Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Najpierw zapraszali, teraz odwołują. Tegoroczna edycja elitarnego Ras Al Khaimah Half Marathon nie dojdzie do skutku. Pomimo kosmicznej obsady, na którą złożyli się skrzętnie zapraszani w ostatnich miesiącach zawodnicy, decydenci RAK zdecydowali się przenieść zawody na przyszły rok. Powód? COVID-19.
Jeszcze 19 grudnia 2020 organizatorzy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich zapowiadali, że 19 lutego 2021 będziemy mieli do czynienia z najszybszym półmaratonem w historii. Wśród zaproszonych na linię startu zawodników, znaleźli się bowiem rekordziści świata: Kibiwott Kandie i Ababel Yeshaneh, oraz mistrzowie świata z Gdyni: Jacob Kiplimo i Peres Jepchirchir.
Pula nagród miała sięgnąć 1 219 000 AED (dirhamów; 1 AED to w przeliczeniu 1,02 PLN). Zwycięzcy w kategorii kobiet i mężczyzn mieli zainkasować po 50 000 AED. Od wczoraj (3.02) wiemy jednak, że biegacze pozostali na lodzie.
– Po dokładnej analizie podjęliśmy decyzję o przełożeniu 15.edycji Półmaratonu Ras Al Khaimah, który miał odbyć się 19 lutego 2021 roku na wyspie Al Marjan, na rok 2022 – czytamy w oficjalnym komunikacie organizatora. – Jest to niezbędny krok, aby chronić dobro uczestników, widzów i personelu wobec zmieniającej się sytuacji. Wszyscy zarejestrowani biegacze otrzymają zwrot pieniędzy, zgodnie z zasadami, a jako gest wdzięczności i podziękowania wszyscy zarejestrowani biegacze otrzymają pakiet startowy i medal za ukończenie. Bezpieczeństwo odwiedzających Ras Al Khaimah pozostaje naszym najwyższym priorytetem i jesteśmy bardzo wdzięczni za zrozumienie. Mamy nadzieję, że wszyscy, którzy planowali pobyt w Ras Al Khaimah, nadal będą cieszyć się warunkami, które zastaną w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – kończą szejkowie.
Niezadowolenia z odwołania biegu nie kryje Szwajcar Julien Wanders, który chciał w ZEA powalczyć o nową życiówkę. Rekordzista Europy w półmaratonie (59:13 z RAK 2019) wydał wczoraj gorzkie oświadczenie w mediach społecznościowych. Czytamy w nim:
– Nie jest mi łatwo przyjąć tę decyzję. Planowałem ten start od kilku miesięcy, a został odwołany w ostatniej chwili. Wiem, że to nie wina organizatora, tylko konieczność przestrzegania krajowych zasad. To całe szaleństwo spowodowane przez Covid zaczyna mnie przerastać. To się musi wreszcie skończyć, a życie wrócić do normalności. Sportowcy zaczynają się już tym męczyć, myślę, że nie tylko ja. Jestem za tym, żeby pozwolić biegać wyczynowcom i amatorom. Dla amatorów bieganie jest pasją. Jeśli im to zabierzemy, to zabierzemy też część wolności. Bez amatorów wielkie maratony jak Nowy Jork, czy Berlin – nie będą miały sensu. A jeśli chodzi o zawodowców, to sam mam sponsora, więc mogę żyć bez premii za starty. Ale znam wielu biegaczy, którzy są w gorszej sytuacji. Bez startowego walczą dzisiaj o przetrwanie. To kiedy wreszcie wrócimy do normalności? – pyta Wanders.
Póki co, powrót do biegowej normalności nadal wydaje się być odległą perspektywą. Jak podał Brett Larner z Japan Running News, z dużych wiosennych japońskich maratonów, ostały się raptem trzy. Chodzi o Lake Biwa Marathon, kobiecy Nagoya Marathon i kwietniowy Kasumigaura Marathon.
Dziś informację o odwołaniu dużego polskiego maratonu przekazali natomiast organizatorzy Cracovia Marathon (bieg był planowany na 25 kwietnia). Trzeba być nieprzeciętnym optymistą, żeby wierzyć, że podobny los nie spotka innych dużych wiosennych imprez biegowych w kraju nad Wisłą.