Karolina Obstój
Z wykształcenia prawniczka, a z zamiłowania ambitna biegaczka amatorka, spełniająca się w biegach górskich, choć od asfaltu nie stroni. Trenerka biegania i organizatorka obozów biegowych. Więcej o mnie znajdziesz na Instagramie.
Dyszka dla początkujących. Połówka dla mniej doświadczonych? Znacie to? Mimo że dłuższe biegi bardziej rozpalają emocje większości biegaczy, to biegi na krótszych dystansach również warto umieścić w kalendarzu startowym. Dyszka, albo szybka piątka pod górę? Czemu nie! Taki start może Ci przynieść mnóstwo korzyści!
W zdecydowanej większości przypadków, biegacze którzy przygotowują się do asfaltowego maratonu, w drodze przygotowań do koronnego dystansu startują w biegu na 10 km i w półmaratonie. Robią to w celu tzw. przetarcia się, czyli sprawdzenia przed startem docelowym. Analogicznie funkcjonuje to w innych dyscyplinach sportów. Warto praktykować to również w biegach górskich.
Mimo że biegi górskie można łączyć ze startami w biegach ulicznych albo np. zaczynać sezon od startów płaskich i późną wiosną czy latem “przejść” w góry, to w przypadku tego artykułu skupię się na korzyściach wynikających ze startów na krótszych dystansach bieganych w górach.
Start na krótszym dystansie można potraktować jako element treningu. Biegacze przygotowujący się do biegów na długich dystansach lub biegów ultra, bazują przede wszystkim na treningu wytrzymałościowym, który charakteryzuje się stosunkowo dużą objętością lecz małą intensywnością. W treningu warto jednak sięgać po różnorodne bodźce, żeby ustrzec się monotonii. Jeśli przygotowujecie się np. do górskiego maratonu, to w trakcie przygotowań warto wystartować nawet w biegu na ok. 10 km i potraktować to, jako mocny bodziec treningowy.
O ile do zawodów, na których nam bardzo zależy dobrze byłoby podejść z rozwagą, czyli rozpocząć bieg w racjonalnym tempie, na miarę swoich możliwości. O tyle bieg na krótszym dystansie lub start treningowy można potraktować eksperymentalnie. Przykładowo, jeśli na maratonie zaczniesz za szybko, to jest duża szansa, że męczarnia na trasie zacznie się dużo szybciej niż się spodziewasz. Dlatego do tak długiego biegu należałoby podejść z głową. Jednak w przypadku startu na krótszym dystansie, można trochę bardziej poszaleć i “potestować” swój organizm. Scenariusze mogą być różne. Może pobiegniesz za szybko i okaże się, że szaleństwa było odrobinę za dużo? A może dzięki takim krótkim zawodom i towarzyszącej im adrenalinie okaże się, że dasz radę biegać szybciej niż myślisz? Może wyjdziesz poza swoją strefę komfortu, co będzie przełomem w Twojej przygodzie z bieganiem? Jest też szansa, że stwierdzisz, że “Fajne są te krótkie biegi! Nie chcę już maratonów! Wolę połówki i dyszki!” Jedno jest pewne, zbyt dużo szaleństwa na maratonie, może skończyć się sromotną porażką i nawet nie ukończeniem biegu, a dyszkę zawsze dotruchtasz do mety, nawet jak Cię w połowie “zetnie” z nóg. Potraktuj te krótsze biegi jako szansę na odkrycie, czegoś do tej pory przez Ciebie nieodkrytego.
Nieczęste startowanie lub przygotowywanie się pod konkretne zawody z pominięciem startów “po drodze”, może spowodować, że odzwyczaisz się od przedstartowych emocji i towarzyszącego mu stresowi. Mimo tego, że będziesz świetnie przygotowani, zawody mogą pójść nie po Twojej myśli, bo “zje” Cię stres. Nie da się – i nie należy – go totalnie wyeliminować, ale trzeba się z nim oswoić. Uczynić go swoim sprzymierzeńcem, a nie wrogiem. Startując częściej, zaliczając starty, które mają być sprawdzianem formy przed innymi zawodami, dajesz sobie szansę na oswojenie się z przedstartowymi emocjami.
Mimo że często wspomina się o słynnej “samotności długodystansowca”, to wielu biegaczy podkreśla, że jedną z przyczyn brania udziału w zawodach jest możliwość spotkania się z biegaczami. Lubimy obracać się w gronie ludzi, dla których nie są obce hasła takie jak: “ładowanie węglowodanów” czy “maratońska ściana”. Dla sporej ilości biegaczy, spotkania z osobami mającymi tę samą pasję są napędem do trenowania. Głównym przyczynkiem startu w zawodach nie jest poprawienie swojego czasu czy sprawdzian formy. Priorytetem jest spotkanie ze znajomymi, a zawody są tylko pretekstem. A im krótszy start, tym częściej można startować i spotykać się. 😉 Dlaczego zatem odmawiać sobie tej przyjemności?
Dominika Stelmach i Paweł Czerniak, to biegacze kojarzeni przede wszystkim z biegami ultra, ale również ich możemy spotkać na zawodach dużo krótszych. Dlaczego?
Paweł Czerniak: “Startuję na krótszych dystansach, bo uważam, że mnie to rozwija jako zawodnika ultra, ponieważ trzeba być jak uniwersalny żołnierz. 😏 W dzisiejszych czasach nie wystarczy moim zdaniem biegać tylko w górach i klepać tylko wybiegania. Na krótszych dystansach sprawdzam, czy mi szybkość za bardzo nie ucieka.”
Dominika Stelmach: “Starty na krótkich dystansach są bardzo wartościowe – i to zarówno w górach, jak i na asfalcie. Ja jestem zdecydowaną zwolenniczką miksowania dystansów oraz nawierzchni. Krótsze biegi to mobilizacja do nieco innego wysiłku, to wejście w pracę mieszaną i beztlenową. Szybkość, którą uda nam się dzięki temu zyskać, łatwo później przełożyć na lepsze wyniki na dłuższych biegach. Jedyny problem jaki mam z górami, to że mieszkam daleko i czasem po prostu nie chce mi się jechać 5h na bieg na 5km. 😉 Jakoś ultra, czy chociażby maraton łatwiej jest sobie wytłumaczyć. 😀”
Warto startować na dystansach krótszych zarówno wtedy, gdy:
ale także wówczas, gdy: