Redakcja Bieganie.pl
Karty zawierające tabele rekordów Polski w biegach długich zaczynają powoli żółknąć, kurzyć się i obrastać pajęczyną. Ich treść coraz bardziej zdaje się być fikcją literacką. Nawet gdyby nie postać wielkiego Bronisława Malinowskiego, który jest monopolistą w tymże zestawieniu, drugie wyniki w historii są dziś również nieosiągalne. Trochę lepsza sytuacja rysuje się w biegach średnich, gdzie najlepsze czasowe osiągnięcia są już bardziej namacalne z dwóch powodów: zostały stosunkowo niedawno ustanowione i rysują się jakieś perspektywy na wypchnięcie ich z tabeli.
Analizując te wynikowe zapiski, których tusz wsiąkł zbyt głęboko w papier zachwycamy się ich wartością. Jednak dzisiaj są to już tylko zimne, bezduszne i pozbawione emocji cyfry. W zapomnienie odchodzą lub odeszły okoliczności tworzenia się tych rezultatów. Cóż dzisiaj oprócz niewątpliwej wartości oznaczają cyfry 8:09,11? Ileż uśpionych wrażeń i dramaturgii drzemie w tym nudnym z pozoru ciągu cyfr. Poniższy tekst na pewno nie jest w stanie oddać emocji, które towarzyszyły przy osiąganiu tych wybitnych czasów. Kilka szczegółów w postaci chociażby obudowy złożonej z rywali napędzających tą rekordową machinę pozwoli mieć pełniejszy obraz drogi na krajowy szczyt.
Będący wciąż czynnym zawodnikiem, wspaniały half-miler Paweł Czapiewski u progu rekordowego sezonu legitymował się najlepszym wynikiem na poziomie 1:46,07. Przez 3 poprzedzające lata 1:46,00 było zaczarowaną barierą, z którą Paweł nie potrafił się uporać. Rok 2001 stał pod znakiem piorunującej progresji. Zachwyt wzbudziła już w czerwcu walka Czapiewskiego z Jurijem Borżakowskim na stadionie poznańskiej „Olimpii” uwieńczona przełomowym dla Polaka wynikiem 1:45,38. Szczyt formy przyszedł jednak we właściwym momencie. Podczas Mistrzostw Świata w kanadyjskim Edmonton „Czapi” bez kompleksów przedzierał się przez eliminacyjne sito. Już w eliminacjach był zmuszony pobiec w okolicach ówczesnego rekordu życiowego. Pierwsza runda kwalifikacyjna stała na wysokim poziomie, aż 12 zawodników zeszło poniżej 1:46,00. Aby dostać się do rozgrywki finałowej musiał Polak znacznie dalej przesunąć barierę swoich możliwości. Awans z czwartej pozycji wywalczonej w drugim biegu półfinałowym dał mu rezultat 1:44,89. Finał w wykonaniu Czapiewskiego był widowiskiem, którego nie powinni oglądać kibice cierpiący na problemy z sercem. Po szaleńczej pogoni i ataku z odległej pozycji Paweł zdobył brązowy medal z wynikiem 1:44,63. Nikt nie spodziewał się wówczas takiego sukcesu, sądząc iż osiągnięty czas jest absolutnym szczytem reprezentanta słubickiego „Lubusza”. Nikt zapewne nie oczekiwał kolejnych niespodzianek, których i tak było nadto jak na jeden sezon. Prawdziwy „strzał” nastąpił jednak 10 dni później na 51 mitingu Weltklasse w Zurichu. W serii „A” biegu na 2 okrążenia startowała cała ówczesna czołówka. Paweł mądrze rozegrał bieg „otwierając” pierwsze okrążenie w 51,7s. Po 600m zegar wskazywał czas około 1:17,0 – 1:17,3. Bieg zakończył Czapiewski dokładnie w środku stawki z niezwykłym rezultatem 1:43,22! Po 16 latach poprawił aż o 1,16s rekord Polski Ryszarda Ostrowskiego.
Pierwsza piątka uzyskała wtedy swoje najlepsze wyniki tamtego sezonu. W posumowaniu roku 2001 czas 1:43,22 był szóstym wynikiem na świecie.
800m, 17.08.2001, Zurich
1 |
Andre Bucher |
SUI |
1:42,55 |
2 |
Jean-Patrick Nduwimana |
BDI |
1:42,81 |
3 |
Wilfred Bungei |
KEN |
1:42,96 |
4 |
Wiliam Yiampoy |
KEN |
1:43,00 |
5 |
Paweł Czapiewski |
POL |
1:43,22 |
6 |
Yuriy Borzakovskiy |
RUS |
1:43,30 |
7 |
Mbulaeni Mulaudzi |
RSA |
1:44,01 |
8 |
Nils Schumann |
GER |
1:44,32 |
9 |
Hezekiel Sepeng |
RSA |
1:44,77 |
Odbierając rekord Polski na 800m Ostrowskiemu poszedł Czapiewski dalej, podejmując rok później próbę pozbawienia tegoż zawodnika kolejnego najlepszego wyniku w historii kraju tym razem na 1000m. Nie dysponując jednak stawką rywali na odpowiednim poziomie skorzystał Paweł z pomocy najlepszego wówczas juniora na 800m Dawida Kulika (1:50,40 na 800m 3 tygodnie wcześniej). Kulik dobrze wywiązał się ze swojego zadania prowadząc pierwsze pół kilometra w 1:07,8. W drugiej części dystansu „Czapi” musiał radzić sobie sam, robił to jednak doskonale mijając po drodze 800m w 1:49,0. Po przekroczeniu linii mety okazało się, że dotychczasowy rekord 2:18,41 usunął się w cień historii. Po biegu 24-letni Czapiewski powiedział:
„Chciałem ten sezon zakończyć mocnym akcentem medialnym, bo ostatnio zebrałem sporo krytyki od dziennikarzy. Dlatego podjąłem próbę odebrania Ostrowskiemu rekordu Polski na 1000m. Cieszę się, że tak długo utrzymałem wysoką formę. To już dla mnie koniec sezonu, teraz czas na roztrenowanie i odpoczynek. Na starcie dzisiejszego biegu stanąłem w dwie godziny po egzaminie z ekonometrii, który zdawałem w krakowskiej Akademii Ekonomicznej. Rezultat pisemnego sprawdzianu poznam za kilka dni. Przypuszczam, że na bieżni jest znacznie lepszy niż wynik mojego egzaminu.”
Wspomniany rekord był kropką nad „i” sezonu 2002, podczas którego Czapiewski 6-krotnie schodził poniżej 1:45,00 (w tym raz w hali).
Jego 2:17,22 na nieklasycznym 1000m było szóstym rezultatem na świecie.
1000m, 22.09.2002, Kraków
1 |
Paweł Czapiewski |
POL |
2:17,22 |
2 |
Tomasz Osmulski |
POL |
2:30,12 |
Po nieudanych Mistrzostwach Europy Juniorów w Ljubljanie ’97 roku, „Czapi” zapewne nie spodziewał się, że za parę lat będzie jednym z najlepszych 800-metrowców globu. Ósme miejsce w finale tej imprezy stanowiło wynik znacznie poniżej oczekiwań w stosunku do czołowego wówczas juniora Starego Kontynentu. Dwa tygodnie wcześniej z nawiązką wręcz, oczekiwania kibiców spełnił 25-letni Piotr Rostkowski. Specjalista od dystansów około milowych do 13-ego lipca wspomnianego roku mógł pochwalić się wynikiem 3:38,10 uzyskanym pod koniec maja we Wrocławiu. Czas ten odbiegał jednak o blisko 2-sekundy od rekordu kraju Mirosława Żerkowskiego. Wymaganie od Rostkowskiego poprawy tego rezultatu byłoby przecenianiem możliwości zawodnika. Tak się przynajmniej wydawało. Na mitingu w Stuttgarcie Piotr zadziwił lekkoatletyczną Polskę wypełniając normę na Mistrzostwa Świata w Atenach i poprawiając tym samym 17-letni rekord Polski wynikiem 3:35,62. W Atenach zakończył rywalizację na poziomie eliminacji (3:39,52), których przebrnięcie było trudnym zadaniem mając na uwadze fakt, że jego serię zwyciężyli późniejszy mistrz El Guerrouj i wicemistrz Cacho.
Wynik 3:35,62 był czterdziestym drugim na świecie w roku 1997.
1500m, 13.07.1997, Stuttgart
1 |
Dieter Baumann |
GER |
3:33,51 |
2 |
David Lelei |
KEN |
3:33,83 |
3 |
Rudiger Stenzel |
GER |
3:34,09 |
4 |
Salah El Ghazi |
MAR |
3:34,43 |
5 |
Stephen Kipkorir |
KEN |
3:34,54 |
6 |
Kevin Sullivan |
CAN |
3:35,19 |
7 |
Piotr Rostkowski |
POL |
3:35,62 |
8 |
Julius Achon |
UGA |
3:35,68 |
9 |
Moses Kigen |
KEN |
3:36,39 |
10 |
Mohamed Ibrahim Aden |
USA |
3:36,47 |
11 |
Whaddon Niewoudt |
RSA |
3:36,71 |
12 |
Passmore Furusa |
ZIM |
3:37,49 |
Na rekord kraju znacznie wcześniej przed Rostkowskim „polował” wielokrotnie sam mistrz Malinowski. Mimo iż 1,5km odbiegało znacznie od dystansów, na których czuł się najlepiej, nie omijał, a wręcz często startował na 3 i ¾ okrążenia. Był bliski wpisania się na listę rekordzistów w 1978 roku kiedy to do wyniku Wasilewskiego zabrakło mu 12 setnych. Startując na całym świecie zdarzało się również, że biegał nierzadko na niemodnym w Polsce dystansie milowym. Podczas mitingu Dagens Nyheter Galan w Sztokholmie próbował dotrzymać kroku ówczesnemu rekordziście świata na 1 milę Johnowi Walkerowi. Na 409m do mety biegli jeszcze razem mijając pokonany dystans w 2:57,43. Po 1,5km wiadomo było, że walkę o zwycięstwo stoczy Walker z Thomasem Wessinghage. Wspomniana dwójka zameldowała się na tym punkcie po 3 minutach 38 sekundach i 3 dziesiątych sekundy. Bronek znajdował się wówczas około 1,5 sekundy za rywalami. Polak minął metę w czasie nowego rekordu Polski. Ostatni dobiegł Lasse Viren zmęczony olimpijską batalią, zakończoną dla niego maratonem 9 dni wcześniej.
Bronisław Malinowski z wynikiem 3:55,40 znalazł się na czwartej pozycji zestawienia najlepszych wyników świata w roku 1976.
1 mila, 09.08.1976, Stockho1lm
1 |
John Walker |
NZL |
3:53,03 |
2 |
Thomas Wessinghage |
GER |
3:53,10 |
3 |
Eamon Coghlan |
IRL |
b.d. |
4 |
Bronisław |
POL |
3:55,40 |
5 |
Graham Crouch |
AUS |
b.d. |
6 |
Anders Garderud |
SWE |
b.d. |
7 |
Paul Heinz Wellmann |
GER |
b.d |
8 |
Henryk Wasilewski |
POL |
b.d. |
9 |
Lasse Viren |
FIN |
b.d. |
Stając w Turynie na starcie biegu na 2000m, 21-letni Michał Bartoszak stał również przed próbą nawiązania do jednego z wyników legendarnego Malinowskiego. Bronek swoje 5:02,6 uzyskał w rewelacyjnym dla siebie roku 1976 kiedy to zdobywał olimpijskie srebro i ustalał ostatecznie aż 3 wciąż aktualne rekordy Polski. W momencie kiedy Michał podejmował tą próbę rekordowy wynik należał do Bogusława Mamińskiego i wynosił 5:02,12. Bieg miał niezwykłą oprawę – został rozegrany w przerwie meczu piłki nożnej serie A, gdzie 30 tysięcy kibiców dopingowało swój miejscowy klub AC Torino (obecnie Torino FC). Atmosfera przypominała zatem imprezę mistrzowską najwyższej rangi tym bardziej, że startował również Włoch Gennaro Di Napoli, aktualny wówczas wicemistrz Europy na 1500m. Mieli więc Włosi komu kibicować. Bartoszak miał pomoc w osobie Ryszarda Ostrowskiego, który bieg prowadził równo mijając 1,5km w 3:45. Michał uległ Di Napoli’emu, jednak czas z jakim minął metę był nowym Rekordem Polski. Podążanie śladami mistrza rozpoczął Bartoszak niezwykle udanie…
Z wynikiem 5:01,7 był Michał wiceliderem listy najlepszych zawodników świata na 2km w roku ’91.
2000m, 26.05.1991, Turyn
1 |
Gennaro Di Napoli |
ITA |
4:55,0 |
2 |
Michał Bartoszak |
POL |
5:01,7 |
3 |
Petro Metta |
TAN |
5:09,0 |
Równie wysoko zawiesił poprzeczkę Malinowski w biegu płaskim na 3000m. Dwa miesiące przed rzymskimi Mistrzostwami Europy wystartował w Oslo bijąc swój własny rekord kraju o 9 sekund. Piątym w tej rywalizacji okazał się Jos Hermens, aktualny manager Hailego Gebrselassie i naszego Marcina Lewandowskiego. Holender pobił 2 lata później rekord świata w biegu godzinnym wynikiem, który jest do dziś trzecim na liście wszechczasów. Bronek zbliżał się jeszcze do osiągniętego w Oslo rezultatu uzyskując 4 lata później czas minimalnie gorszy – 7:42,46.
Rekord Polski 7:42,4 był czwartym rezultatem w tabeli światowej podsumowującej rok 1974.
3000m, 04.07.1974, Oslo
1 |
John Walker |
NZL |
7:40,6 |
2 |
Rod Dixon |
NZL |
7:41,8 |
3 |
Bronisław |
POL |
7:42,3 |
4 |
Knut Kvalheim |
NOR |
7:42,4 |
5 |
Jos Hermens |
NED |
7:44,4 |
6 |
Arne Kvalheim |
NOR |
7:44,8 |
7 |
Ulf Hogberg |
SWE |
7:48,6 |
8 |
Knut Boro |
NOR |
7:49,4 |
9 |
Franco Fava |
ITA |
7:49,6 |
W roku 1976 Bronisław Malinowski postanowił mocno uchwycić swą olimpijską szansę spędzając dużo czasu na zgrupowaniach zagranicznych. Potworny reżim treningowy i zwiększenie obciążeń doprowadziły do kontuzji mięśnia dwugłowego. Po wyleczeniu urazu, co miało miejsce u progu sezonu, Bronek wypadał mizernie nawet na tle krajowych, znacznie słabszych rywali. Zaliczył kilka nieudanych startów, przełamując złą passę dopiero podczas mitingu w Sztokholmie, gdzie wystartował w biegu na 5km. W znakomitej stawce poprawił już po raz piąty własny rekord Polski, tym razem aż o 11 sekund. Średnia 2:39,45/km budzi szacunek. Na uwagę zasługuje fakt, że pierwszą piątkę z tego biegu stanowili medaliści olimpijscy. Czterech z nich wówczas o tym nie wiedziało, swoje krążki mieli zdobyć 4 tygodnie później w Montrealu (Quax – srebro 5km, Hildenbrand – brąz 5km, Garderud – złoto 3km prz, Malinowski – srebro 3km prz). Dixon był już brązowym medalistą poprzednich igrzysk na 1500m. „Piątka” w Sztokholmie była najszybszym biegiem tamtego sezonu.
Bronek z wynikiem 13:17,69 został sklasyfikowany na szóstym miejscu najlepszych biegaczy na 5km w roku ’76.
5000m, 05.07.1976, Stockholm
1 |
Dick Quax |
NZL |
13:13,10 |
2 |
Klaus Peter Hildenbrand |
GER |
13:13,69 |
3 |
Rod Dixon |
NZL |
13:17,27 |
4 |
Anders Garderud |
SWE |
13:17,59 |
5 |
Bronisław |
POL |
13:17,69 |
6 |
Lasse Orimus |
FIN |
13:18,19 |
W latach 70-tych ubiegłego stulecia Bronisław Malinowski miał niewielu godnych rywali na krajowym podwórku. Na przeszkodach sprawował absolutną hegemonię. Na dystansach płaskich 3 i 5km zdarzało się jednak sporadycznie iż musiał uznać wyższość krajowego konkurenta. Tym zawodnikiem był w drugiej połowie wspominanych lat rówieśnik Bronka – Jerzy Kowol. Bywało, że wygrywał z nim w bezpośredniej walce np na Memoriale Kusocińskiego ’76, lub po korespondencyjnych pojedynkach liderował w tabelach podsumowania sezonu z wyśmienitymi rezultatami jak np 7:46,96 na 3km. Jurek zdecydowanie najlepiej czuł się na najdłuższym dystansie olimpijskim rozgrywanym na bieżni. W latach 1976 – 78 czterokrotnie poprawiał rekord kraju stając się pierwszym Polakiem, który zszedł na 10000m poniżej 28 minut. Na mitingu w Helsinkach ’78 roku zajął piąte miejsce z czasem 27:59,0 ulegając zwycięzcy o jedyne 1,8s. Zaledwie 4 dni później na mitingu w Sztokholmie Ryszard Kopijasz wypchnął Kowola z rekordowej tabeli wynikiem 27:56,06. Ryszardowi nie udało się jednak podtrzymać formy do Mistrzostw Europy, które odbywały się niespełna 2 miesiące później. W finale biegu na 10km do ostatniego okrążenia dotrwała na czele piątka zawodników. Finiszując, na 230m przed metą owa czołówka zdublowała Kopijasza, który dobiegł do mety na 17 pozycji z czasem 48 sekund gorszym od rekordu życiowego. Zwycięzca Martti Vainio pokonał ostatnie okrążenie w 58 sekund uzyskując fenomenalny czas na europejskie warunki – 27:30,99. Bardzo dobrze spisał się Jerzy Kowol, którego uzyskane 27:53,61 wystarczyło jednak do zajęcia dopiero dziesiątego miejsca. W całej historii Mistrzostw Europy od Turynu ’34 do Barcelony 2010 tylko trzykrotnie zdarzyło się, że wynik 27:53 nie dawał miejsca na podium. Nie licząc praskiego czempionatu sytuacja taka miała miejsce w Atenach ’82 i Monachium 2002 roku. Wynik ten dawałby w obydwu przypadkach piątą pozycję.
Czas 27:53,61 był szesnastym na liście najlepszych wyników na świecie w roku 1978.
10000m, 29.08.1978, Praga
1 |
Martti Vainio |
FIN |
27:30,99 |
2 |
Venanzio Ortis |
ITA |
27:31,48 |
3 |
Aleksandras Antipovas |
LTU |
27:31,50 |
4 |
Brendan Foster |
GBR |
27:32,65 |
5 |
David Black |
GBR |
27:36,27 |
6 |
Gerard Tebroke |
NED |
27:36,64 |
7 |
Ilie Floroiu |
ROU |
27:40,06 |
8 |
Enn Sellik |
EST |
27:40,61 |
9 |
Knut Kvalheim |
NOR |
27:41,26 |
10 |
Jerzy Kowol |
POL |
27:53,61 |
11 |
John Treacy |
IRL |
28:17,00 |
12 |
Leon Schots |
BEL |
28:19,60 |
Współcześnie, znakiem czasu staje się skracanie telewizyjnych transmisji sportowych, nadawanych zwłaszcza z lekkoatletycznych aren. W dążeniu do wyeliminowania dłużyzn tworzone są nowe, rygorystyczne przepisy jak np te dotyczące ograniczenia falstartów. Kontrowersyjne plany uszczuplania prób w konkurencjach technicznych mają również służyć poprawie oglądalności. Takie widowisko w pigułce ma trzymać widza cały czas w napięciu. Między innymi dlatego nie „przyjął się” najdłuższy dystans rozgrywany na bieżni jakim jest bieg godzinny. Z początkiem lat 90-tych konkurencja ta zaczęła zupełnie tracić na popularności. Jedynym akcentem wartym odnotowania był bardzo medialny rekord świata Hailego Gebrselassie w 2007 roku na tym dystansie. Stając na starcie biegu godzinnego w La Fleche, Leszek Bebło miał zamiar zmierzyć się z najstarszym wówczas biegowym rekordem Polski uzyskanym na stadionie. 21 lat wcześniej najdłuższy dystans pokonał w ciągu godziny Kazimierz Podolak. Już podczas rywalizacji Bebło przebiegł 20-tkę w 59:24,8, w końcówce nieznacznie przyspieszył i wpisał się na listę rekordzistów Polski dokładając do dotychczasowego najlepszego osiągnięcia 553 metry. Zwycięzca biegu, jeden z doskonałych bliźniaków Castro był na pewno niepocieszony gdyż jedynie metr dzielił go od rekordu świata Josa Hermensa. Gdyby Leszek przebiegł jeszce 879 metrów osiągnąłby 62minuty i 37 sekund w półmaratonie. Już tydzień później sprawdził swe możliwości na tym dystansie, uzyskując wyśmienity rezultat 61:56 (do dziś drugi na krajowej liście „all time”).
20218 metrów było piątym wynikiem na świecie w roku ’90.
Bieg godzinny, 31.03.1990, La Fleche
1 |
Dionisio Castro |
POR |
20943m |
2 |
Carl Thackery |
GBR |
20855m |
3 |
Bertrand Itsweire |
FRA |
20601m |
4 |
Hansjorg Kunze |
GER |
20525m |
5 |
Leszek Bebło |
POL |
20218m |
6 |
Nick Rose |
GBR |
20121m |
7 |
Dominique Chauvelier |
FRA |
20106m |
8 |
Elisio Rios |
POR |
19952m |
Kto wie czy 6 lat wcześniej nie straciliśmy dwóch olimpijskich szans medalowych na 3km z przeszkodami. Nasi najlepsi wówczas reprezentanci na tym dystansie – Mamiński i Wesołowski zajmowali pod koniec tego pamiętnego sezonu drugą i ósmą pozycję na liście najlepszych przeszkodowców globu. Wspaniałą zapowiedź tego co mogłoby zdarzyć się w Los Angeles dali w Oslo, półtora miesiąca przed olimpijską batalią. Obydwaj pobiegli szybciej niż wynosił oficjalny rekord świata Eshetu Tury na 2km z przeszkodami (5:21,2, jednak najszybsze zanotowane osiągnięcie do tamtego momentu należało do Filberta Bayi, który uciekając w Moskwie Bronkowi Malinowskiemu mijał „dwójkę” w 5:20,31). Lepszym w stolicy Norwegii okazał się 28-letni Wesołowski. Rekord ten przetrwał na światowych listach 2 lata, na krajowych figuruje do dziś…
5:20,00 było najlepszym wynikiem na świecie w 1984 roku.
2000m z przeszkodami,, 28.06.1984, Oslo
1 |
Krzysztof |
POL |
5:20,00 (WR) |
2 |
Bogusław Mamiński |
POL |
5:20,81 |
3 |
Farley Gerber |
USA |
5:21,96 |
4 |
Colin Reitz |
GBR |
5:23,87 |
5 |
Gabor Marko |
HUN |
5:24,99 |
6 |
Kelly Jensen |
USA |
5:26,12 |
Spośród długodystansowych rekordów Polski największą wartość w skali czasów obecnych ma na pewno ten uzyskany przez Malinowskiego na oficjalnym, olimpijskim dystansie przeszkodowym. Świadczą o tym roczne zestawienia z ostatnich 10 sezonów, gdzie czas Bronka sprzed 34 lat znalazłby się w pierwszej dziesiątce każdego z nich:
2010 – 8
2009 – 10
2008 – 6
2007 – 9
2006 – 7
2005 – 8
2004 – 8
2003 – 7
2002 – 10
2001 – 9
Finałowy bieg na 3km z przeszkodami na Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu od początku miał dość zaskakujący przebieg. Bardzo szybkie tempo narzucił nie będący zupełnie faworytem Antonio Campos prowadząc pierwszy kilometr w 2:43,57. Doping 66-tysięcznej widowni rozbudził fantazję Hiszpana, która niosła go ku pewnej zgubie. Po 3 okrążeniach zaczął on stopniowo zwalniać, na co 350 metrów później zareagował Malinowski, dla którego potężne tempo było podstawową bronią. Drugie 1000m minęli w 2:45,60. Na czele znajdowała się czwórka zawodników w kolejności – Malinowski, Baumgartl, Garderud i Kantanen, który co chwilę gubił kontakt ze strefą medalową i znów dołączał do grupy. Na 300m przed metą „zerwał się” do ucieczki wysoki Garderud. Tuż za nim finisz rozpoczął reprezentant NRD Baumgartl, którergo nagły atak próbował odeprzeć Bronek. 40m przed rowem z wodą Niemiec wyprzedził Polaka w szalony wręcz sposób goniąc prowadzącego Szweda. Blask złota, które zapewne widział już Baumgartl przysłonił mu zupełnie ostatnią przeszkodę. Niemiec w tak zachłanny sposób próbował wyprzedzić Garderuda, że pogubił się kompletnie technicznie i runął na ziemię zahaczając wcześniej o barierę. Bronek musiał reagować błyskawicznie, skracając krok tuż za przeszkodą i pokonując kolejny płot w postaci leżącego Baumgartla. Polak wywalczył srebrny medal mijając metę sekundę za Garderudem. NRD-owskiemu zawodnikowi udało się podnieść i uratować brązowy medal. Gdyby nie zupełna zmiana rytmu spowodowana nieoczekiwanym upadkiem Niemca, czas Malinowskiego zatrzymałby się zapewne na cyfrach 8:08,7-8:08,9. Zarówno Szwed jak i Polak pobiegli wówczas szybciej niż wynosił poprzedni rekord świata należący do tego pierwszego (8:09,8). Z trójki medalistów tego dramatycznego biegu tylko Malinowski osiągał jeszcze wielkie, spektakularne sukcesy. Garderud w wieku 30 lat odszedł na lekkoatletyczną emeryturę poświęcając swój wciąż duży potencjał biegom na orientację. W absolutnym cieniu znalazła się późniejsza kariera Baumgartla, który nigdy już nie nawiązał do swojego fenomenalnego wyniku będącego do dziś rekordem Europy do lat 23. Po nieudanych startach przerywanych kontuzjami zakończył karierę 4 lata później. W sierpniu 2010 roku mając 55 lat zmarł na niewydolność serca.
3000m z przeszkodami, 28.07.1976, Montreal
1 |
Anders Garderud |
SWE |
8:08,02 (WR) |
2 |
Bronisław |
POL |
8:09,11 |
3 |
Frank Baumgartl |
GER |
8:10,36 |
4 |
Tapio Kantanen |
FIN |
8:12,60 |
5 |
Michael Karst |
GER |
8:20,14 |
6 |
Evan Robertson |
NZL |
8:21,08 |
7 |
Dan Glans |
SWE |
8:21,53 |
8 |
Antonio Campos |
ESP |
8:22,65 |
9 |
Dennis Coates |
GBR |
8:22,99 |
10 |
Henry Marsh |
USA |
8:23,99 |
11 |
Anthony Staynings |
GBR |
8:33,66 |
12 |
Ismo Toukonen |
FIN |
8:42,74 |
Malinowski z 8:09,11 był drugim zawodnikiem podsumowania sezonu ’76 na świecie.
Dla sceptyków tabela rekordów Polski męskiego bloku wytrzymałości (wyłączając 800m) jest tylko bezpowrotnym wspomnieniem. Czy trzeba być aż tak niepoprawnym optymistą, aby wierzyć w objawienie zawodnika, którego wyniki będą nawiązaniem do czasowych osiągnięć wyżej wymienionych postaci polskiej LA? Każdego kto uprawia czarnowidztwo w stosunku do przyszłości biegów długich w Polsce odesłać można do fragmentu, zawartego w jednej z niewielkich encyklopedii sportu. Publikacja z roku 2000 zawiera hasło „Adam Małysz”, pod którym czytamy:
Jak dalej potoczyła się ta historia wszyscy wiemy. Lepiej zatem „bujać w obłokach” i obudzić się w niebie niż tkwić w mroku nigdy z niego nie wychodząc.