Po co biegaczowi soja?
Czytaliście kiedyś artykuły poświęcone soi na stronach i forach poświęconych fitness i kulturystyce? My trafiamy na nie bardzo często. Zwykle autorzy starają się nas za wszelką cenę przekonać, że soja nie tylko nie pomoże nam w ułożeniu zbilansowanej diety, ale co więcej – może nam poważnie zaszkodzić. Nic bardziej mylnego.
Według wielu źródeł, jeżeli jesteś kobietą soja zwiększy prawdopodobieństwo zachorowania na raka. Jeżeli jesteś mężczyzną obniży twój testosteron, a co więcej wypadną ci włosy i urosną piersi. Kto wie, czy nie przejdziesz dodatkowej mutacji głosu. Być może po kilku latach zostaniesz nawet kobietą. Poza tym soja to produkt GMO, nie zawiera pełnowartościowego białka i jest ono kiepsko przyswajalne. Jednym słowem – soja w ogóle nie nadaje się do jedzenia.
To ciekawe, że spośród wszystkich roślin strączkowych to właśnie soja jest ulubionym celem ataku wszelkiej maści internetowych ekspertów, którzy zwykli w swoich artykułach jedynie kopiować w kółko wcześniej zasłyszane i przeczytane informacje, nie poddając ich nawet minimalnej weryfikacji. Jak to jest, że roślina spożywana od stuleci nagle, w XXI wieku okazuje się produktem, nie tylko bezwartościowym, ale i niebezpiecznym. Dlaczego nikt nie przypisuje tych cech fasoli? Albo soczewicy? Dlaczego podobnej histerii nie rozpętano na punkcie ciecierzycy?
Zdajemy sobie sprawę, że ciężko połapać się we wszechobecnych wątpliwościach dotyczących soi.
Soja jest białkiem niepełnowartościowym
Mianem białka pełnowartościowego określamy białko zawierające kompletny aminogram – czyli wszystkie 8 egzogennych aminokwasów, które musimy dostarczyć organizmowi z zewnątrz. Poniższa tabelka ilustruje co ma w sobie soja.
Jak widać – niczego jej nie brakuje. Co więcej, proporcje zawartych w niej aminokwasów są na tyle dobre, że nie wymaga uzupełniania jej dodatkowym białkiem roślinnym. Ze względu na aminogram i proporcje poszczególnych aminokwasów soja jest białkiem pełnowartościowym.
Białko sojowe jest słabo przyswajalne dla człowieka
Część osób zgadza się z tym, że soja ma faktycznie dobry skład pod względem zawartości aminokwasów egzogennych, ale mimo to uznaje białko sojowe za zbędne ponieważ jest ich zdaniem źle przyswajalne. To nieprawda. Przyswajalność białka określa się dziś za pomocą współczynnika Protein Digestibility Corrected Amino Acid Score (PDCAAS) w skali od 0 do 1. Przykładowo – dla produktów odzwierzęcych będzie to np. 1 dla jaj oraz 0.92 dla wołowiny. PDCAAS soi to 0.91. Przyswajalność białka sojowego jest porównywalna do przyswajalności białka z produktów odzwierzęcych. Co więcej odżywki białkowe na bazie soi mają identyczną wartość PDCAAS co odżywki na bazie serwatki, czyli 1.
Soja powoduje raka
Niektórzy uważają, że soja jest niebezpieczna nie tylko dla mężczyzn ale i kobiet. ich zdaniem promuje ona rozwój nowotworu piersi. Wszystko to za sprawą jej rzekomo pro estrogenowego działania (więcej napiszemy o tym w drugiej części notki). W rzeczywistości jest wręcz odwrotnie.
Analiza badań opublikowana w American Journal of Clinical Nutrition wskazuje wyraźnie, że kobiety spożywające większą ilość produktów sojowych miały o 25% niższe ryzyko nawrotu nowotworu w porównaniu do tych kobiet, które rezygnowały z soi.
Warto również wspomnieć o
oficjalnym stanowisku American Institute for Cancer Research, które wyraźnie podkreśla – soja nie promuje nowotworów. Krytycy zwracają uwagę na zawarte w soi izoflawony, które w teorii miały odpowiadać za wzrost poziomu estrogenów i tym samym zwiększać ryzyko rozwoju raka. Badania nie potwierdziły tego przypuszczenia. W rzeczywistości soja ma właściwości przeciwzapalne i spowalnia wzrost komórek nowotworowych.
W błąd wprowadziły nas swego czasu badania na szczurach, które bardzo źle reagowały na zawartą w soi genisteine. Soja rzeczywiście może promować namnażanie się komórek nowotworowych… ale nie wśród ludzi.
Co więcej powinniśmy wiedzieć o soi? Wkrótce kolejna część naszego przewodnika.