 20g needles
  • Tweezers 1 pai
Znaczenia szlaku występowały średnio co 10-20m w postaci kolorowych wstążek zaczepionych na konarach drzew i gałęziach. Z początku dużą trudnością, przynajmniej dla mnie, okazało się wyważenie balansu pomiędzy śledzeniem oznaczeń, a ciągłym zerkaniem…pod nogi.

Bilans – 5 skręceń kostek plus do tego 4 razy zgubiona trasa (jedno kosztowne – 4godz. straty!). Głęboko w dżungli, niemalże w półmroku temperatury oscylowały w granicach miłych 30°C. Częstym urozmaiceniem trasy były odcinki wiodące szutrowymi drogami bądź piaszczystymi plażami wzdłuż rzeki Tapajos leżącej w delcie Amazonki. Duże wrażenie zrobił na mnie widok, a raczej brak widoku drugiego brzegu rzeki. Co ciekawe to nawet nie koryto główne, a dorzecze największej rzeki świata. Wówczas miłe 30 stopni zmieniało się mniej łaskawe 45°C. Dzienny przerób płynów (woda, izotonik, hipotoniki, elektrolity/glukoza/sól) w takich warunkach to średnio 10 litrów (bez konieczności odwiedzania toalety). W takich chwilach moje pierwotne przemyślenia, co do niełaskawej aury na naszym rodzimym podwórku nabierały tu całkiem przewrotnego wymiaru.

IMG 8623 Large

MOKRO. Bagna, rzeki i strumienie.

W takich warunkach chłodzenia nigdy dość. Co początkowo wydawać mogło się niechcianą przeszkodą, w konsekwencji niejednokrotnie okazywało się upragnionym wybawieniem. Każdy kontakt z wodą to moment, którego niejeden z zawodników wyczekiwał jak applemaniak premiery nowego iphona. Mimo, że wiecznie mokre buty niczym żelazka nie umilały specjalnie trudów i znoju, krótkie chwile kąpieli w pełni rekompensowały niewygodę. Na pewno entuzjazmu nie mogły podzielić stopy, które po wielu godzinach człapania w wiecznie zamulonych buciskach niejednokrotnie odmawiały posłuszeństwa.

Na szczęście na nad kondycją stóp czuwał wyspecjalizowany zespół medyków pod dowództwem Dr Stopy – Johna Vonhof’a (autora książki-biblii pt.”Fixing Your Feet: Prevention and Treatments for Athletes”). Warto takie książki czytać. Rada ode mnie – róbcie to przed, a nie po zawodach. Nasz doktor co wieczór wykonywał wspaniałą robotę zrywając, przekłuwając, klejąc i łatając. Nigdy nie byłem w rzeźni, ale obawiam się, że odgłosy towarzyszące cowieczornym obrządkom w namiocie medyków mogłyby co najmniej równać się towarzyszącym ubojowi. Wniosek po kilku dniach – pod hamak wyszukujemy drzew z dala od polowego szpitala.

Jungle 13 003 Large

Mój bilans strat w trakcie i po biegu sprowadził się ostatecznie jedynie do wymiany 4 paznokci (2 jeszcze trzymają), zerwanego mięśnia międzyżebrowego (za duża rotacja i niedoszacowanie wysokości przy skokach ze statku) oraz złuszczenia/wymiany skóry wierzchniej (brak kremu z filtrem).

Pan Krowa

Konichiwa. To Yoshizo Yokoyama – przedziwny człowiek prosto z kraju kwitnącej wiśni. Zdobył serca wszystkich mieszkańców dżungli. Mimo, że aligatory celują głównie w bydło podczas przepraw przez rzekę, to nie one były przyczyną DNF uroczego Yoshi. Metę trzeciego odcinka przekroczył już nie o własnych siłach, a na noszach z powodu skrajnego wycieńczenia. Na szczęście skończyło się tylko na niegroźnym odwodnieniu i resztę zawodów stanowił ogromne wsparcie dla reszty pozostałej na trasie. Mnie jeszcze przed biegiem wyposażył w zapas cukierków z solą, będącą w tych warunkach pożywieniem niezbędnym do przeżycia. Respekt.

IMG 8516 Large
Pan Krowa

META

Nieco ponad 250 kilometrów, tyle przyszło pokonać zawodnikom podczas 9tej edycji Jungle Marathon. Mi osobiście ciutke więcej, bliżej 300. Błąd nawigacyjny popełniony podczas długiego stage’u i 4 godziny nocnego błąkania pozbawiły mnie szansy na miejsce w pierwszej piątce plasując ostatecznie na super szczęśliwym 7 miejscu. Nie mniej szczęśliwy jestem z faktu, że zostałem pierwszy Polakiem, któremu przypadł zaszczyt reprezentowania naszego kraju w historii Jungle Marathon.

IMG 9560 Large

Ostatecznie do mety dotarła nieco ponad połowa z 65-ciu zawodników z 19-tu krajów świata. Tegoroczną edycję po raz pierwszy wygrał Brazylijczyk – Marcelo Sinoca (NorthFace Brazil). 

Filip i Kuba – oni potrzebują Waszego wsparcia

Akcja Przejdę przez piekło – dla Nich! (www.facebook.com/PrzejdePrzezPieklo) trwa już tylko do końca października. Jeśli już tu jesteś, to dzieli Cię tylko krok by móc odmienić czyjś los. Niewiarygodne, prawda? Pamiętaj, to ogromna moc, ale i odpowiedzialność. Nie zmarnuj jej. Przekaz jest prosty – http://www.siepomaga.pl/pieklo. Wierzę, że wspólnie uda nam się wyciągnąć chłopaków z choroby.

…Pomożecie?

KRIS

Możliwość komentowania została wyłączona.