12 stycznia 2017 Redakcja Bieganie.pl Sport

Po premierze „Chasing the Breath” – filmu o przygotowaniach Roberta Celińskiego do Everest Marathon


11 stycznia, odbyła się w warszawskim kinie Luna premiera filmu Chasing the Breath. Jest to dokument pokazujący ostatnie tygodnie przygotowań Roberta Celińskiego do startu Tenzing Hillary EVEREST MARATHON.

Robert Celiński (urodzony w 1973 roku) to zawodnik mieszkający w Warszawie, który od kilku lat, narazie bezskutecznie planuje wygrać w tym najwyżej przebiegającym maratonie Świata. Robert zaczynał od bieżni (1500m 3:50) i ten jego romans z bieżnią trwa, bo Robert nadal chce się na bieżni realizować. W minionym roku zdobył w swojej kategorii wiekowej kilka medali na Mistrzostwach Świata weteranów w Perth w Australii, na długich dystansach (5 i 10 tys m).

Od swojego pierwszego wyjazdu na maraton w Himalaje w 2005 roku, kiedy zajął 36 miejsce (ukończyło 104 zawodników), Robert postanowił jednak, że będzie tam wracał i w końcu ten bieg wygra. Od 2014 roku przyjeżdża tam regularnie rok w rok i z coraz lepszym skutkiem walczy z przyzwyczajonymi do tych wysokości Nepalczykami.

Historia trzech ostatnich startów Roberta:

Rok Miejsce Czas Strata do zwycięzcy
2014 9 04:39:41 00:47:32
2015 5 04:34:28 00:32:34
2016 5 04:24:02 00:23:52

Widać, że z roku na rok strata staje się mniejsza, wynik lepszy. Robert na przygotowania poświęca dużo czasu o czym zresztą mówi na filmie i co widać. W roku 2016 pojechał w Himalaje na 4 tygodnie przed startem i aklimatyzował się przesuwając się stopniowo w górę i będąc zmuszonym do treningu na coraz to większych wysokościach. W większości Robert trenuje na trasie wyścigu.

Film powstał ze współpracy dwóch ludzi: Roberta Celińskiego i Adriana Dmocha.

chasing autorzy

Robert jest osobą absolutnie poświęconą temu co robi, na filmie stara się nam wytłumaczyć po co i dlaczego. Widzimy często bardzo trudne, męczące biegowe treningi jakie w Himalajach realizuje, trudniejsze tym bardziej, że trasa jest momentami bardzo trudna technicznie i bardzo stromo pnąca się w górę, mimo, że sumarycznie trasa Maratonu wiedzie w dół. Ci, którzy biegali z kiedyś z Robertem na zawodach czy na mocnych treningach wiedzą, że Robert oddycha wtedy bardzo głośno. Może także z tego pochodzi angielskojęzyczny tytuł filmu: "Chasing the breath", czyli "Goniąc oddech".

To były fakty, teraz kilka słów recenzji.

Na premierę przyszło sporo widzów, którzy żywo reagowali na to co działo się na ekranie.

widzowie

Film jest bez wątpienia bardzo ciekawy. Z jednej strony, historia człowieka oddanego jakiejś sprawie, można powiedzieć obsesyjnie. Przy czym moje zdanie jest takie, że Robert za dużo w tym filmie mówi. Kiedy zacznie opowiadać trudno jest mu przerwać, mówi za dużo i generalnie wolałbym, żeby zostały jakieś niedopowiedzenia dodające sprawie jakiejś tajemniczości, co świetnie pasowałoby do wyobcowanego w pogoni za skrajnie trudnym celem człowieka, wrzuconego gdzieś w centrum ogromnych gór, w miejsca gdzie nasycenie krwi tlenem spada często do poziomu poniżej 50% tego co mamy na nizinach.

Ta gadatliwość bohatera to dla mnie jedyny minus filmu. Teraz będą same pozytywy. Film jest uważam znakomicie zrealizowany. Podążamy za Robertem chronologicznie, coraz bliżej dnia startu i wspinamy się też coraz wyżej, o czym informują nas pojawiające się na ekranie dane o miejscu, w którym się znajdujemy. Jest wiele znakomitych ujęć. Z jednej strony pokazujących Nepal, i życie Roberta na tle codziennego życia Nepalczyków, z drugiej trening, samotnie i w krajobrazie miejskim lub górskim. Widzimy go też w świetnych scenach treningów na podbiegach, gdzie pozostaje tylko gratulować operatorowi, że był w stanie utrzymać się za Robertem przy tak rozrzedzonym powietrzu i trudnej nawierzchni, nawet jeżeli były to tylko kilkunastosekundowe ustawki. To i tak super, poniżej fragment nagrania:

Film ma wiele fajnych niuansów, pokazujących 4 tygodniowe życie Roberta, świetne spotkania z Nepalczykami, mieszkańcami i innymi biegaczami. Świetne spotkanie i wspólny posiłek z Rumunem.

W trakcie Premiery siedzieliśmy z Robertem ramię w ramię, na dwuosobowej
"oślej ławce" i dzięki temu widziałem jakie momenty były dla niego
najtrudniejsze. Najbardziej chyba denerwował się jak będą przyjęte jego słowa w których mówi o swoim życiu osobistym, przemyśleniach dotyczących jego codziennego życia, przyszłości. To akurat myślę, że było ok. Niepotrzebne były wg mnie te werbalne tłumaczenia tego jak trudny jest to wysiłek, ile wymaga przezwyciężenie zmęczenia. W zupełności wystarczyłby po prostu długie momenty bez słów, w których Robert próbuje złapać oddech. Nie trzeba nikomu tłumaczyć co się wtedy dzieje.

Adrian Dmoch, operator, realizator, montażysta, odwalił kawał solidnej roboty. "Siedział" z Robertem w Himalajach przez miesiąc. Nagrał mnóstwo ciekawego materiału, który musiał potem dokładnie przejrzeć i wybrać najlepsze fragmenty. Wybrał też świetną muzykę, której w filmie jest sporo i która dodaje dużo fajnego klimatu. Musiał się za Robertem nawbiegać lub nawchodzić ze sprzętem. Widać, że realizacyjnie naprawdę pierwsza liga.

Abstrahując od samego filmu. Można się zastanawiać: jak powinien wyglądać trening na dużych wysokościach do górskiego maratonu, czy sposób Roberta jest optymalny, czy da się mocnym treningiem zbliżyć do Nepalczyków tak, by móc z nimi wygrać, czy jest to raczej w sferze marzeń? Pomijając Everest Marathon, Robert wykonał ogromną robotę pod biegi górskie. Zapytałem się go, czy nie myśli, żeby spróbować sił na polskiej górskiej scenie biegowej. Powiedział, że nadal ciągnie go bieżnia, ale w tym roku być może jednak coś w polskich górach spróbuje. No, bójcie się górale. 🙂

Reasumując, wg mnie może trochę za dużo słów, ale jednak film bardzo dobry. Jeszcze chyba nie wiadomo jak będzie można go zobaczyć. Na razie można zobaczyć tylko trailer:

Możliwość komentowania została wyłączona.