Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Prawie 100 kilogramów żywej wagi i 190 cm wzrostu. Pawła Seremaka na zawodach biegowych nie można nie zauważyć. Poza szerokimi barkami wrażenie robią też jego życiówki. 800 m przebiegł w 2:04, co według tabel punktowych World Athletics przekłada się na maraton w 2:41. Kim jest biegacz o ponadprzeciętnej muskulaturze? Czy byłby w stanie zrzucić 20 kilo i przyjąć sylwetkę typowego długasa? Jak przebiec maraton na bąblach o średnicy pięciozłotówki? Czy ktoś wygrał z nim walkę o pozycję? Dlaczego nie może się zajeżdżać na tempówkach? Zapraszamy na rozmowę z, prawdopodobnie, najlepiej umięśnionym długodystansowcem w Polsce.
Kulturystyka to była Twoja pierwsza sportowa zajawka w życiu?
Pierwsza była piłka nożna, jak u każdego. Na siłownię zacząłem chodzić w roku 1999. Wcześniej trochę ćwiczyłem w domu, pompki i tak dalej. Postępy były stopniowe. Masa szła w górę opornie, ale po roku już coś było widać. Doszedłem do wagi 93-97 kg i to się utrzymuje od wielu lat. Jestem uparty, lubię iść swoją drogą. Zamiast stosować to co jest powszechnie uznane za skuteczne, wolę szukać metodą prób i błędów.
Dlaczego postawiłeś na kulturystykę naturalną? Ponoć jest to najtrudniejsze podejście…
Przede wszystkim, chciałem lepiej wyglądać. Nigdy nie podobały mi się przerośnięte sylwetki. Podejście naturalne wydawało mi się od początku najlepszą drogą.
Jak dużym ortodoksem jesteś? Wedle niektórych naturalne podejście wyklucza używania wszystkich urządzeń na siłowni.
Pod wieloma względami też tak mam. Na maszynie siądziesz i pracujesz tak jak ona chce, ruch jest nienaturalny, a mięsień wyizolowany. Mi zależy na holistycznym, wszechstronnym treningu. Dużo robię ćwiczeń z obciążeniem własnego ciała, ale też wiadomo: sztanga, hantle, ławeczka, drążek, gumy.
Jakie masz rekordy?
Na ławeczce około 150 kg mógłbym wycisnąć. Dawno nie sprawdzałem. Bardziej może zaimponować, że podciągnąłem się na drążku z dodatkowym obciążeniem 80 kg.
Jak zaczynałeś, byłeś szczupłym chłopakiem?
Byłem szczupły, ale trochę miałem tkanki tłuszczowej. Przy 1.90 m mogłem ważyć 75-80 kg.
To jak to się stało, że, gdy już dobiłeś prawie do 100 kg masy postanowiłeś spróbować sił w bieganiu?
Bieganie pojawiło się, gdy przygotowywałem się do egzaminów do wojska, to był rok 2007. Okazało się, że będzie test na trójkę, więc wyszedłem parę razy pobiegać po 2 kilometry, bo nie było już czasu. Udało się pobiec na egzaminie 12:06. W wojsku były regularne zaprawy i bieganie zostało ze mną na dłużej. Spodobało mi się, że dzięki bieganiu mogę być wszechstronniej wysportowany. Nie tylko siła, wygląd, czy ogólna sprawność, ale fajnie było też nabrać większej wydolności.
Jak trenowałeś w swoich początkach?
Pierwsze zawody miałem dopiero po 3 latach biegania. Mieszkam pod Garwolinem i pojawiła się okazja, żeby wystartować na 10 km podczas pierwszej edycji „Avon Kontra Przemoc”. Zrobiłem 44 minuty. Co ciekawe, na treningach wtedy chyba nawet dychy nie przebiegłem. Wszystko na czuja. Robiłem jakieś krótkie ale żwawe biegi ciągłe po 6-8 km, 3-4 razy w tygodniu.
Kiedy pojawił się w głowie maraton?
W 2012 na kilka miesięcy wypadłem z biegania, bo złamałem nogę. Wróciłem i zapragnąłem nowego wyzwania. Zapisałem się na Maraton Warszawski. Trenowałem na malutkiej objętości, bo w okolicach 50 kilometrów. Były w tym dłuższe wybiegania, bo dwa i pół tygodnia przed startem pamiętam, że zrobiłem 32 km. Maraton wyszedł w 3:44. Ciekawostka jest taka, że wybiegania robiłem wtedy bardzo wolno, bo nawet po 6:30/km, a maraton wyszedł po 5:20/km. Nie był to optymalny trening. Pierwsze dni po maratonie nie wychodziłem w ogóle z łóżka, taki byłem połamany.
A jak buty, dały radę? Ciężsi biegacze często mają problemy z pękającymi podeszwami…
Nie rozpadły się. Pamiętam, że miałem białe Nike Dual Fusion. Na trzecim maratonie miałem lipę z butami. Ogólnie sytuacja była taka, że podczas przygotowań biegałem głównie w lesie. Zderzenie z asfaltem podczas startu było bolesne. Zrobiły mi się ogromne bąble z wodą na śródstopiu. Od 15 kilometra zęby zaciśnięte i walka do końca. Udało się zrobić 3:28, co jest moją życiówką. To był rok 2016, Berlin. Wiosną biegałem Orlen, a później 10 km w Garwolinie, gdzie był do wygrania pakiet dla dwóch osób na Berlin Marathon. Los chciał, że żona wylosowała pakiet, więc długo się nie zastanawiałem, tylko podwinąłem rękawy i do roboty. Inspirowałem się wtedy treningiem Canovy. Robiłem cztery treningi biegowe w tygodniu, a maksymalna objętość wyszła prawie 100 kilometrów. Długie wybiegania zaczynałem od 12 km i co tydzień zwiększałem dystans. Skończyłem na 36 km. Wydłużyłem się niesamowicie, a tempo i tętno pozostało to samo, co na początku.
To już konkretna robota maratońska. Trening przełożył się na spadek wagi?
Nie bardzo coś zeszło. Pewnie nadal ważyłem około 95-96 kilogramów. Biegałem 4 dni w tygodniu, a w pozostałe dni nadal trenowałem na siłowni. Inna sprawa, że dbałem o odżywianie… Robiło się kilometry, ale nadrabiałem dietą. Taki byłem głodny, że przyjmowałem 5-6 tysięcy kilokalorii dziennie.
Nie pomyślałeś wtedy „kurczę, zrzucę 20 kg i zaatakuję maraton poniżej 3 godzin”?
To nie jest takie proste. Jakby to był tłuszcz… Tłuszcz łatwo spalić. Ale naturalnie wyrobionych mięśni trudno się pozbyć.
W pewnym momencie zarzuciłeś maratony na rzecz średnich dystansów. Skąd taka zmiana?
Trochę wyszło przypadkowo. W roku 2019 kolega dał mi znać, że są zawody w Siedlcach, gdzie było 1500 m. Niedługo później zapisałem się na Warsaw Track Cup na 800 m. Przebiegłem i mogę powiedzieć, że się zakochałem.
Udało się pobiec 2:04 na 800 m. Tabele World Athletics dają za to 666 pkt, tyle samo co za 2:41 w maratonie… Jak wytrenowałeś się na taki wynik?
Trenowałem na wyczucie, metodą prób i błędów. Na pewno dużo mi dało, że odpuściłem trening siłowy na nogi. Treningi w stylu 3×400 m w tempie startowym na 800 m były dla mnie za mocne. Mógłbym to zrobić, ale byłbym zarżnięty. Ogólnie robiłem mało szybkości. U mnie łatwo jest przesadzić. Przy takiej masie szybko się zakwaszam. Trudno też odpowiednio dobrać tempa takich treningów osobie, która mocno zwalnia wraz z wydłużaniem dystansu. W tamtym sezonie pamiętam, że dużo dawały mi starty, fajnie podbijały formę.
Mówisz, że mocno zwalniasz. Potrafiłeś otworzyć osiemsetkę w 58 sekund, a skończyło się na 2:05… Trzeba mieć mocną głowę, żeby tak zacząć.
Uważam, że głowa to jest mój najmocniejszy punkt. Nigdy nie odpuszczam. Z drugiej strony, jeśli chodzi o rozłożenie tempa, to wydaje mi się, że ja tak muszę. Nie mam tej wytrzymałości, żeby utrzymać tempo. Ostatnio półtoraka chciałem pobiec równo, ale nie wyszło dobrze.
21 czerwca podczas Warsaw Track Cup pobiegłeś 2:08.09 na 800 m i byłeś trzeci. Godzinę później machnąłeś jeszcze 5000 m w 19:48. To element jakiejś strategii treningowej?
Nosi mnie po osiemsetce. Lubię sobie walnąć jeszcze dłuższy ciągły po takim starcie. Zdarzało się, że nawet o północy biegałem 20 kilometrów z latarką po lesie… Nie mogłem zasnąć, musiałem rozbiegać zawody.
Osoby, które są z Tobą w serii nie mają łatwo. Ciężko Cię przepchać na starcie… Staranowałeś kiedyś kogoś?
Ja tak mam, łokcie szeroko i raczej wychodzę pierwszy. Pamiętam jak swego czasu w Szklarskiej robiłem odcinki 150 metrowe. Padał śnieg z deszczem. Wychodziłem dość szybko z łuku i prawie wpadłem na Olę Lisowską. W ostatniej chwili odskoczyłem na trawnik. Rozpędzone 100 kilo, jakby wpakowało się w taką drobinkę, to mogło być naprawdę nieciekawie.
To prawda, że jesteś mistrzem Polski masters w skoku wzwyż?
Mam już 40 lat, więc czasami wystartuję w masterach. Dwa lata temu w Lublinie skoczyłem 175 cm i wystarczyło. Żadnej techniki, żadnego flopa, po prostu przelatuję nad poprzeczką jak kłoda. Mam 1.90 m wzrostu, więc jest mi łatwiej. Miałem kiedyś zajawkę na koszykówkę, pakowałem piłkę z góry, więc jakiś wyskok został.
Powiedz na koniec o planach biegowych na jesień? Od życiowego 2:04 już trochę czasu minęło, będziesz jeszcze walczył na 800 m?
Jak przyszedł Covid więcej trenowałem na siłowni, więc biegowo ostatnie 2-3 lata zmarnowane. Teraz dopiero wziąłem się porządniej za trening. W lipcu robię bazę, w sierpniu spróbuję kilku mocniejszych jednostek. 18 września planuję znowu 800 m podczas Warsaw Track Cup w Warszawie. Zobaczymy, ile uda się pobiec.